wtorek, 14 stycznia 2014

Miniaturka:,,Listy''


Dodaję miniaturkę gdyż nie dam rady opublikować rozdziału, a nie chcę byście nie widzieli żadnej nowej notki kiedy do mnie zajrzycie. Miniaturkę tą napisałam jakiś czas temu, licze, że się wam spodoba.
Normalny rozdział postaram się dodać koło piątku. Przepraszam, ale konkurs literacki w którym biorę udział jest istnym złodziejem czasu. Muszę wszystko posprawdzać, zrobić okładkę, ostatecznie dopieścić...Na szczęście jutro zostanie owe opowiadanie wysłane.
Tak więc, nie przedłużam i zapraszam do czytanie pełna nadziei, że się wam spodoba.

♥♥♥♥♥♥


              Straciłam rachubę czasu, nie mam pojęcia ile już tu jestem. Jeszcze niedawno, kiedy miałam nadzieję, liczyłam dni obserwując wschody i zachody słońca przez dziurę pomiędzy cegłami w mojej celi. Teraz, gdy ową nadzieję straciłam, skończyłam przejmować się czasem. Zrozumiałam, że już nigdy stąd nie wyjdę, że już nigdy nie będę wolna, a pragnienia, by dotknąć dłońmi zroszonej trawy czy wystawić twarz na ciepłe słońce stały się nierealnymi marzeniami.
               Od ostatecznej wojny, która zakończyła się wygraną Czarnego Pana, minęło już ponad pół roku. Do tej pory prześladują mnie zdruzgotane twarze uczniów Hogwartu i obrazy egzekucji wszystkich, którzy podpadli Voldemort’owi lub nie chcieli się do niego przyłączyć.
Ze łzami w oczach oglądałam jak profesor McGonagall rozpoczęła swą śmiercią masowe mordy. Śmierciożercy poustawiali wszystkich w kolejce, jedne za drugim, a ja do ostatniej chwili walczyłam, bym nie oddaliła się od Harry’ego czy Ron’a.
               Następny zginął George, który podszedł do Czarnego Pana z ciałem martwego brata w ramionach chcąc polec tuż przy nim.
Później Luna, Nevil, Seamus, Cho, Hagrid....Wszyscy zginęli po kolei nie chcąc przyłączyć się do mordercy i kata.


-Uciekajcie, odwrócę ich uwagę, a wy uciekajcie. –szepnął konspiracyjnie Ron kiedy kolejka śmierci zmniejszała się tym samym powodując iż byliśmy coraz bliżej własnej egzekucji.
-Nie zostawimy Cię! Będziemy razem do końca... –odszepnęłam, a Harry szybko pokiwał głową zgadzając się z moim zdaniem.
Rudzielec złapał nas za ręce i rozejrzał się dookoła.
-I tak zginę, prędzej czy później. –kontynuował. –Nie mam już nikogo, zabili całą moją rodzinę, a jeśli mogę uratować chociaż was, zrobię to. –dodał ostro ściskając nasze dłonie.
Spojrzenie moje i Wybrańca spotkało się, a prócz strachu i bólu zobaczyłam w jego oczach nową, zaciętą iskrę.
-Dlaczego ty masz odwrócić jego uwagę? Czemu nie ja? –pytał Harry chcąc odwieść go od tej ważnej decyzji.
Koleje łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Jesteś Wybrańcem Harry, wierzę, że go pokonasz, prędzej czy później, a jeśli teraz zginiesz wszystko będzie stracone. Za dużo ludzi już zginęło za tę idee, byś teraz się poddał.–wyjaśnił szybko ponaglany trwogą i coraz mniejszą liczbą czarodziei przed nami. –A Hermiona po prostu nie może tak zginąć.-dodał co spotkało się z ciszą ze strony mojej i Złotego Chłopca.
-Zawsze byliście przy mnie choć momentami zachowywałem się jak prawdziwy dupek. Wspieraliście i kochaliście, dlatego proszę dajcie mi się odwdzięczyć. Chcę mieć pewność kiedy zginę, że wy swoje życie uratowaliście. –prosił.
Harry szybko objął Weasley’a  klepiąc go po plecach.
-Nie odpuścisz prawda? –zapytał mimo, iż doskonale znał odpowiedź. Rudzielec pokiwał głową na wznak, że w razie kłótni dalej będzie się upierał przy swoim, a kiedy to zrobił wiedzieliśmy, że decyzja już zapadła.
Oczy mężczyzn były zaszklone jak moje, a ich głosy trzęsły się i zacinały. Mocno się objęli i spojrzeli po sobie zdając sobie sprawę, że widzą się po raz ostatni.
-Nie pozwólcie się zabić, uciekajcie jak najdalej możecie. Razem. –rozkazał gdy przylgnęłam do niego ciałem. Mocno zacisnęłam swe drobne, pokryte zadrapaniami dłonie na jego szyi.
Rudzielec pogłaskał mnie po głowie kiedy wyczuł moje łzy, a gdy spojrzałam w jego oczy miałam ochotę krzyczeć i wyć z bezsilności nad chybną śmiercią przyjaciela na, którą sam się skazuje.
-Jesteś bohaterem Ron. –powiedział Harry kiedy przed nami stały już tylko dwie osoby. –I najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek mieliśmy. –dodał, a jego ciało trzęsło się całe.
Ron uśmiechnął się lekko i mocno zacisnął dłoń na różdżce pod kurtką, którą udało mu się uchronić przed zabraniem.
Wyciągnął z kieszeni prezent otrzymany od Dumbledor’a i podał nam mały przedmiot zabierający światło.
-Pamiętajcie o mnie.            
-To ty będziesz naszym światłem. –powiedziałam pociągając nosem jednocześnie mocno ściskając w dłoni magiczny przyrząd.
-Zawsze będę z wami...
-My z tobą też. –odparł Harry, a kiedy chciał powiedzieć coś jeszcze gwałtowny huk przerwał mu niespodziewanie.
Owym hukiem okazał się śmiech Śmierciożerców do których właśnie dołączył nowy sługa i partia zaklęć, którymi został potraktowany w ramach przywitania.
-Ronald Weasley! –zawołał Czarny Pan wypluwając jego nazwisko.
Rudzielec wysłał nam ostatnie spojrzenie, a ja siłą powstrzymałam  się przed porwaniem go w moje i Harry’ego ramiona.
Ruszył z uniesioną głową na podest przed Voldemort’em i spojrzał wprost w jego ciemne oczy.
-Wolisz zginąć czy przyłączyć się do nas? –zapytał unosząc ku niemu swą różdżkę.
Nasz przyjaciel uśmiechnął się cwanie, a po chwili, ku zdumieniu zgromadzonych,  wyciągnął zza swojej kurtki magiczny patyk.
-Avada Kedavra! –krzyknął zdając sobie sprawę, że i tak nie uda mu się pokonać złego maga jednak pułapka zadziałała dokładnie tak jak oczekiwał.
Śmierciożercy i Czarny Pan ruszyli ku niemu z walecznym rykiem dając nam tym samym szanse za, którą Ron zdecydował się zginąć.
Wybraniec złapał mnie za rękę i z mokrymi policzkami pociągnął do przodu.
Biegnąc przed siebie rzuciłam dawnej szkole jeszcze jedno spojrzenie, które odwróciłam gdy zauważyłam zielone światło zaklęcia godzące Ron’a prosto w pierś.



                       Do końca życia będziemy podziwiać jego heroizm jednak niesamowite wyrzuty sumienia męczą mnie po nocach gdy przypomnę sobie, że dalej wszystko potoczyło się całkiem inaczej niż sądził Ron.
                       Razem z Harry’m biegliśmy strasznie długo z trudem łapiąc oddech, a w połowie Zakazanego Lasu nasze zmęczone nogi odmówiły nam posłuszeństwa.
Wykończeni padliśmy na ziemie przymykając powieki i nie puszczając swoich rąk.
Tę feralną noc przespaliśmy między drzewami w wzajemnym uścisku. Wyruszyliśmy w dalszą drogę równo z pojawieniem się słońca chociaż sami nie wiedzieliśmy dokąd mamy iść.
                      Kiedy cudem dotarliśmy do małej wioski znaleźliśmy grupę innych ocalałych. Dołączyliśmy do niej i próbowaliśmy wspólnie z nimi po prostu jakoś przetrwać.
Staraliśmy się ocalić strzępy, które zostały z naszego życia, choć patrząc przez pryzmat czasu zauważam, że nie miało to najmniejszego sensu.
Z powodu, iż nie było nas dużo nie mogliśmy ruszyć z kontratakiem na Czarnego Pana, a sam Harry wyglądał jak cień własnego siebie, który tylko przy mnie odzyskiwał dawne barwy.
Wspominaliśmy Rona każdej nocy, a światło z przyrządu Dumbledor’a stało się obrazem naszego rudowłosego przyjaciela. Wierzyliśmy, że naprawdę jest z nami cały czas.
                         Niestety nie przewidzieliśmy, że Śmierciożercy zaczną przeszukiwać pobliskie tereny, a kiedy doszli i do naszej wioski zrównali ją z ziemią jak można było się tego spodziewać. Mieszkańców zabrali ze sobą,  a kiedy ponownie ujrzeliśmy ruiny Hogwartu, które stały się nową twierdzą Czarnego Pana, a razem z nimi wspomnienia śmierci najlepszego przyjaciela nasza rozpacz sięgnęła swych szczytów.
                       Wszystko zmieniło się kiedy spotkałam JEGO. Dracona Malfoy’a, mężczyznę, którego kochałam nade wszystko. Korzystał z każdej chwili, by odwiedzić mnie w celi w, której zostałam zamknięta, a gdy usłyszał, że Voldemort zamierza oddać mnie jednemu z tych bydlaków postanowił wziąć mnie do siebie pod pozorem nienawiści, którą do mnie żywił i chęci zemsty.
Dopóki byłam z nim wszystko było znośne, czułam się bezpieczna i niesamowicie cieszyłam się, że zauważam jego prawdziwą stronę blisko rok temu. Robił wszystko, by mnie chronić, a ze względu na nasz ukryty przed resztą świata związek, który rozpoczęliśmy jeszcze przed wojną, pomagał i Harry’emu gdy za bardzo go skatowali.
                       Uległo to zmianie gdy Czarny Pan dowiedział się o uczuciach, które Śmierciożerca do mnie żywił. Wpadł w furię, a w jej napływie kazał zabrać mnie do odległej od Hogwartu siedziby w której przebywały wszystkie kobiety mugolskiego pochodzenia z którym z biegiem czasu zrobili pospolite dziwki do, których i ja miałam należeć.



-Nie chcę... –szeptałam ostatni raz będąc w ramionach blondyna podczas gdy pozostali Śmierciożercy zmierzali w naszym kierunku.
-Dasz radę Hermiono, odezwę się. Jeszcze nie wiem jak, ale znajdę sposób. –powiedział głaszcząc mnie po głowie.
-Kocham Cię. –powiedziałam na trzęsących nogach na co blondyn uśmiechnął się ciepło, co wydało się niesamowicie absurdalne, po czym niespodziewanie wpił się w moje wargi.
Z niespotykaną  dzikością pogłębiał nasze pocałunki, którym towarzyszyły krzyki Śmierciożerców zza ściany od których dzieliły nas tylko zabarykadowane zaklęciami drzwi.
W moim brzuchu wybuchł wulkan rozpaczy, pożądania i strachu, a miejsca po których przesuwały się jego dłonie paliły istnym żarem. 
Mocno objęłam jego szyję, a gdy oderwał się ode mnie ciężko oddychając szybko pocałował mnie w czoło i oparł swoje o moje.
-Też Cię kocham. I znajdę sposób, by się z tobą skontaktować. –obiecał. Potem popielecznicy Czarnego Pana wdarli się do środka i zabrali z objęć ukochanego.
Wiedziałam, że kolejny, nowy koszmar właśnie się zaczyna.



                       Budynek, który miał być moim nowym domem był mniejszy, ale strasznie wysoki. Zapełniały go ciasne pokoje w których zamknięte były przeróżne dziewczyny.
Gdy pierwszy raz tu weszłam niektóre z nich biły o kraty, krzyczały i drapały ściany pazurami podczas gdy pozostałe siedziały zwinięte w kłębek w rogach pomieszczeń.
                      Zamknęli mnie w jednej z cel na najwyższym piętrze gdzie wejścia pilnował dobrze zbudowany mężczyzna o kamiennej twarzy.
Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że człowiekiem, który został do tego przydzielony był Blaise Zabini!
                       Przez dziurę między cegłami raz na jakiś czas dochodziło do mojego kawałka budynku blade światło lub silny podmuch wiatru. Kiedy nikt nie patrzył zaświecałam wypalone żarówki w celi za pomocą ostatniego podarunku od Ron’a, a później płakałam na myśl o przyjaciołach z których jedne nie żyję, a drugi przebywa w nieznanym mi miejscu i o nieznanym mi stanie zdrowia.
                          Każdego dnia modliłam się, by te bydlaki, Śmierciożercy, nie przyszli akurat do mojej celi kiedy pożądanie rozsadzało ich ciało. Nasłuchiwałam kroków, kładłam się najdalej od drzwi, zaprzyjaźniłam się z panującym mrokiem...
                          Pewnego razu gdy myślałam, że moje modły nie zostały wysłuchane i zaraz zostanę naznaczona grzechem gwałtu przed moimi kratami stanął Blaise Zabini. Z kopertą w ręku, które teraz miał odbierać od sów przylatujących do tego miejsca. 
                          Draco dotrzymał słowa. Znalazł sposób byśmy mogli się kontaktować, a mojemu stęsknionemu  za widokiem jego twarzy  sercu musiały wystarczyć jedynie słowa.


                           

                           Szybko podnoszę się na dźwięk powoli odsuwanych krat. W potarganych i brudnych ubraniach, które nie zasłaniają za dużo, podchodzę w ich stronę z szeroko otwartymi z powodu napływu emocji oczami.
-Dzięki Blaise. –mówię gdy mężczyzna, jedyny w tym budynku, którego się nie boję, podaje mi kopertę od blondyna.
-Proszę. Za godzinę ma teleportować się tu Rowle i Strikt. Jeśliby do Ciebie przyszli udawaj nieprzytomną, powiem, że zemdlałaś z wycieńczenia. –odpowiada z poważnym wyrazem twarzy.
-Dziękuję za wszystko co dla mnie robisz.
-Mój najlepszy przyjaciel Cię kocha. Nie mogę pozwolić, by coś Ci się stało. –wyjaśnia i  krzywi się gdy wspomina o Draconie, gdyż razem  z nim przypomina sobie  Teodora, który zginął w czasie walki o Hogwart. –W dodatku Cię lubię i chce byś stąd uciekła. –dodaje na co uśmiecham się do niego ciepło zdając sobie sprawę, że przez siniaki i zadrapania na mojej twarzy nie może wyglądać to miło.


Granger, kochanie!

Mam nadzieję, że od ostatniego listu nic Ci się nie stało.
Wiem, że musisz niesamowicie cierpieć, ale pamiętaj, że jestem z tobą mimo iż mnie nie widzisz.

Tak jak Ci obiecałem zakręciłem się koło celi Potter’a i z radością muszę Ci przekazać, że wciąż żyję. Jest naprawdę silny i sądzę, że jeszcze wiele wytrzyma.

Dziwie się, że moje serce jeszcze bije nie mając Ciebie nie ma w pobliżu. Zastanawiam się jak to możliwe skoro pękło gdy mi Cię zabrali.
Kiedy spoglądam w nocy na niebo uśmiecham się lekko gdyż wiem, że te same rozpościera  się nocami nad tobą, a jednocześnie błagam Merlina, by to wreszcie się skończyło choć jeśli mam być szczery sądzę, że dopiero się zaczęło.

Twój Draco.



Najdroższy!

Z przykrością stwierdzam, że mógłbyś mnie nie poznać, naprawdę.
Z przerażeniem oglądam swoje ręce, które teraz przypominając patyki łatwe do złamania pod najmniejszym uciskiem.
Nie śpię, nie jem, ból przeszywa moje ciało, ale to i tak nic przy tym co mogłoby mnie spotkać gdyby nie Blaise.
Pomaga mi jak tylko może, chroni i jest dużo wspanialszym przyjacielem niż możesz sobie wyobrazić.

Dziękuję, że zainteresowałeś się Harry’m. Prócz Ciebie i jego nie mam już  nikogo i zdaje sobie sprawę, że nie przeżyłabym jego śmierci. Proszę Cię, dbaj o niego jeśli tylko możesz.


Również sądzę, że to dopiero się zaczyna chociaż dzieje się tak już od blisko pół roku.
Z westchnieniem wspominam wszystkie chwilę, które spędziliśmy w Hogwarcie, Hogsmeade, na błoniach...
Twój ciepły uśmiech, dotyk, głos....
Bardzo mi go brakuje, ale mimo wszystko nie mogę narzekać gdyż mogę przynajmniej z tobą pisać.
Momentami mam wrażenie, że tylko to trzyma mnie przy życiu.

Również Twoja
Hermiona





Będę musiał podziękować Zabini’emu. Niesamowicie mocno cieszę się, że nie dopuścił byś miała kontakt z tymi potworami w ludzkiej skórze.
Nie zniósł bym świadomości, że ktoś inny trzyma ręce na Twoim ciele. Ciele, które należy do mnie.

Postaram się przejąć Potter’a. Przysięgnę nienawiść do niego, chęć wyładowania na nim złości, która bije we mnie dlatego, że mi Cię odebrali.
Wierzę, że to się uda.

Tęsknota, którą wobec Ciebie czuję jest równie silna co moja miłość.
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że powiększa się ona z dnia na dzień, że jest coraz silniejsza i trwalsza.
Cieszę się, że jesteś w moim życiu, a ja sam żyję tylko dla Ciebie ze złudną nadzieją, że jeszcze Cię kiedyś zobaczę i zamknę w swoich ramionach.

P.S Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy, dwóch lat bycia razem, skarbie.






Również wierzę, że Ci się uda i nie wątpię w Twoja słowa gdyż zawsze ich dotrzymujesz.

Też o tym marzę. Przylgnąć swoim ciałem do Twojego, dotknąć ustami Twych warg, przeczesać dłonią Twoje jasne włosy.

Nadchodzi lato, pamiętasz jaki byłeś wściekły kiedy Blaise i Teo wepchnęli Cię do jeziora?
Uroczo wyglądałeś z przylepionym do ciała ubraniem i wypiekami złości na policzkach.
Naprawdę długo ich goniłeś...

Dziękuję Ci za życzenia, Draco i tobie również je przesyłam. Mam nadzieję, że w kolejną rocznicę jakimś cudem będziemy już razem.





 Hermiono!

Doskonale to pamiętam.
Jednak kiedy teraz to wspominam czuje się jeszcze gorzej i tęsknie jeszcze bardziej.

Przynoszę również i dobre wieści.
Udało mi się przygarnąć Potter’a pod swoje skrzydła, lecz żałuje trochę tej decyzji, ponieważ ciągle zadręcza mnie pytaniami co do Twojej osoby.
Mam nadzieję, że się cieszysz.

Jest jeszcze coś. Zebrałem sporo grupę Śmierciożerców wśród starych jak i nowych członków.
Szykujemy rebelię, dzięki, której mam nadzieję uda mi się zabrać Cię z tego miejsca.
Kocham Cię





 Kochanie, jestem  z Ciebie strasznie dumna! Bardo się cieszę, że Ci się udało.
Przekaż to Harry’emu, na pewno wam pomoże.

Naprawdę kontratak mógłby się udać?
Oh Merlinie, tak bardzo chciałabym by tak było!
Wreszcie mogłaby ukryć się w Twoich ramionach, bo prawdę powiedziawszy zaczynam mieszać prawdę z fałszem i nie jestem już pewna czy nie byłeś najpiękniejszym w moim życiu złudzeniem.
Też mocno Cię kocham.






Nawet tak nie mów!
I proszę nie każ mi oglądać śladów Twoich łez na pergaminie gdyż bolą one bardziej niż najgorsze zaklęcie!

Tak, wierzę, że się uda i proszę Cię, z bólem serca, byś nie odpisywała na ten list.
Z dnia na dzień zaczniemy kontratak, a jeśli przez dłuższy czas się nie odezwę to zapewne dlatego, że owego starcia nie przeżyję.
Zrobię jednak wszystko, by tak nie było.
Zrobię wszystko, by wyrwać Cię z tego miejsca i, by zestarzeć się właśnie przy Twoim boku!
Czekaj na mój list.
Na zawsze kochający 
Draco


      
                   Nie dostałam żadnego listu przez kolejne dni, potem tygodnie. Poczucie bezsilności i wściekłość męczyły mnie od środka, a chęć do życia, którą w sobie żywiłam z każdym kolejnym, samotnym dniem stawała się coraz mniejsza.
                 
                 Słysząc odgłosy z zewnątrz czuję, że pada, a kiedy przez szparę zauważam światło błyskawic wiem, że po drugiej stronie ścian panuje istna burza.
Niektóre kobiety biją po kratach wrzeszcząc, lecz biegający z góry do dołu Śmierciożercy całkowicie to ignorują.
-Blaise, co się dzieje? –pytam gdy brunet staje przy kratach mojej celi.
-Przeczytaj, a się dowiesz. –odpowiada szybko po czym podaje mi kopertę.-Zaczynają uciekać, sprawdzę jak sytuacja wygląda na dole i wrócę po ciebie.-dodaje i szybko zbiega po krętych schodach na dół nie dopuszczając mnie do słowa. 
                  Siadam pod ścianą, a moje dłonie trzęsą się niemiłosiernie. Wręcz rozrywam kopertę, a hałasy wokół i krzyki Śmierciożerców, którzy uciekają w popłochu niszcząc po sobie ślady z każdą chwilą stają się coraz to głośniejsze. 



Ukochana!

Mam nadzieję, że nie straciłaś wiary w to, że się do Ciebie odezwę. Właśnie siedzę w jednym z naszych obozu z zadowolonym Potter’em przy boku.
Rozumiesz? Udało nam się!

Obecnie ścigamy resztkę sprzymierzeńców Czarnego Pana jak i jego samego, gdyż uciekł w momencie w którym pokonał go nasz Wybraniec i odebrał mu Czarną różdżkę.

Pęka mi serce kiedy pomyślę, że mimo iż nie jesteś tak daleko jak wcześniej nie mogę Cię objąć, ale to za niedługo się zmieni.
Tak bardzo chciałbym być przy tobie i uwierz mi. Za niedługo będę!  Jesteśmy w trakcie drogi w Twoim kierunku, a moje bijące szybko serce jest niesamowicie skutecznym kompasem.
Nie wiem ile jeszcze będziemy szli  i ile razy zawyje w nocy ściśnięty tęsknotą.
Proszę Merlina, by dał mi siłę i, bym wytrzymał te próbę na, którą zostaliśmy wystawieni mając na uwadze, że większość już za nami.
Skarbie, kocham Cię niezmiernie mocno, a widok twych oczu oraz dotyk twych rąk prześladuje mnie nieustannie.
Chciałbym spędzić z tobą resztę życia, wydać ostatnie tchnienie przy Twoim boku...
Dzielić z tobą swe smutki i radości do samego końca.
I wierzę, że tak będzie.
Dajesz mi wiarę w lepsza przyszłość, pchasz we mnie tchnienie do życia i sprawiasz, że staje się lepszy z każdym dniem.
Hermiono Granger, jesteśmy razem ponad dwa lata, a dokładnie piętnaście miesięcy i siedemnaście dni przez, które żyjemy wspólnym sercem.
Dlatego pytam.
Wyjdziesz za mnie?



               Ze łzami z powodu nadmiernego szczęścia sięgam po ukryte w szczelinie pióro od Blaise.
Świat wokół mnie cichnie, nie słyszę tych wszystkich krzyków, wybuchów, sypiących się ścian.
Nie zauważam walącego się otoczenia, jedyną rzeczą, którą aktualnie dostrzegam jest kawałek pergaminu.
              Nagle kraty mojej celi eksplodują trafione silnym zaklęciem.
-Weź jeszcze tą!-rozkazuje jeden ze Śmierciożerców drugiemu. Krzyczę w wyrazie protestu gdy zauważam, że zbliżają się do mnie z każdą chwilą.
Mrużę oczy i wciskam się jeszcze bardziej w kąt celi. 
             Z mej piersi wydobywa się kolejny jęk kiedy zaklęcie oszałamiające trafia w moją klatkę piersiową.
Ponaglana strachem skrobie na pergaminie tyle na ile mnie stać wierząc, że Blaise, który go znajdzie przekaże go blondynowi.
Śmierciożerca łapie mnie i przerzuca sobie przez ramię jak zwykły worek ziemniaków. Odprowadzana hałasem  zostaje wyniesiona z celi. Krzyczę, szamocze się i wyrywam jednak to nic w porównaniu do jego silnych ramion i żelaznego uścisku.
Kiedy gryzę go w ramię, a z jego gardła wyrywa się okrzyk bólu zrzuca mnie na ziemie z gniewnym wyrazem twarzy. Bije go i wyrywam się ponownie gdy bydlak wraz ze swoim kolegą chcą mnie zabrać.
Zniecierpliwieni unoszą różdżkę w moją stronę, a kiedy słyszę jak wypowiada zaklęcie wiem, że to już koniec.
Żałosny koniec choć mogło czekać mnie taka piękna przyszłość u JEGO boku, w towarzystwie Harry'ego.
Po chwili już mnie nie ma, zielony płomień zaklęcia zabiera mnie ze świata żywych. Ron, idę do ciebie. 


 Draconie Malfoy'u!

Tak.




28 komentarzy:

  1. Wiesz... wydaje mi się, że najbardziej boli ta niewykorzystana szansa. Ta miniaturka jest strasznie smutna i choć wypowiedzi bohaterów są takie strasznie ckliwe i nienaturalne, to właśnie to mi się w niej podoba. Jest taka bajkowa. Dziękuję, że mogłam to przeczytać. Jest piękna <3
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;**
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że dobrze dotarł do Ciebie sens miniaturki.
      Właśnie taka miała być...bajkowa. A listy? Głębokie, ale lekko podpadające pod wiersz.
      Ciesze się, że Ci się podoba i dziękuję :)

      Usuń
  2. ojeju, jaka smutna... :c ale i tak cudowna <3 z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i zapraszam do siebie:
    http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać kolejny jak najszybciej, ale tak jak wspomniałam praca na konkurs literacki zabiera mi dużo czasu.
      Dobrze, że Ci się podoba :)
      I pozdrawiam gdyż jesteś z blogiem od samego ,,Kochaj i Walcz.''

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ze wzruszenia i w pozytywnym sensie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Smutno mi :( Wspaniała ale taaakkka smutna :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale i takie muszą być.
      Budzą uczucia :)
      Pozdrawiam Cię mocno i dziękuję.

      Usuń
  5. Dla mnie jest piękna. Nie uważam, żeby była ckliwa i nienaturalna, jest prawdziwa i mówi to dziewczyna, która nie cierpi romantyzmu, a sama znosiła to jak była 2000 km od Niego. A wracając do miniaturki, jest piękna chociaż smutna. Pokazuje prawdziwe uczucie, prawdziwe emocje.
    Weeeeeeny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ciesze, że tak ją odbierasz!
      Bardzo, bardzo.
      Sens miniaturek każdy może odebrać inaczej, ale Twoja opinia wywołuje mój uśmiech z tego powodu, że dostrzegasz iż jest prawdziwa.
      Pozdrawiam mocno.

      Usuń
  6. Lubisz kiedy ludzie przez ciebie płaczą? Jeżeli nie, to przestań pisać takie smutne (jednak wspaniałe) miniaturki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jednak wspaniałe!
      Dziękuję, ciesze się, że Ci się podoba choć przepraszam jeśli płaczesz.
      Mimo wszystko dobrze, że wzbudziłam w tobie emocje.
      Pozdrawiam Cię mocno!

      Usuń
  7. Merlinie! Ta miniaturka jest taka smutna, a zarazem taka piękna ;c Kocham zakończenie, jest takie cudowne i ckliwe... Dlaczego ona musiala umrzec?, przecież Draco już po nią jechał!;c Płacze, poprostu płacze <3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. Mam nadzieję ze rozdział będzie już niedlugo i powodzenia w tym konkursie literackim <3
    /Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziękuję żeby nie zapeszyć :)
      Dobrze, że Ci się podoba. Zakończenie lekko uderza, ale jestem zadowolona, że pozytywnie je odbierasz.
      Pozdrawiam Cię również i to mocno.
      Chciałabym dodać rozdział jak najszybciej.

      Usuń
  8. Ta miniaturka jest piękna. Tak romantyczna. Tak tragiczna. Uświadamia, że miłość daje siłę walki. Chęć do przetrwania nawet w najgorszych warunkach. Te listy są świetne. Cieszę się, że zakończyłaś to tak, a nie inaczej. Odwaliłaś kawał dobrej roboty.

    Życzę powodzenia na tym konkursie literackim.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej!
      Obrałaś prawie wszystko co chciałam przekazać!
      Cudnie, że tak dobrze dotarł do Ciebie jej sens.
      Dobrze, że Ci się podoba. Napisałam ją stosunkowo dawno i lekko się obawiałam publikując ją.

      Nie dziękuję, by nie zapeszyć i również pozdrawiam
      :)

      Usuń
  9. Jeeejku. To takie... piękne. nic więcej nie powiem bo zabrakło mi słów. cudowna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak słów odbieram jako pozytywną reakcję ;)
      Dziękuję za miłą opinie gdyż jest ona dla mnie naprawdę ważna. W końcu przekazujecie przez nią swoje zdanie.
      Pozdrawiam mocno i raz jeszcze dziękuję.

      Usuń
  10. jak ty tak mogłaś skończyć nooo????
    FOCH xD
    A tak na serio to to jest taaakie suuuper ,żee ja nmg xD
    Chyba więcej nie napiszę,paa xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,A tak na serio'' to uśmiecham się z zadowolenia, że Ci się podoba ;)
      Pozdrawiam mocno i dziękuję :)

      Usuń
  11. Przepraszam! Miałam skomentować i ... nie skomentowałam. Przepraszam!

    Myślałam, że się ogarnę w ciągu kilku dni, ale nie dałam rady. Obowiązków przybywa mi coraz więcej wraz z kolejnymi dniami i z ogromnym bólem serca muszę zrezygnować na razie z czytania Twojego Dramione i innych autorów. ;( Moje życie jest teraz istnym szaleństwem, tonę w powtórkach, zadaniach domowych i pełnionych przez siebie funkcjach. Twoje opowiadanie wymaga dużej uwagi, dobrych komentarzy i porad, a teraz nie mogę Ci tego dać, dlatego na razie wycofuję się. Wiedz, że pamiętam o Tobie, że zawsze będę z Tobą i z Twoim opowiadaniem, jak nie ciałem, to duszą. :)

    Pozdrawiam Lily M. ;*
    P.S Gdybyś miała do mnie jakiekolwiek pytania, czy chciałabyś pogadać to pisz na mojego meila: lily.rosalie95@gmail.com ;* Odpiszę na pewno, sprawdzam pocztę codziennie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh Lili!
      Rozumiem Cię bardzo dobrze, ale odpowiadając na Twój komentarz już wysłałam do Ciebie e-mai, więc nie widzę sensu pisać tu tego po raz drugi.
      Ważne, że wrócisz, a kontakt nasz nie osłabnie.
      Pozdrawiam :).

      Usuń
  12. Jezu, normalnie uwielbiam Twoje miniaturki.
    Pomimo tego, że nie ma happy endu dla mnie jest piekna. Smutna ale przepełniona uczuciami.
    No i te listy... są genialne

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniaturki są ważne, ale coś czuję, że jak dodam ich więcej to skończą się możliwości na jakieś opowiadanie, które nie miałoby takiego samego wątku z jakimś innym.
      Ciesze się, że emocje i uczucia, które chciałam przekazać, do ciebie dotarły.
      To dla mnie naprawdę ważne i pozdrawiam Cię mocno.

      Usuń
  13. Jaka ta miniaturka piekna tylko szkoda ,że Sad End ;(
    Aż łezka sie w oku kreci .
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się z powodu Twojej pozytywnej opinii.
      Pozdrawiam cię serdecznie i dziękuję :D

      Usuń
  14. Piękna tylko dlaczgeo Hermiona musiała umrzeć, pięknie oddane uczucia. Pozdrowienia Tsuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że owe uczucia odebrałaś :)
      Dziękuję i pozdrawiam Cię mocno :0

      Usuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy