piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 41:,,Tonący brzytwy się chwyta.''


Hermiona




      Dni, które dzieliły od ślubu Katie i Teo minęły szybko i niezbyt atrakcyjnie poza jedną chwilą, w której dowiedziałam się, że Cormac będzie uczył w Hogwarcie o czym Malfoy nie był skory mnie poinformować.
W wolnych chwilach - a nie mogłam narzekać na ich brak - przygotowywałam się do lekcji, które miałam prowadzić oraz myślałam nad sprawą Marcus'a.
Zadziwiające jest to, że mimo, iż nie żyje nadal pada cieniem na moje życie.

     Deszcz dudnił w parapet, będąc jednocześnie utrapieniem i chwilą przerwy od upałów.
Ściskałam w dłoni kawałek pergaminu od blondyna. w którym napisał czy na coś wpadłam.
Tak, zrobiłam to i nie byłam zadowolona z wniosków do jakich doszłam.
To strasznie ograniczało.
Jesteś dyrektorem Hogwartu, McGonagall zaufała ci, oddając swoje miejsce, więc nie możesz go opuścić, Malfoy. A to dużo zmienia.

Gdy położyłam się spać ewentualny pomysł  napłynął mi do głowy, który teraz wydaje mi się jednak za bardzo ostateczny.
Ale tonący brzytwy się chwyta. 




*****


Blaise


      - Kochanie, spóźnimy się! - wołam, zerknąwszy na zegarek.
- Już idę! - odkrzykuje z garderoby na co wzdycham cicho.
To samo mówiła jakieś pół godziny temu i się z tego nie wywiązała.
      To naprawdę ważny dzień.
Ślub odbędzie się w pokaźnym ogrodzie w rezydencji Teodor'a, do której mają przeprowadzić się po powrocie z podróży poślubnej, na którą wybierają się tuż po zakończeniu wesela.
      Czuje napięcie, chciałbym już się teleportować i być przy przyjacielu, którego pewnie zżerają nerwy.
- Blaise, nie czuję się dobrze. - Słyszę za plecami, a gdy odwracam się brakuje mi słów.
Pansy wygląda pięknie w ciemno - fioletowej sukience przed kolano, czarnych szpilkach i srebrnej biżuterii. Chciałbym jakoś skomplementować jej wygląd, ale każde słowo, które przychodzi mi do głowy wydaje się niewystarczające.
- Czy wyglądam grubo?
To z pewnością nie przeszło mi przez myśl.
- Grubo? Skarbie, jesteś piękna! - wołam i przytulam ją do siebie, delikatnie gładząc po plecach, na których sukienka ma wycięcia.
- Tylko jesteś pewna, że wytrzymasz w tych butach? - pytam, lekko marszcząc brwi.
- Dam radę - stwierdza i uśmiecha się ciepło. - A Draco...?
- Teleportuje się sam. - Wzruszam ramionami.
      Nagle Pansy krzywi się i pochyla. Szybko przykucam, a gdy zauważam, że jej dłoń spoczywa na brzuchu, czuję pętlę na szyi, która zaciska się coraz bardziej.
- Co się dzieje, Pan?
Robię się zdezorientowany gdy zauważam lekki uśmiech na jej twarzy.
- Kopnęło - odpowiada po czym łapie mnie za dłoń i przystawia do swego brzucha. - Poczekaj chwilę, może...
I faktycznie to robi.
Kiedyś udało mi się tego doświadczyć, ale ruchy dziecka były słabe i krótkie.
Teraz to całkiem co innego, a ja zaczynam czuć rozlewającą się po mnie mieszankę radości i dumy.
- Wspaniałe...
- Czuję, że tym razem się nam uda, Blaise.
Uśmiecham się szeroko.
- Naprawdę sądzę, że te imiona, które ci się nie spodobały, mogłyby...
- Tak, ale nie sądzisz, że się spóźnimy? - pyta z zawadiackim uśmiechem na co śmieje się w duchu, leniwie zabieram dłoń, całuje ją krótko w usta i teleportuje nas.




*****



Katie




      Suknia ślubna, którą mam na sobie jest piękna.
Z zapartym tchem patrzę na swoje odbicie czując lekkie wzruszenie spowodowane wielką radością.
Dzień, który siedział gdzieś w mojej głowie przez poprzednie lata, właśnie nadszedł, a wszystko jest takie piękne jak to sobie wymarzyłam.
Gdy obudzę się jutro będę już mogła przedstawić się jako Katie Nott!
      Za drzwiami panuje całkowite przeciwieństwo panującej tutaj ciszy i spokoju.
- Tak, jest cudowna!
- Mogę wejść...
- Wybij to sobie z głowy, Teo.
- Tylko na chwilę!
- Poczekaj przy ołtarzu.
Drzwi otwierają się, ale niesamowicie skąpo, a do środka wchodzi Pansy, która wygląda dzisiaj równie pięknie.
- Jest uparty jak osioł! - woła, a po chwili śmieje się krótko.
- Wiem... - pomrukuje, uśmiechając się pod nosem, przelana bezgraniczną miłością.
- Jeszcze tylko godzina, Katie.
Mój żołądek zawiązuje się w supeł, czując nagłe zdenerwowanie.
Nie mogę się potknąć, nie mogę zająknąć się lub co gorsza - zapomnieć przysięgi.
Żaden błąd nie wchodzi w grę.
      Na moment hałas przedostaje się znowu do pokoju.
- Wyobraź sobie, że nie mogę, Teo. - Ton Hermiony jest szczerze rozbawiony. Trzymając kurczowo drzwi ogląda się przez ramię w moją stronę na co unoszę kąciki ust. - Jest uśmiechnięta. I to bardzo - dodaje do mojego męża po czym zamyka drzwi.
Plotki głosiły, że Hermiona, która obecnie ubrana jest w beżową sukienkę przed kolano z lekko zwiewnym dołem i złotą górą, która jest gorsetem, przyjdzie na ślub z  McLaggen'em, ale ku mojej radości nie znalazły one pokrycia w rzeczywistości.
To właśnie ona będzie moim świadkiem, ponieważ uważam, że Pansy powinna siedzieć spokojnie ze względu na swój stan, w pierwszym rzędzie.
- Gotowa? - pyta na co mocniej ściskam bukiet w dłoni i tęskno zerkam na zegarek ścienny.
Jak nigdy.




*****


Draco



      -Zaraz zrobisz dziurę - mówię po czym przewracam oczami kiedy Teo, zaczyna robić piąte kółko po pokoju. - Wytrzymałeś już tyle, nie dasz rady przetrzymać niecałej godziny? - prycham.
Czuje się rozdarty, bo naprawdę chciałbym być przy nim całym sercem, ale mój umysł wciąż powraca do sprawy Marcus'a.
Tyle lat, by teraz dać się złapać?
Nie, to nie może tak się skończyć. Tyle, że gdy przekroczę bramę Hogwartu nie zrobię już nic.
Nie ucieknę, nie zniknę, nie załatwię czegoś samodzielnie, bo nie mogę opuścić zamku. Jestem odpowiedzialny zarówno za niego jak i za jego uczniów, nie mogę wystawiać ich na ewentualne trudności.
Jestem w ślepym zaułku.
- Chce już ją zobaczyć. Denerwuje się.
- Nie tłumacz się, Teo. - Blaise drapie się za uchem, a później przejeżdża dłonią po policzku wzdłuż szyi. - On nie zrozumie zakochanych. Chociaż właściwie byłeś blisko, Draco, ale jak zwykle...
- Zamilcz, Blaise. Nie po to się tu zebraliśmy, abyś znowu mi to wypominał - warczę po czym spoglądam na Teo. - Przecież ci nie ucieknie.
Niestety wbrew moim oczekiwaniom wpada w letargi i zaczyna mamrotać pod nosem.
- Wszyscy już są, przysięgę mam przygotowaną, obrączki też... Blaise zajmował się wszystkim, więc moim świadkiem jesteś ty, Draco.



*****



      Właśnie teraz pozwolę sobie na chwilę szczerości.
Kiedy odeszła czułem wściekłość, później gdy już naprawdę jej nie było samotność i pustkę. Ostatnio zrozumiałem też, że wszystko potoczyło się za gwałtownie, daliśmy się ponieść i spowodowaliśmy, że rozpoczęła się gra kto wytrzyma dłużej.
      Tyle, że jest to strasznie idiotyczne, myślę kiedy nagle ją zauważam między stołami, kilkanaście kroków przede mną.
Wygląda zjawisko, ale przecież jej tego nie powiem.
Zrobiłbym to i całe mnóstwo innych rzeczy w stosunku do tej kobiety, ale blokada w środku mnie pozwala mi tylko na złośliwości, którymi muszę ją uraczyć, bo w pustym mieszkaniu czuje się niesamowicie niekomfortowo.
Nawet Salazara brakuje przez co to Blaise stał się obiektem, na którym wyładowuje swoją frustrację.
      Otwiera usta, ale szybko je zamyka, mocniej zaciska dłoń na małej torebce.
Czuję, że uśmiecham się kpiąco, w sposób, którego Granger nie znosi najbardziej, bo rumieni się gniewnie.
Podejdź bliżej, głupia.
Zrób cokolwiek, abym wiedział, że nie zbłaźnię się jeśli to ja zrobię pierwszy krok.
O ironio!
Robi tyle, że coś całkiem innego.
Odchodzi pośpiesznie, a odgłos obcasów jest jedynym dowodem, że w ogóle tam stała.
      Znowu mam poczucie, że utraciłem.




*****

Hermiona



      -Zawsze gdy się widzimy, to w wyjątkowych okolicznościach - mówi Malfoy tak bym usłyszała tylko ja, a nie pozostali goście na co w duchu przyznaje mu rację.
      Otacza nas atmosfera pewna wyczekiwania i napięcia.
Cały namiot, kwiaty, stoły - wszystko jest białe.
Muzycy grają walca wiedeńskiego, a obok mnie stoi dwójka mężczyzn.
Teo z ułożoną grzywą, co jest rzadkim widokiem, jest zdenerwowany, raz po raz wciąga mocno powietrze i kręci głową co Malfoy odbiera z pobłażaniem.
Oboje mają dopasowane, czarne jak smoła garnitury i wyglądają zabójczo.
Nie równają się jednak z widokiem Katie.
Wszyscy odwracają głowy, słysząc odgłos obcasów, a niektórzy następnie wzdychają z zachwytu.
Muzyka staję się jakby głośniejsza, a mała dziewczynka przed nią - kuzynka panny młodej - sypię płatki róż.




*****


Nie odrywają od siebie wzroku, a w głowach kotłują im się podobne myśli.
Między innymi ta czy nie zostali wybrani specjalnie.
Właśnie oni.
Po to, by teraz stali naprzeciw siebie i nie mogli uciec.

- Ślubuje zostać przy Tobie nawet gdy nie będę miała sił wypowiedzieć Twojego imienia, kiedy będzie zabierać Cię choroba i gdy będziesz całkiem zdrowy.
Kiedy będzie potrzeba oddać swoje życie za Ciebie, odebrać każde cierpienie, wysuszyć i schować każdą łzę, która nie będzie łzą szczęścia - zrobię to bez wahania.

Słowa przysięgi mocno do nich trafiają.
Draco Malfoy i Hermiona Granger czują się tak jakby skierowane były do nich.
Tylko do nich.

- Ślubuje, że nie będę dla Ciebie tylko żoną, ale także przyjaciółką u której zawsze znajdziesz zrozumienie, która będzie patrzeć na świat z dystansem i tą, która podzieli z Tobą Twoje pasje. Ofiarowuję Ci całe swoje serce i głowę pełna myśli o Tobie oraz całą siebie ze swoimi wadami i zaletami, po prostu całą swoją bezwarunkową miłość.

Chcą siebie nawzajem.

- Zastanawiałem się jak powiedzieć komuś, z kim dzieli się świat, co takiego czuję już od tylu lat, zaczyna Teodor wprowadzając przyjemniejszą atmosferę.

- Bałem się, że znikniesz przed wyznaczoną dzisiaj godziną. Bałem się, że uciekniesz i nie staniemy się rodziną. Mieliśmy trudności, czułem się okropnie gdy Cię nie było - tak bardzo chciałem, by wszystko co złe tylko mi się śniło.

Wrażenie potęguje się kiedy mężczyzna przez moment porusza ustami wraz z panem młodym, bowiem zna jego przysięgę na pamięć, gdyż ten torturował ich wszystkich przez ostatnie czterdzieści osiem godzin.
Zastanawiałem się, chce przekazać, powtarzając słowa przyjaciela.
Bałem się, że znikniesz - również rusza wargami.

- To właśnie ta chwilę, więc chce uroczyście powiedzieć:
Dziękuję - za wszystkie dni szczęścia, których jesteś sprawczynią.
Proszę - kochaj i bądź nadal moją miłości boginią.
Przysięgam - że pomimo życiowych trudności największych, dzień ślubu będzie początkiem twoich dni najpiękniejszych.

To próba.
Ślizgon chcę sprawdzić Gryfonkę, powtarza słowo dziękuję, a ona rozumie jego przekaz.
Jest szczerze wzruszona, ale i zdziwiona jego zachowaniem.
To na pewno Draco Malfoy przy niej stoi?

      Kiedy po chwili para młoda rozpoczyna swój piękny pocałunek, który ma wszystko przypieczętować, Hermiona jest pewna, że musi zareagować na jego znak.
Właśnie tego pragnęła, więc nie może go teraz odrzucić, prawda?
      Wybuchają brawa, goście podrywają się z miejsc, a ona przytakuję głową i uśmiecha się rozpalona jego silny spojrzeniem.
Są wybrani dla siebie nawzajem, a Draco Malfoy już wie co robić dalej.
 



*****



Hermiona



     - Naprawdę nieźle sobie radzisz, Nevil! - wołam z serdecznym uśmiechem kiedy ten okręca mnie zwinnie kolejny raz. - Czyli od balu Bożonarodzeniowego...
- Powiedzmy, że ćwiczyłem i polubiłem to - odpowiada dalej mnie prowadząc po czym rzuca tęskne spojrzenie na blondynkę, która tańczy niedaleko. - Od dłuższego czasu mam dobrą partnerkę - dodaje z błyskiem w oku.
Śmieje się cicho, stawiamy kolejne kroki.
Na środku króluje młoda para, a teraz raczej pan i pani Nott.
     Podczas ceremonii znowu poczułam, że straciłam coś pięknego w czym utwierdziłam się kiedy to Malfoy zaczął swój popis. Jego starania zaparły mi w dech piersi, bo były czymś o co go nie podejrzewałam.
- Odbijany! - słyszę, a już po chwili znajduję się w ramionach blondyna, o którym to myślałam.
- Malfoy.
- Tak, Granger, we własnej osobie - odpowiada i kładzie swoją dłoń na moje plecy po czym przechyla mnie szybko, a następnie okręca i przyciska do siebie.
- Co ty robisz?!
- Tak naprawdę to dopiero zaczynam - mówi z szaleńczym uśmiechem przez co czuje się całkowicie zdezorientowana.
Nie mam pojęcia o co mu chodzi.
- Jesteś słodka kiedy nie wiesz co się dzieje - stwierdza przez co staram się uderzyć go w ramię, ale nie pozwala mi wyrwać dłoni z żelaznego uścisku, w którym ją zamknął.
Zamiast tego zaczyna robić większe kroki na wskutek czego po momencie znajdujemy się na środku parkietu gdzie główna para dzisiejszej uroczystości ustępuje nam miejsca.
Muzyka szaleje, świat wokół wiruje.
Blondyn mamroczę, narzucając szybsze tępo: pokażmy im jak to się robi.
Moja początkowa chęć przerwania tego znika, jakby się wypala.
Pamięć przywołuje w jego obronie moment w czasie przysięgi Katie i Nott'a z racji czego nie jestem w stanie go odepchnąć.
Nie po tym gdy schował część swojej dumy do kieszeni.




*****




Pochyl się nade mną ...
Muśnij usta me.
Potem, wtargnij szybko i pożądaj mnie.
Choć do mnie Kochanie...
Nie bój się, nie lękaj.
Przytul mnie do siebie,
Daj mi swoją rękę...



Chce być jeszcze bliżej niego.
Gwałtownie przyciskam swoje ciało do jego, oplatam rękami jego tors.
- Pogubiliśmy się.
- Tak, chyba tak.


Choć do mnie Kochanie..
Dotknij... pocałuj...
Nie bój się... nie lękaj...
Bierz co chcesz.
Nie żałuj.
Dotknij mego serca,
Poczuj jego bicie.
Rytm gorący... szybki...
Słuchaj..
Słyszysz ?
Serce mówi, że Kocham Cię skrycie...



Pozostali goście wystukują rytm, Blaise wkłada palce do ust i gwiżdże przeciągle, a następnie daje kuksańca w bok Teodor'owi.
     Śmieje się głośno, perliście, tak inaczej niż zwykle.
On również uśmiecha się szerzej i nie wiem czy jest to z naszej strony szczerze czy wszystko dzieje się na wskutek wypitego wcześniej alkoholu.
     Dobry wieczór przez omyłkę wsadzony w ostatnie szare dni.





*****


Draco




      Dworzec kolejowy Kings Cross nie świeci pustkami.
Ciągnę walizkę w wyznaczone miejsce i przewracam oczami na myśl o Granger.
Wolałbym się teleportować, ale jestem tu, bo dowiedziałem się, że przyszła nauczycielka transmutacji znajdzie się w Hogwarcie przez właśnie ten środek transportu, dzień przed uczniami.
      Teodor i Katie już wyjechali w podróż poślubną, która nie będzie zaliczała się do krótkich zważywszy na fakt, że zamierzają zwiedzić kilka państw, a nie jedno.
      A ja mam nowy super plan.
Po powrocie z wesela zdecydowałem się, że muszę działać i nie pozwolić, by ktoś inny zatrzymał ją przy sobie. Czego, by pragnęła?
Abym bym miłym, przyjaznym, szarmanckim facetem.
I taki będę.
Aż będzie miała mnie dość.
Zamierzam rozkochać ją w sobie jeszcze bardziej, rozgrzać do czerwoności i milusim nastawieniem przygnieść do podłogi, by była w stanie wyjęczeć tylko, że się poddaje.
Najgorsze było uzmysłowienie sobie tego wszystkiego.
Spojrzałem zaskoczony na swoje odbicie.
Tak, Malfoy, tak to się nazywa. Kochać. Nie rób takiej miny, tak jest już! Wpadłeś, durniu, rozumiesz? Naprawdę sądziłeś, że do końca życia tego nie doświadczysz? Byłeś taki naiwny?!
      Bez jakiekolwiek sentymentu, który powinien towarzyszyć mi ze względu na obecność w tym miejscu po tylu latach, otwieram drzwi i wchodzę do właściwego przedziału.
Czuję napięcie pomieszane z ekscytacją.
- Granger, skarbie, może ci pomóc? - pytam zauważywszy jak siłuje się z bagażem.
Kiedy marszczy brwi, przewracam oczami i nie pozwalam jej wyciągnąć różdżki dzięki, której umieściłaby bagaż na półce
Łapię go i przesuwam bliżej siebie, a następnie podnoszę i lokuje na górze.
- Jak samopoczucie?
- Czego chcesz, Malfoy?
Cierpliwości, Salazarze!
I to ją... cholera jasna!
- Absolutnie niczego, Granger. Muszę chyba jakoś zacząć rozmowę, prawda? - uśmiecham się niewinnie, ale w środku zaczynam się irytować.
- Chcesz czegoś - Ciebie - i dowiem się co to - grozi, otwierając książkę.
No pięknie, ja się produkuję, a ty masz to gdzieś!
Jestem mistrzem podrywania kobiet, ale to... to jest Granger co znacznie utrudnia sprawę.
- Ładnie wyglądasz.
O ile wcześniej niedowierzała to teraz ma minę jak mandragora.
- I mówisz to nie chcąc się do mnie dobrać?
- Jeśli wolałabyś... - zaczynam, podnosząc się z miejsca i siadając obok niej.
Odsuwa się, kręcąc głową, ale ja już jestem blisko.
Siadam bokiem, jedną rękę zginam w łokciu i opieram  o oparcie miejsca, które zajmuję, a drugą przykładam do jej policzka i sunę nią, aż do zgięcia szyi.
- Po prostu zamierzam zrobić z Twojego życia piekło - mówię, uśmiechają się przebiegle, zdając sobie sprawę, że z miłą wersją mnie nie wytrzyma długo.
Granger oczywiście odbiera to jako żart, nie zdając sobie sprawy, że jestem całkowicie poważny.
Skazała się na to odchodząc.




*****
 
Tak oto kończy się rozdział 41.
Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni.
Więcej za nami niż przed.
 
Miesiąc wakacji z głowy - jak wam minął?
 
U mnie wylądowała świnka morska koleżanki.
Czy ktoś z czytelników posiada te zwierzę?
 
Pozdrawiam was mocno i dziękuję za wszystko!
 
Vivian Malfoy.



    

22 komentarze:

  1. I Malfoy wkracza do akcji :) Hermiona i jej podejrzenia, Draco taki miły a ona taka podła dla niego xD Katie i Teodor wreszcie po ślubie. Ogólnie fajny rozdział.
    I jestem pierwsza (chyba) ;)
    Czy tylko mi się wydaje, że taki krótki czy się po prostu tak fajnie czytało? Blaise i Pansy tacy szczęśliwi.
    Prawda, że aurorzy nie ogarną o co chodzi z Marcusem? Nie zrobisz tego Draco i Hermionie (i mnie)?
    Dobra, teraz czekam na następny, który (mam nadzieję) skomentuje bo jadę na kolonie i nie jestem pewna istniejącego tam wi-fi.
    Pozdrawiam i życzę miłego drugiego miesiąca wakacji.
    ~Vichi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wkracza. Z jakim skutkiem? Dowiecie się wkrótce.
      Wiesz, może jest krótszy niż zazwyczaj? ;) Przyzwyczaiłam was do długich not.
      Oby było wi-fi ;)
      Pozdrawiam i też życzę, aby końcówka wakacji minęła Ci jak najlepiej :)

      Usuń
  2. Czytając ten rozdział uśmiechałam się jak nie wiem co :) Czekam na kolejny! Weny c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie do cieszy!
      Uśmiech to piękna rzecz.

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Rozdział bardzo pozytywny !! To świetnie. Szkoda że już miesiąc minął, mogłoby być jeszcze ze dwa.
    Pozdrawiam,
    Tsuki<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, a może i trzy?
      Ale taka kolei rzeczy, mam nadzieję, że rok szkolny minie równie szybko co ten, głównie ze względu na te wszystkie egzaminy i olimpiady :)
      Pozdrawiam równie mocno :)

      Usuń
  4. oj zapowiada się świetnie, i sama bym chciała takie piekło w wykonaniu Draco ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. najważniejsze, że jest plan prawda?
    od bardzo dawna czekałam na ten moment: oni oboje w szkole
    coś mi się wydaję, że teraz będzie ciekawie

    pozdrawiam

    zapraszam na miniaturkę
    http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda!
      Mam nadzieję, że cię nie zawiodę.

      Pozdrawiam również. Mocno :D

      Usuń
  6. Rozdział świetny ;)

    Nareszcie doczekaliśmy się ślubu Teo i Katie. Bardzo lubię tę parę i naprawde cieszę się z takiego obrotu sprawy ;) A ich przysięga była wspaniała, przepełniona uczuciami i pełna miłości i oddania tej drugiej osobie ;)

    No to teraz w życiu Draco i Herm zaczyna się ponownie Hogwart, tylko, że teraz wystapią tam w całkiem innych rolach. A Smok lepiej niech uważa z tym robieniem piekła w życiu Mionki, bo kobiety w zemście mogą być bardziej wyrafinowane od facetów...No a skoro Cormac będzie w pobliżu to różnie może być...

    Ja niestety wakacji nie mam ;( I mam pytanie: Czy już wiesz może ile rodziałów bedzie liczyć opowiadanie czy to wszystko jeszcze wyjdzie z biegiem czasu?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę!
      Może Cormac w końcu się na coś przyda? ;)
      Jeśli chodzi o rozdziały to mam mniej - więcej zaplanowane za ile opowiadanie Czarny Raj się skończy.

      Pozdrawiam mocno :D

      Usuń
  7. Hej.:)
    Zaczynamy od standardu. Rozdział był niesamowity, fantastyczny, cudowny, zajebisty. Mam nadzieję, że w tym momencie nie skoczył Ci za bardzo poziom cukru.:)
    Wielbię Cię za to, że mój ukochany Teoś zaznał w końcu troszkę szczęścia. Ślub z Katie jest ucieleśnieniem jego marzeń. W ogóle podoba mi się sposób, w jaki rozwiązałaś tą sytuację z Luną Lovegood. Teraz tylko zostaje mu spłodzić Teosia/ Teosię juniora, tak by małe Zabiniątko miało się z kim bawić.
    Blaise i Pansy. Bardzo cieszy mnie, że pomimo przeciwności losu tak dobrze im się układa. No i bejbe kopie.:)
    No i Dracze. Rozczuliła mnie jego tęsknota za Hermioną. Co jak co, ale nie spodziewałam się, że Pan Arystokrata może przyznać się, że czegoś mu w życiu brakuje. Jego plan... Czy tylko ja mam wrażenie, że ten kij ma dwa końce? W końcu igra on z Najmądrzejszą Czarownicą Swojego Pokolenia.:D
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.
    Wiesz, że to opowiadanie jest jeszcze lepsze niż Kochaj i Walcz? Dochodzisz do perfekcji.:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy, że poziom jest umiarkowany ;)
      Teo ma w końcu szczęśliwe życie, ale obyś nie wykrakała ;) Luna nadal jest, ale nie namieszała. W końcu to Luna ;)

      Kopie :)

      Przyznać się może, ale jak to poprowadzi? Tak, chyba ma on dwa końce ;)

      Też sądzę, że Czarny Raj jest lepszy niż Kochaj i Walcz. Nie chcę, by zabrzmiało to zarozumiale, ale widzę, że tamte rozdziały... same zdanie nie były zbyt rozbudowane czy atrakcyjne. Stawały się coraz lepsze, aż doszliśmy do tego momentu.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Boskie rozdizaly!
    Wszystkie te które dziś przeczytlam.
    Ale ten jest... Wyjątkowy!
    Jest moim ulubionym i juz!
    Czekam n więcej.
    Aby.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech będzie Twoim ulubionym. Cieszy mnie to.
      Będzie więcej :)

      Pozdrawiam również i to mocno :)

      Usuń
  9. No i świetnie, Malfoy i Granger znowu razem w akcji.Czekam na więcej, nawet nie masz pojęcia jaka to radość, kiedy na dhl pojawia się że jest tu nowy rozdział. To jedno z nielicznych powojennych dramione które chce sie czytać i robi się to z przyjemnością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie masz pojęcia jak strasznie mi miło!
      W pewnym sensie przywiązanie do tego opowiadania jest niesamowite i niezwykle mocno cieszę się, że tak chętnie go czytacie. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę, naprawdę jestem szczerze zaszczycona.

      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  10. Jak się się cieszę, że Malfoy w końcu sobie coś uświadomił :) Teraz może być tylko lepiej. Już sobie wyobrażam, co nasz Dracze wywinie Mionie! Będzie zabawnie, prawda? :) Podoba mi się u Ciebie, że piszesz z wielu perspektyw, ale czasami są to takie krótkie fragmenty, że aż szkoda :c Ledwo zaczne czytać relacje jednej osoby już zaczyna się drugiej :3
    Co tu dużo pisać... Do kolejnego!
    Pozdrawiam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę, że tak będzie.
      Lubię pisać z wielu perspektyw, bo wtedy i inni bohaterowie mają tutaj swoje miejsce. Może i tak, ale jak sama napisałaś - czasami.
      Zazwyczaj nie są krótkie, ale owszem - zdarzy się ;)

      Pozdrawiam mocno

      Usuń
  11. Rozdział świetny!
    Ha Draco nie może żyć bez Miony.Wiedziałam!
    Ma plan hohohoh będzie się działo :D
    Mam nadzieję że aurorzy dadzą im spokój. MUSZĄ!!!
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i weny życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Co do aurorow... zobaczysz ;)
      W związku z tym, że czekasz, wnioskuję, że to nie pierwsza wizyta, więc jest mi tym bardziej miło.

      Pozdrawiam Cię również, dziękuję za życzenia i do następnego!

      Usuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy