środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 29:,,Kochaj i walcz.''

                                 Syriusz Black znów wśród żywych. Jeśli chce, aby Syriusz miał swoje normalne ciało musi dać mu swoje wspomnienie. Jakaś ich wspólna chwile lub wspomnienie zawierające tylko Blacka. Dzisiaj wyjeżdżamy. Kiedy doszłam do siebie po wczorajszym zdarzeniu napisałam list do Draco. Mam wyrzuty sumienia, że dopiero późnym, wczorajszym wieczorem dałam mu znak życia. List to może za mało ?
Tęsknie za widokiem jego uśmiechniętej twarz, rozwianych blond włosów, silnych ramionach obejmujących mnie ciągle i za  jego ustach na moich.
-Długo jeszcze? - pyta Wybraniec. Siedzimy w naszej sypialni. Blaise na kanapie, a ja i Harry na łóżku. Czekamy na ojca chrzestnego Wybrańca. Pije eliksir w celu odzyskania dawnego wyglądu. Wreszcie będzie mógł żyć własnym życiem! Harry musi czuć się wspaniale. Nie ma żadnej rodziny, tylko Syriusza którego odzyskał.
-Nie mam pojęcia, nie znam tego eliksiru. - odpowiadam.
-Myślałem, że nie ma takiego, którego byś nie znała. - mówi Blaise ślizgońsko się uśmiechając.
-To lepiej nie myśl, bo Ci to nie wychodzi. - kończę temat,  a mój brat śmieje się krótko.
                  Drzwi łazienki powoli się otwierają. Staje w nich Syriusz. Udało się. Znów ma brązowe włosy do ramion, swoje dawne rysy twarzy. Czarne oczy zatrzymują się na Złotym Chłopcu.
Harry podnosi się z łóżka i mocno ściska Syriusza. Black zamyka go w uścisku. Jednemu i drugiemu policzki zdobią pojedyncze łzy. Są szczęśliwi.
-Pamietasz Harry jak kiedyś obiecałem Ci, że kiedy wojna się skończy w końcu będziemy rodziną ? - pyta Black wciąż ściskając chrześniaka. - Teraz wreszcie możemy nią być.
Wybraniec mocniej przytula Syriusza.        
-A co z resztą? Wyjdziesz sobie tak po prostu na ulice Syriuszu? Nie sądzisz, że jeśli na przykład McGonagall zobaczy już dawno nieżyjącego człowieka  dostanie zawału ?- pytam jako jedyna pamiętająca o istotnych sprawach.
-Hogwart już wie, Ministerstwo też. O całej historii opowiedziałem w Proroku . - mówi i odsuwa od siebie Harrego.
-Musimy porozmawiać o tylu rzeczach... - mówi Black do chłopaka.
-Mamy czas Syriuszu.- odpowiada Harry delikatnie się uśmiechając.
Podchodzę, by przytulić się do Blacka .Przypomina mi się jeszcze jedna ważna rzecz.
-A gdzie będziesz mieszkał? W kwaterze głównej?- pytam.
-Nie, kwatera jest dla Zakonu Fenkisa. Minevra zaproponowała mi Hogwart jako tymczasowe rozwiązanie. Skorzystam z zaproszenia, między czasie będę szukał  czegoś na Grimaud Place. Nadal macie pecha do  pchania się w kłopoty?- pyta Black z uśmiechem.
-Ciągle. Znasz mojego brata? Blaise chodź, co tak siedzisz?- Zabini wstaje z kanapy i staje u mego boku.
-Blaise ojciec chrzestny Harrego Syriusz Black , Syriuszu mój braciszek Blaise Zabini. - mężczyźni podają sobie dłonie.
-Miło poznać pana  osobiście.
-Ciebie też chłopcze. Wybaczcie, muszę was już opuścić. Spakujcie się do wyjazdu, a ja pójdę do Igora. Trzeba mu wszystko wyjaśnić. Oczywiście do Hogwartu jadę z wami.- mówi animag.
Żegna się z nami wszystkimi jeszcze raz, a po chwili znika za drzwiami.
-Nie mogę w to uwierzyć...
-To lepiej uwierz Harry. - mówię i mocno przytulam wybrańca. - On powrócił. - mówię z policzkiem wtulonym w tors chłopaka.

*****

Draco

Wszystko mają dokładnie zaplanowane. Podczas ataku Patrick, Scrabow i Rowle będą nas obserwować. Kończę pakowanie kufra. Kiedy to zrobię pójdę do pozostałej dwójki.
Łamię głowę, by znaleźć rozwiązanie. Jeśli tego nie zrobię  złamie umowę, a wtedy przestanę być czarodziejem. Odbiorą  mi magię i stanę się mugolem. Poważnie się nad tym zastanawiam, mógłbym poświęcić magię byleby tylko Hermiona była cała.
Wczoraj wieczorem dostałem od niej list. Syriusz Black żyje! Na początku byłem zszokowany jednak po zgłębieniu całej listownej historii byłem po prostu wzburzony i negatywnie nastawiony do Ministerstwa i Knota.
Hermiona , Hermiona...     Pewnie też się teraz pakujesz, później będziesz miała zajęcia, a potem odjedziecie. Nie zdajesz sobie sprawy co się wydarzy, a ja nie mogę Ci powiedzieć. Ojciec domyślił się, że będę chciał ją ratować, tak jak Blaisa no i Pottera też. Przechwytują wszystkie moje listy, obserwują tak samo jak w Hogwarcie, a lusterko dwukierunkowe znaleźli i zniszczyli. Teo też ma taką kontrolę.
Chce mi się krzyczeć z bezradności. Jak oni to sobie wyobrażają?! Że najzwyczajniej  w świecie stanę na przeciwko dziewczyny którą kocham, wyceluje w nią różdżkę i z łatwością rzucę Avade ? Pewnie tak. Ojciec cieszy się, że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Zabije Pottera dla Czarnego Pana, a przy okazji dziewczynę która mu nie odpowiada. Blaisa potraktują jak przestrogę dla niedoszłych Śmierciożerców  za ucieczkę przed nimi i nie przystąpienie do ich szeregów.
A pozostali? Co powiedzą kiedy TO się stanie ? Weasley, Luna, Nevil, bliźnaki, Seamus, Oliver i reszta. Załamią się. Pierwszy raz współczuje Ronaldowi Weasley'owi. Straci swoich dwóch, jedynych, najlepszych przyjaciół ,a Pansy ? Najlepszą przyjaciółkę i chłopaka. Właśnie ! Blaise chciał się jej oświadczyć. Skrytykowałem ten pomysł, przecież są ze sobą ponad dwa miesiące. Tylko .Później zmieniłem zdanie, jeśli się kochają i chcą być ze sobą do końca to czemu nie ?  Teraz nie wiadomo czy w ogóle będzie miał okazję.
Drzwi mojej sypialni się otwierają, a do środka wchodzi Teo.
-Siema. - rzuca i siada na kanapie.
-Cześć, masz jakieś pomysły?-pytam z nadzieją.
-Pomijając te na które wspólnie wpadliśmy wczoraj to nie. A ty?
-Jeden. Jeśli ja zerwę  moją umowę z ojcem i nie zaatakuje ich, pomogę uciec i odejdę od Śmierciożerców stracę magię, ale wolę być mugolem niż czarodziejem przy grobie Hermiony.
-Szanuje twoje poświęcenie, ale nie możesz tego zrobić. Pamiętaj, że podczas umowy Lucjusz obiecał, że nie skrzywdzi twoich bliskich. A co jeśli ty nie zaatakujesz naszych, a on zrobi coś twojej matce?
-Nie pomyślałem o tym. - mówię. Tak źle, tak nie dobrze.
 Czy ja w końcu coś wymyśle do cholery ?!

*****

Hermiona

Ostatni raz spoglądam na szkołę  Dumerstrangu. Nasze kufry są właśnie pakowane do karocy. Syriusz jedzie z nami, teraz rozmawia z Harrym. Naszą szkołę mają zobaczyć dwie dziewczyny,  z piątego roku. Pierwsza ma na imię Amy, jest niebieskooką blondynką o jasnej cerze. Można ją uznać  za damska wersję Dracona. Druga-Iza- ma krótkie czarne włosy i bystre zielone oczy.
Karoce prowadzić będą Trestale. Osoba która je widzi musiała widzieć czyjąś śmierć. Na zajęciach u Hagrida nie mogłam ich zobaczyć, teraz widzę. Przez wojnę większość siódmoklasistów może zobaczyć Trestale. To intrygujące i wyjątkowe stworzenia, ale są też pamiątką. Kiedy na nie spojrzysz przypomnisz sobie śmierć tej osoby, może nawet to ty ja zabiłeś. Noszą w sobie piętno, są przypomnieniem, że nie da się do końca zapomnieć o przykrych doświadczeniach. Człowiekowi zdaje się, że właśnie to mu się udało, ale wystarczy jedno spojrzenie Trestala, aby wszystko wróciło .
Odwracam do nich głowę. Zauważam jak Syriusz i Harry żegnają się z Igorem Karkorowem. Dyrektor podchodzi do nas. Wymieniamy kilka zdań, ściskam jego dłoń i pomijając niepokojący błysk w jego oku wsiadam do karocy z pozostałymi.
Wybraniec siada po mojej prawej , a brat po lewej. Black zajmuje miejsce przy oknie z dwoma uczennicami. Kiedy słyszę, że chłopaki zaczynają rozmowę o najnowszych miotłach do Quidicha zamieniam się z Harrym miejscami. Podpieram brodę na łokciu i patrzę w okno karocy. Do ich rozmowy włącza się Syriusz.  Amy i Iza spierają się o jakąś błahostkę.
Ciemni się coraz bardziej, a ziemia pod powozem drży.


*****

Draco

Mam plan. Myślę, że się uda i nasi domyślą się o co chodzi. Mam nadzieję, że dadzą sobie radę sami na początku w walce z Patrickiem, Rowle'm i Scrabowem. Zakładam maskę, brzydzę się swojego odbicia. Odwracam głowę. Rowle daje nam znak. Chmury zasłaniają słońce, jakby wiedziały co zaraz się stanie. Pozostali już są. Serce podchodzi mi do gardła i bije nierównym rytmem. Oby wszystko poszło według planu.
Zaczynamy.

*****

Hermiona

Ciemni się coraz bardziej, a ziemia pod powozem drży. Przypominam sobie spojrzenie Igora. Nie mogę  pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Moi towarzysze nie zwracają uwagi co dzieje się wokół.
Po chwili Syriusz również spogląda przez okno i posyła mi zaniepokojone spojrzenie.
Huk.
Hałas.
Wrzawa.
Uderzenie.
Wstrząs.
Karoca przewraca się, a nasz krzyk jej w tym towarzyszy. Nie wiem co się dzieje. Ogarniam wzrokiem co się da.
-Wychodzić szybko! Przygotujcie różdżki na wszelki wypadek i bądźcie ostrożni! - krzyczy Black i pierwszy wychodzi z powozu. Reszta bierze z niego przykład. Staję w pobliżu Wybrańca, mój brat jest na przeciwko. Rozglądam się dookoła. Pusty teren, żadnych domów tylko ziemia, a na środku przewrócona karoca. Czarne smugi zlatują z nieba. Materializują się przed nami. Śmierciożercy. Pięciu . Otaczają nas. Jeden ściaga maskę. Scrabow, poznaje go. Nasłali go na nas kiedy szukaliśmy horkruksy.
-Harry Potter. Cóż za miłe spotkanie.- zaczyna.
-Bez wzajemności.- syczy Potter.
Zaciskam dłoń na różdżkę, a mój wzrok przyciąga jeden z nich. Trudno mi go rozpoznać przez tą maskę, ale wydaje się znajomy.
-Nie grzecznie Potter . - kręci głową Scrabow.
-Czego chcecie ?! - pyta Wybraniec.
-Ciebie Potter, ciebie. Twoje martwe ciało przywita Czarnego Pana. Panowie. - Śmierciożerca daje znak pozostałym, by ściągali maski. Robią to. Widzę Teo. Patrzy na nas smutnym wzrokiem. Nagle moje serce staje. Co on tu robi ? Stalowo-niebieskie tęczówki łapią moje spojrzenie. Smutek i trwoga biją z oczu które tak kocham.
-Draco... - mówię cicho. Scrabow kieruje na mnie swoje spojrzenie.
-Panienka Zabini, jak miło cię wreszcie poznać. -  Taksuje wzrokiem moją czarną sukienkę i szpilki. - Teraz już  Ci się Draco nie dziwie.- mówi do blondyna wciąż mając wzrok na mnie. - Nią zajmiemy się pierwszą, oczywiście zaraz po tobie Potter.
-Zostaw moją siostrę Scrabow! - krzyczy Blaise i staje przede mną; plecami do mnie.
-Zabini ! A mogłeś  być w naszych szeregach. - mówi i unosi swa różdżkę.
-Zostaw ich, weź mnie ! - krzyczy Zloty Chłopiec.
-Cóż za ofiarność, wybacz nie możemy zostawić żywych. Crucio ! - krzyczy w stronę Blaisa.
-Protego !- mój brat odbija zaklęcie. Zaczyna się starcie. Amy i Iza schowały się w karocy.
Schylam się unikając klątwy.
-Crucio!
-Bombarda!
-Protego!
Słychać odgłosy walki. Nie wiadomo kto rzuca jakie zaklęcie przez panująca wrzawę .  Brnę do przodu, do Dracona i Blaisa.
-Avada Kedavra! - kieruje Śmierciożerca w moją strone.
-Protego !
-Sectumsempra !- przeciwnik nie ustępuję.
-Reducto ! Rictumsempra ! - odkrzykuje i obezwładniam Śmierciożerce.  Korzystając z zamieszania podbiegam do Dracona.
-Co ty robisz do cholery ?! Zabijesz nas ?! - krzyczę do blondyna. Szklą mi się oczy.
-Mamy plan, będzie dobrze obiecuje. Czekamy na większe zamieszanie.
-Avada Kedavra ! - odwracam się próbując zorientować się czy zaklęcie śmierci trafiło w kogoś. Zielone i czerwone płomienie są wszędzie. Walka jest bardzo zacięta.  Kurz brudzi ubranie i wchodzi do oczu. Kiedy odwracam się z powrotem blondyna już nie ma. Nigdzie go nie widzę tak samo jak Teo.  Odnalazłam wzrokiem brata. Biegnę  do niego pochylona. Ściągam buty i rzucam je gdzieś  za siebie. Przed moim bratem leży martwy Śmierciożerca, a on sam ma kilka zadrapań.
-Ty to zrobiłeś ?!- pytam.
-Nie, Draco.- nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. O co im chodzi ?
-Crucio! - Wybraniec wije sie z bólu na brudnej ziemi. Krzyczy nie próbując powstrzymać boóu.
-Avada Kedavra !- krzyczy Teo, a Śmierciożerca stojący nad Wybrańcem pada martwy na podłoże.
Szybko rejestruje skład strony przeciwnej. Zostali  już tylko Draco i Teo.
Syriusz podbiega ku nim i celuje różdżką w blondyna. Szybko do nich podbiegam i staje pomiędzy Malfoy'em, a Syriuszem.
-Nie! - krzyczę.
-On chciał nas zabić, Hermiona ! - kłuci się były więzień Azkabanu.
-Spokojnie...-blondyn kładzie dłoń na moim ramieniu. Po moim ciele roznosi się ciepło spowodowane jego dotykiem.
-Nie ! Chcesz go zabić Syriusz, zabij i mnie !
Widzę,  ze Black jest zdezorientowany i nie wie co robić. Wybraniec i Blaise podchodzą bliżej.
-Nie rób tego Syriuszu, nie wiesz wszystkiego. Stary o co w tym chodzi ? – mówi Blaise kierując ostatnie zdanie do blondyna.
-Teo kontynuuj nasz plan.- mówi spokojnie blondyn patrząc mi w oczy. Teodor Nott kieruję różdżkę na mojego chłopaka.
-Defendo ! – krzyczy Nott ,a na ciele Draco pojawiają się liczne rany. – Zabieram go do Hogwartu.- dodaje i teleportuje się z blondynem.
Chwytam się za głowę. To za dużo jak dla mnie.
 Amy i Iza ! Biegnę do karocy, Iza płaczę. Pochylam się nad Amy. Nie oddycha. Już wiemy w kogo trafiło zaklęcie śmierci.

Draco

-Jesteś nienormalny, już się nigdy na cos takiego nie piszę !- narzeka Teo rzucając mnie na łóżko w moim dormitorium.
-Nie będziesz miał okazji. – mówię cicho. A co z resztą ? Gdzie oni się podziewają ?
-Udało się ? – pyta Pansy która właśnie weszła do pokoju.
-Tak, wszyscy są bezpieczni. – odpowiada za nas dwóch Nott. Ściągam powoli koszulę. Mam liczne rozcięcia, które  krwawią. Syczę z bólu.
-Nie dało się łagodniej ? – zaczepiam z sarkazmem przyjaciela.
-Sam mi kazałeś, więc się teraz nie żal. – odpowiada.
-Wysłałeś do nich patronusa? – pytam Teo. Nie musi odpowiadać. Do pokoju wbiega rozdrażniony  Potter.
-Co to było do cholery ?! – pyta od wejścia. Pansy rzuca się na szyje Blaisowi kiedy tylko chłopak wchodzi do środka. Po chwili widzę też Hermione. Zatyka usta dłonią na mój widok.
-Aż tak źle ? – pytam unosząc lewą brew.
-Źle? Jest okropnie, co wam przyszło w ogóle do głowy ?! – Podchodzi blisko mnie.- A raczej tobie ?!
-Śmierciożercy chcieli mieć martwego Pottera i żadnych żywych. Nie mogłem odmówić, złamałbym umowę, chociaż przyznaje chciałem to zrobić. Nie mogłem odmówić walki, bo to również byłoby błędem. Zabiłem Scrabowa przez przypadek, celowałem Pottera.
-Ja mam taką samą wersję co do zabicia  tamtych. Draco dostał zaklęciem nie wiadomo od kogo, więc MUSIELIŚMY teleportować się z miejsca saaku. Powinniście podziękować, nikomu się nic nie stało, a umowa nadal pozostaje niezłamana. – kończy Teo i wypina dumnie pierś.
-Mamy jedną ofiarę. – uzupełnia smutno Blaise.
-Kogo ? Przecież jesteście wszyscy. – pyta Draco.
-Jechały z nami dwie dziewczynki z piątego roku, na wymianę. Amy nie przeżyła. – informuję i spuszczam wzrok .
-Gdzie jest ta druga ?
-Iza jest u McGonagall. Nie zna was, więc dyrektorka się nie dowie, że byliście w to zamieszani. – mówię i wtulam się w nagi tors blondyna. Przytulam się do niego mocniej jednak słysząc ciche ,,Auć’’ szybko się do niego odrywam.
-Przepraszam.- mówię do blondyna po czym mój wzrok pada na pozostałych.- A wy co tu jeszcze robicie ? Muszę zająć się rannym, zobaczymy się później. Harry proszę cię, zajmij się Izą.
Wybraniec przytakuję i z całą resztą wychodzi z pokoju. Spoglądam cicho na blondyna. Wzdycham ciężko.
-Czy z tobą zawsze muszą być takie kłopoty ? – pytam retorycznie podchodząc do półki . Wyciągam potrzebne eliksiry i bandaże.
-Takie uroki bycia ze mną. – mówi uśmiechając się.
-To nie jest śmieszne! Zobacz jak wyglądasz.- odpowiadam i siadam koło Malfoy’a na łóżku.
Przemywam jego  rany eliksirem, każdą po kolei. Czuję spojrzenie blondyna na sobie.
-Co ?- pytam dłużej nie mogąc wytrzymać jego wzroku.
-Tęskniłem za tobą.- mówi i delikatnie dotyka mojego policzka.
Uśmiecham się i kończę bandażować rany. Inaczej wyobrażałam sobie nasze spotkanie po tych kilku dniach. Myślałam, że będzie czekał na błoniach, a ja rzucę mu się na szyję. Niestety w tym świecie nie ma miejsca na takie sceny. Kiedyś bajkowy, cudowny świat zmienił się w świat zimnej wojny.
-Boli cię jeszcze ?- pytam.
-Kiedy jesteś obok wszystko jest w najlepszym porządku.- mówi Draco i zamyka mnie w swoich ramionach. Zaciągam się zapachem jego perfum.
Whiskey, papierosy, cynamon.
Słońce już dawno zeszło. Przegapiliśmy kolacje, ale pocieszające jest to, że jutro będzie spokojnie. Czuje usta chłopaka na swojej szyi. Zamykam oczy cicho wzdychając. Blondyn całuje moją szyję i dekolt. Napawam się jego bliskością, tym , że znów jest koło mnie, że jesteśmy oboje bezpieczni. Mimo okrutności świata ja jestem szczęśliwa. Otwieram oczy i patrzę na chłopaka który delikatnie się uśmiecha. Wpijam się w jego usta nie mogąc dłużej się powstrzymać. Chce znów poczuć ten prąd który roznosi się po moim ciele zawsze gdy mnie całuje. Czuje jego tęsknotę i miłość. Kiedy się od siebie odrywamy zadaje mi pytanie dręczące mnie od dłuższego czasu.
-Gdybyś dzisiaj odmówił straciłbyś magię. Byłbyś w stanie się tak poświęcić ?
-Tak.
-Dlaczego ?
-Bo nie znam większej magii niż ta miedzy nami. 

******
Dziekuje, za niedługo 30. Myślę , że się spodobało. Pozdrawiam. 

13 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział :-) Końcówka słodka :-) Takie lubię :-) Czekam na następny !!


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję , też lubię takie końcóki. Pozdrawiam i dziękuje za wszystkie komentarze z twojej strony ;)

      Usuń
  2. Kocham, kocham kocham <3 ehhh jakie to słodkie:D nie możliwezeby Voldemort wracał ... Błagam nie rob tego .... Weny:D Pozdrawiam,Lili:D panstwoweasley.blogspot.com
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ! Twoje słowa są dla mnie wielkim kopniakiem do pracy ;)
      Co do powstania Voldemorta nie wiem dokładnie co się stanie. Może powróci, może nie... Niespodzianka!
      P.S Widzę, że zmieniłaś zdjęcie profilowe :)

      Usuń
  3. Genialne.:p
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. Dziekuję za twoje aktualne czytanie bloga.
      Mocno ściskam.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Ostatnie zdanie - mistrzostwo ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Twojego bloga ! <3 ostatnia akcja mistrz !

    OdpowiedzUsuń
  6. Słooodko :)
    ~Annie

    OdpowiedzUsuń
  7. OOOOOOOOOOOOoooooooooooooo!!!!!! Jakie sweet ! Koffam ten rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy