niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 10:,,Początek końca.''

Draco


               
                 Od kilkunastu minut siedzimy w kuchni jedząc ostatni posiłek przed akcją, pijąc kawę i rozmawiając o z pozoru błahych rzeczach. Blaise z Pansy siedzą po mojej prawej, Teo kończy jeść kanapkę przede mną, a tuż koło niego siedzi Granger. Podczas wymiany zdań niecierpliwość i pewność swego jest w naszych głosach bardzo wyczuwalna.
                Mimo wszystko kiedy przypomnę sobie wczorajszą nieudaną próbę ostrzeżenia tamtych podjętą przez Granger uświadamiam sobie, że swymi ostatnimi słowami złożyłem obietnicę. Jej i sobie.
Przywrócę dawną Granger, zrobię wszystko, by mi się udało. Jak to zrobię? Nie wiem. Po co? Też nie wiem.
               Po prostu przeraża mnie jej momentami puste i zimne spojrzenie. Odpycha mnie jej obojętność, łatwo przychodzące okrucieństwo i niedostępność, której nie okazuje tylko Potter'owi i Pansy.
              Nie chcę, by taka była, ponieważ przypomina mi samego siebie. U mnie też tak to się zaczynało, a niedługo potem stałem się człowiekiem takim jak jestem teraz. Złym. I tego zła nie zmaże nawet pomsta mej matki i innych bliskich.
-Nie zjesz nic?-pyta Blaise Pansy widząc pusty talerz przed nią i do połowy wypitą herbatę.
-Nie jestem głodna.-odpowiada z ciepłym uśmiech po czym lekko całuje go w policzek.
Po chwili pojawia się Potter, który zdobył adres naszego domu od Granger. Z markotnym uśmiechem wita się  pokrótce po czym zasiada na wolnym miejscu przy stole z makulaturą w ręku.
-Przeszedłem się rano po magicznym Londynie.-mówi poprawiając okulary.-Znalazłem coś...interesującego.-dodaje po czym kładzie na stole arkusze papieru z którymi się do nas teleportował.
-Co to?-pyta Teo do, którego jeszcze nie doszły papierzyska.
-Otóż drogi panie Nott.-zaczyna naśladując ton Ministra na co Granger śmieje się cicho.-Od dnia wczorajszego jest pan poszukiwanym, groźnym przestępcą. I ty Malfoy też, a razem z wami również Pansy, Zabini, Hermiona i ja.-uzupełnia z bladym uśmiechem.
Wytrzeszczam szeroko oczy porywając w dłonie listy gończe z naszymi nazwiskami o mało ich nie targając.
-Od tej pory nie możemy stąd wychodzić, chyba, że pod zaklęciem kameleona.-postanawia twardo Teo.
-Gdzie zamieszkasz Harry? Na Grimaund Place mogą Cię odwiedzić.-pyta Hermiona.
-Wynajmę jakieś mieszkanie.-odpowiada machając niedbale ręką w powietrzu.
Przytakujemy, a kiedy muzyka roznosząca się po otoczeniu milknie, a na jej miejsce zaczyna dzwonić alarm równo podnosimy się z miejsc i zaczynamy pakować. Wiemy, że już czas.


*****

Hermiona


               Kiedy nasze stopy dotykają ziemi na dworze pada. Ciężkie krople deszczu moczą nas do suchej nitki gdyż nie możemy rozłożyć parasoli, ponieważ ich duża ilość zwróciłaby kogoś uwagę.
Michael Raswel stoi niedaleko mnie i rozmawia z Zabini'm, a Harry co chwila rozgląda się dookoła.
              Stoimy w pobliżu pokaźnej ciężarówki specjalnie przez nas sprowadzonej. Niedaleko nas, po przeciwnej stronie ulicy czeka drugi oddział, który ma wejść po ściągnięciu przez nas blokad.
Z irytacją zauważam, że jest już 18:10, a do rozpoczęcia ataku musimy czekać na znak przez co nasza cierpliwość po raz kolejny wystawiana jest na próbę.
Owym znakiem jest jasne migające światło z sąsiedniego budynku z którego piątka naszych ludzi obserwuje sytuacje Zakonu i czeka na najlepszy moment.
-Pamiętajcie. Jeśli ktokolwiek zostanie ranny ma walczyć do końca.-upomina Michael.-Lepiej zginąć honorowo niż uciec.
-Nie idziemy tam, by ich zabić, jeszcze nie.-przypomina Draco.-Idziemy tam, by ich jedynie okaleczyć, ostrzec, zniszczyć tę kwaterę, wprowadzić spustoszenie...
              Nagle dosięga nas migotanie światła. Wszyscy odwracamy głowy w kierunku okna z którego pochodzi. Tak jak było umówione zaczynamy odliczanie. Wszystko mamy zaplanowane co do sekundy, nie możemy się pomylić.
10...
Pozwalamy, by powaga i chytre uśmiechy wpłynęły na naszą twarz.
9...
Podnoszę swe lico  ku niebu, które teraz jest niesamowicie ciemne i ponure. Krople deszczu spadają na moją buzię.
8...
Chwytamy różdżki w dłoń.
7...
Wybraniec łapie mnie za rękę, którą po chwili stanowczo ściska.
6...
Pozostali rzucają na siebie zaklęcie kameleona i stawiają pierwsze kroki w przód.
5...
Oddział po drugiej strony ulicy odchodzi na umówione pozycje.
4...
-Nie daj się Granger.
-Ty też nie, Malfoy.
3...
Szybkim krokiem zmierzamy w stronę budynku.
2...
Kładę rękę na klamce.
1...
Wchodzimy do środka.

                Lekko przymykam oczy kiedy stajemy w przedsionku. Czuję oddech blondyna na swoim karku, a kiedy klątwa nie uaktywnia się robimy kolejne kroki w przód.
-Powodzenia.-szepcze widząc zarys sylwetek członków Zakonu Feniksa i nie czekając na jakikolwiek odzew ze strony reszty wchodzę głębiej. 


*****

Harry


                 
                 Z satysfakcją oglądam zdziwione miny Ministra i jego współpracowników. Ich złość pogłębia się jeszcze bardziej kiedy zauważają brunetkę przy moim boku, która z troską spogląda na stojących w pobliżu Nevil'a i Lunę, których nie zdążyła ostrzec.
-Witaj Kingsley'u.-mówię kierując wzrok na Ministra na co ten szybko sięga po swoją różdżkę.
-Co to ma znaczyć?!-krzyczy zezłoszczony.
Hermiona uśmiecha się lekko.
-Początek waszego końca.-odpowiada, a po chwili wszystko dookoła wręcz wybucha.
                 Byli Śmierciożercy ściągają z siebie zaklęcia kameleona i z różdżkami w dłoniach ruszają do walki.
Zakon Feniksa szybko pozbywa się początkowego zdziwienia i równie zawzięcie podchodzą do obrony.
Czarodzieje niszczą swe szyki i rozchodzą się po wszystkich trzech piętrach.
Niespodziewanie czerwony płomień zaklęcie uderza blisko mnie. Z wściekłością na twarzy oddaje atak, a po chwili puszczam się biegiem przed siebie.
-Bombarda!-słyszę, a ze ścian zaczyna sypać się tynk.
Odwracam się posyłając ku pobliskiemu członkowi Zakonu Feniksa zielony płomień.
Niedaleko mnie zauważam uśmiechającego się Teo.


*****

Hermiona


                        Kurz unoszący się w powietrzu jest nie do zniesienia. Wchodzi do oczu utrudniając widoczność, drapie i swędzi, ale  mimo to biegnę dalej. 
Upadam na ziemie unikając zaklęcia, a gdy się podnoszę zauważam kolejną napływającą falę byłych Śmierciożerców, nasz drugi oddział. Pewnie Malfoy ściągnął bariery.
                       Słyszę swój przyspieszony oddech, a adrenalina, którą w sobie wyczuwam dodaje mi niezwykle dużo energii.  
Nagle czyjeś ciało unosi się nad naszymi głowami niemal dotykając wysokiego sufitu. Z gardła ofiary wydostaje się szalony krzyk, a po chwili bezwładne ciało zaczyna obijać się o ściany  po czym upada na podłogę z wielkim hukiem.
 -Drętwota!-atakuje mnie przeciwnik.
-Protego! Expeliarmus!-krzyczę stając twarzą w twarz z Kingsley'em.
-Wiedziałem, że nas zdradziłaś! Crucio!
-Jesteś potworem, Kingsley! Avada Kedavra!
-Protego! Mors Clamor!-woła, a ja krzyczę gdy żółty promień bije prost w moje serce. Upadam na podłogę z trudem łapiąc oddech, a moje ciało niesamowicie wije się pod wpływem ból.
Mrok przysłania mi pole widzenia, a serce zatrzymuje się, by zabić ponownie, lecz dużo słabiej niż powinno. 
Niestety gdy z trudem podnoszę głowę Ministra już nie ma.


*****

Draco
  
                    Niektóre ściany są zawalone, a kolorowe płomienie padają z każdej strony. Ze złością przebiegam koło martwych członków Zakonu Feniksa, których moi koledzy mieli nie zabijać.
Meble są po przewracane, a o cegły leżące na podłodze łatwo można się potknąć.
                   Gdy rozglądam się dookoła zauważam, że mamy przewagę.
Odwracam się kiedy do moich uszu dochodzi donośny krzyk, a gdy to robię zauważam rannego Blaise'a.
-Co Ci się stało?!-krzyczę kiedy do niego podbiegam równocześnie chcąc przebić się przez panujący hałas i gwar bitwy.
-Moody.-warczy tylko ściskając mocniej prowizoryczny opatrunek  z którego wydobywa się krew.
Schylamy się widząc mknący ku nam zielony płomień Avady, a kiedy ponownie stajemy na nogach rozchodzimy się w swoje stronę w celu znalezienia reszty w tym harmiderze.
                   Zaciskam dłoń na różdżce i biegnę dalej pamiętając, że za niedługo mamy się wycofać. Według naszego planu tyle wystarczy, by ich nastraszyć.
Szybko wbiegam na ostatnie piętro i przecieram oczy czując w nich drobinki kurzu.
Odbijam lecące w moją stronę zaklęcie, a kiedy mam zamiar wbiec do pobliskiego pokoju zatrzymuje się gwałtownie zauważając leżącą na brudnej podłodze kobietę, która z trudem może złapać oddech.
-Miałaś się nie dać Granger.-przypominam i podaje jej dłoń, którą po chwilowej walce z samą sobą chwyta. Pomagam się jej podnieść, a po chwili łapię  gdy upada wyczerpana.
-Nie...mogę...oddychać.-szepczę między próbami łapczywego złapania powietrza.
Podtrzymuje jej ciało zdając sobie sprawę, że opadnie bez wsparcia moich ramion.
-Potter! Zbierz resztę, wracamy!-krzyczę zauważając w pobliżu Wybrańca. Mężczyzna otwiera usta, by zaprotestować jednak rezygnuje kiedy zauważa stan przyjaciółki. 
-Trzymaj się Granger. Zaraz będziemy w domu.-mówię podczas gdy Złoty Chłopiec wypruł niczym z procy na poszukiwanie innych.
-Mors Clamor.-szepcze gorączkowo kobieta.-Znasz?
Nie odpowiadam tylko szybko kiwam głową. Znam. I wcale się z tego nie cieszę.
-Zaraz będziemy w domu.-powtarzam z bezsilności.
-Gdzie jest Kingsley? Nie mogę go wypuścić Malfoy...
-Jeszcze go dorwiemy Granger, teraz najważniejsze, by wrócić do domu.-odpowiadam.
                    Po kilku chwilach podczas których brunetka może już samodzielnie ustać na nogach i normalnie oddychać ku nam zmierza wielka grupa naszych sprzymierzeńców.
Gdy już wszyscy jesteśmy razem teleportujemy się odprowadzani krzykami wściekłości Kingsley'a i Alastora oraz słowami, które zapadną w ich pamięci do samego końca.
To początek waszego końca.


*****

Hermiona


                  Od razu po powrocie do domu zostałam nafaszerowana kilkoma eliksirami. Moje dolegliwości klątwy, którą rzucił na mnie Minister odeszły, a mój stan zdrowotny poprawił się z czego bardzo się ucieszyłam.
                 Rana Blaise nie okazała się poważna, a Pansy, Harry i Teo nie ucierpieli w ogóle.
Rozeszliśmy się z pozostałymi, których nastroje z powodu ataku były bardzo dobre.
                 Na zewnątrz jest już ciemno,a na niebie pełno jest srebrzystych gwiazd.
W salonie w którym siedzimy świeci się światło, a na stole przed nami leżą różnokształtne fiolki od eliksirów.
-Pierwsza faza planu zaliczona.-mówi Malfoy nad wyraz uroczyście.
-Kiedy kolejny atak?-pyta Harry siedzący obok mnie.
-Dostaniesz szczegóły Potter, na razie nie jesteś potrzebny.-informuje blondyn z kpiącym uśmiechem.
-Zależy komu.-odgryza się Wybraniec, któremu posyłam ciepły uśmiech domyślając się iż to mnie ma na myśli.
Draco posyła mu jedynie wrogie spojrzenie i jeszcze bardziej rozsiada się na zajmującej przez niego kanapie.
-Nie wiem jak wy, ale ja mam już dość.-mówię i podnoszę się z kanapy wcześniej całując Harry'ego w policzek
Żegnam się z resztą po czym odwracam się z zamiarem odejścia w stronę własnej sypialni. 
                   Nagle słyszę krzyk. Zatykam uszy dłońmi i osuwam się po ścianie salonu mocno zamykając oczy. Przysuwam do siebie kolana, a do moich oczu napływają łzy gdy rozpoznaję, że owy krzyk należy do  nieżyjącej już Ginny.
-Hermiona!-ledwie słyszę, a nawoływania Harry'ego brzmią jak szept. Przyjaciele podchodzą bliżej mnie, a kiedy z moich ust wydobywa się dziki wrzask blondyn klęka przy mnie i zamyka moje dłonie w swoich.
-Spokojnie Granger, to zaraz przejdzie.-mówi.
Wbrew jego słowom krzyki w mojej słowie nabierają na sile. Ból rozsadza mi głowę, a oczy zaciskam niesamowicie mocno łudząc się, że to coś pomoże.
-Ginny..-szepcze.-Przestań!...cicho..przestań...zamknij się!-krzyczę po chwili.
-Co jej się dzieje?-pyta Pansy klęcząca po mojej prawej.
Wrzaski zmieniają się, a po chwili nie słyszę już mojej rudowłosej przyjaciółki gdyż na jej miejsce wchodzi inna. Kolejna dawka bólu rozsadza mi głowę, dojrzała kobieta w mojej głowie krzyczy i powtarza na przemian: Zabijcie mnie, ale nigdy nie pokonacie mojego syna.
-Oberwała od Kingsley'a Mors Clamor.-odpowiada blondyn.
Krzyczę po raz kolejny. Wrzeszczę.
Fala gorąca rozpływa się po moim ciele, a przed oczami pojawiają się czarne plamy. 
Zabijcie mnie, ale nigdy nie pokonacie mojego syna.
-Malfoy...-mówię cicho.-Słyszę Twoją matkę...
Blondyn spogląda na mnie uważnie i mocniej ściska moje dłonie. Po chwili przejeżdża ręką po mojej głowie i karze Blaise'owi przynieść jakieś nieznane mi eliksiry.
-Co to za klątwa, do cholery?!
-Nie jest za miła, Potter. Minister rzucił na nią Mors Clamor dzięki, której będzie słyszała wszystkie wrzaski i słowa wypowiedziane przed śmiercią przez tych  których on zabił. Granger, będzie słyszała w swojej głowie wrzaski jego każdej z ofiary.-wyjaśnia Malfoy.
Kiedy moje ciało zaczyna drżeć blondyn zamyka mnie w swoim uścisku mocno przygniatając mnie do siebie, by ból się nie nasilił.
               Rozniósł się kolejny krzyk. Tyle, że tym razem nie krzyczała ani Ginny, ani Narcyza.
Tym razem znowu krzyczałam ja.



*****

Jednak coś chyba naprawdę mnie bierze. Źle się czuję, a w dodatku mój tata będzie szedł do szpitala więc mam nadzieję, że złe samopoczucie nie odbiło się bardzo na rozdziale.
W napływie weny napisałam miniaturkę. Co proponujecie z nią zrobić?
Pozdrawiam was mocno :)

28 komentarzy:

  1. Rozdział super , nie mogę doczekać się następnego!
    A co do miniaturki to jak to co?! WSTAWIAJ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać kolejny jak najszybciej :)
      Dziękuję za opinię co do miniaturki.

      Usuń
  2. super rozdzial ;)
    wstawiaj miniaturke prosze! xD
    Ps. wybacz za brak polskich znakow, pisze na telefonie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem.
      Ciesze się, że Ci się podoba.
      Raczej ją wstawię ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Akcja sie rozkręca i juz bie mogę sie doczekac dalszej części, a co do miniaturki wstawiaj :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale, że Ci się podoba. Postaram się dodać rozdział jak najszybciej, ale z każdym dniem mam coraz mniej czasu. Dlaczego? Sama nie wiem.
      Pozdrawiam również i to mocno.

      Usuń
  4. Rozdział bardzo ciekawy. I koniecznie wstaw miniaturkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że Cię zaciekawiłam ;)
      Raczej wstawię widząc wasze pozytywne co do niej nastawienie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Rozdział świetny. Czekam już na kolejny!!!
    Co do miniaturki..WSTAW! :)
    Życzę weny i coby Cie te wirusy nie złapały!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie złapią!
      Może to z powodu pogody...nie wiem. Liczę, że co by nie było to mnie ominie ;)

      Dziękuję, wspaniale, że rozdział według Ciebie jest tak dobry.
      Pozdrawiam Cię również :)

      Usuń
  6. Rozdział chociaż krótki to pełen emocji.
    Co do Twojego pytania o miniaturkę zgadzam się z opiniami wyżej.
    Weny i zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki, ale najważniejsze jest dla mnie to, że te emocje do Ciebie dotarły :)
      Dziękuję gdyż i wena i zdrowie zawsze się przydadzą :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Aaaaa!!!!! Jakie to jest suuuper xD
    ŻE KURWA JAK TO? ! ŻE KINGSLEY ZABIŁ GINNY??? OOOO NIE TAK BYĆ TO NIE BĘDZIE, MASZ GO NATYCHMIAST ZABIĆ! !!!
    Dobra, wdech wydech....ufff
    Ale to ona będzie tak zawsze miała? Bieeeedna... :/
    NO JAK TO CO? NO WSTAWIAJ XD
    Pozdrawiam, niezrównoważona Kat :*
    PS zmiana-nam-dobrze-zrobi-dramione-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, ale może znajdzie się sposób? ;)
      W kolejnych rozdziałach się dowiecie.
      Tak, to Kingsley zabił Ginny. Też był obecny podczas starcia tyle, że zamiast zabić Śmierciożerce zabił ją. Może dlatego, by pogrążyć w rozpaczy Harry'ego?
      Żeby przez przypadek nie dowiedział się za dużo...

      W każdym razie dziękuję i wstawię tę miniaturkę :)

      Usuń
  8. Hej.:)
    Rozdział jak zwykle utrzymany na wysokim poziomie.
    Cieszę się, że nic nie stało się Pansy. Dobrze wiedzieć, że jej ciąża jest na razie bezpieczna.
    Draco naprawdę przejmuje się Hermioną, choć sam nie wie dlaczego. I to jest najbardziej urocze w ich sytuacji.
    Kingsley.. Wiem, że poniesie klęskę, bo wyrządzone zło do nas wraca.
    Czy tą klątwę da radę jakoś pokonać? Czy jej celem jest po prostu doprowadzenie Hermiony do obłędu? Mam nadzieję, że Draco odpowiednio się nią zajmie, co zbliży ich do siebie.
    Ogólnie rozdział niesamowity.:)
    A Ty wracaj szybko do zdrowia. Co do Twojego Taty mam nadzieje, że to nic poważnego i szybko opuści szpital.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co do miniaturki - wstaw ją, kiedy będziesz chciała.:D

      Usuń
    2. Bardzo się staram, by ten ,,wysoki poziom'' utrzymać i ciesze się jeśli sądzisz, że mi się to udaje!
      Ciąża Pansy może i nie jest w dobrym momencie,ale trzeba wierzyć, że nic jej się nie stanie.
      Hermiona doprowadzi się do obłędu chyba, że będzie miała na tyle siły, by nauczyć się to kontrolować.
      Jeszcze raz dziękuję, że tak ci się podoba. To strasznie miłe :)

      Dziękuję te,za życzenia. Mam nadzieję, że wirusy odejdą ode mnie równie szybko co się pojawiły.
      Też mam nadzieję, że z moim tatą to nic poważnego.

      Pozdrawiam również :D

      Usuń
  9. Cudowny rozdział, ostatnia scena była taka kochana, oprócz tego ze dowiadujemy się kto zabił Ginny...eh. Cieszę się ze sie im udało, ale ta klątwa musi być straszna. Współczuję Granger, ale ciesze się ze Draco z nią jest i mam nadzieję ze po tym wydarzeniu, między nimi się polepszy ;*
    Czekam z zniecierpliwieniem na nastepny rozdział i pozdrawiam ;)
    /Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie musiał jej pomóc, ale nie wiadomo co z tego wyniknie kiedy dwa silne i całkowicie sprzeczne charaktery będą miały ze sobą częstszy kontakt.
      Pozdrawiam mocno i postaram się wrzucić kolejny rozdział jak najszybciej.

      Usuń
  10. jeju, ale świetne! super wynyslilas z tym zakleciem! czekam na kolejny! ;*
    PS. Pisze na telefonie, więc przepraszam za błędy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, również piszę z błędami jeśli robię to na telefonie choć kiedyś musiałam pisać tak cały rozdział.
      Naprawdę mi przyjemnie, że spodobała Ci się sytuacja z zaklęciem.
      Pozdrawiam cię mocno i dziękuję, że jesteś dalej.

      Usuń
  11. Przepraszam, ze dopiero teraz.
    Mam tyle na głowie i tylko w wolnej chwili nadrabiam opowiadania na blogspocie i wszystkie inne. Nie dawno wylądowałam w szpitalu, ale dziki Bogu wypisali mnie juz.
    Co do rozdziałów są świetne.
    Historia rozwija sie, z takim pomysłem sie jeszcze nie spotkałam, wiec jestem mile zaskoczona. Czekam na to co będzie dalej ;)
    Weny.
    Powrotu zdrowia i dobrego samopoczucia.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nic poważnego.
      Naprawdę ciesze się, że już Cię wypuścili.
      Szpital nie jest przyjemnym miejscem i mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem wszystko już dobrze!

      Wspaniale, że jeszcze z takim pomysłem się nie spotkałaś i liczę, że gdy opowiadanie dobiegnie konca będziesz zadowolona.
      Pozdrawiam mono i również życzę Ci zdrowia

      Usuń
  12. Wow, ciekawe co jeszcze Kingsley ma na sumieniu skoro właśnie okazało się, że jest odpowiedzialny za śmierć Ginny. Ciekawe jaki miał powód aby ją zabić. Oj, mam nadzieję, że Harry mu tego nie daruje i będzie cierpiał za swoje czyny i to długo. Za Syriusza i za Ginn.

    No i jeszcze Hermiona. Oby udało im się zniwelować skutki tej klątwy. Mam nadzieję, że jest na to jakieś przeciwzaklęcie albo eliksir. Widać też, że Draco martwi się o Mionę chociaż jeszcze tego otwarcie nie pokazuje.

    Mam nadzieję, że Luna i Neville przeżyli.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry zyskała powód, a nawet dwa, by obudziła się w nim chęć dokonania mordu na Ministrze.
      Kiedyś pomści swoje krzywdy. On i wszyscy inni.

      Hermiona będzie musiała znaleźć jakieś rozwiązanie, a co do Luny i Nevila-wątek ich poprowadze w kolejnych rozdziałach.

      Również pozdrawiam.

      Usuń
  13. Zabić Kingsleya, niech gnój ginie. Biedna Hermionka, musi słyszeć i Ginny i Narcyzę. Czekam na nowy rozdział . '
    Pozdrawiam Tsuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kingsley też kiedyś zostanie objęty ramionami śmierci, tak jak wszyscy.
      Nie powiem tylko kiedy ;)
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  14. aaa mega !!! bardzo mi się podoba ten rozdział takie dramatyczny i wgl :D
    fajnie, że nie oszczędzasz głównych bohaterów, przynajmniej cos się dzieje :P
    lecę czytać dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy