poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 3:,,Plany obu stron.''

-Więc jak przebiegło spotkanie?-pyta Kingsley kiedy jeszcze tego samego dnia wraz z Wybrańcem udaliśmy się na zebranie Zakonu.
-Tego nie można było nazwać spotkaniem!-wołam zirytowana energicznie podnosząc się z krzesła.
-Mam nadzieję, że to tylko początkowe niepowiedzenie, które więcej się nie powtórzy.-zakłada również wstając z miejsca.
-Jeśli sądzisz, że będę się przed nim płaszczyć...
-Jesteś profesjonalistką.-przerywa zdenerwowany.-Mam rozumieć, że wniknięcie w środowisko Dracona Malfoy'a jest dla Ciebie za trudnym zadaniem? Mam rozumieć, że byłaś w stanie mordować z zimną krwią i żyć normalnie z ową świadomością, a nie jesteś w stanie schować dumy do kieszeni i się do niego zbliżyć?!-krzyczy.
Staje przy oknie, miejscu, które do tej pory było stałym kawałkiem przestrzeni  Ministra. Spoglądam w krajobraz za oknem po czym odwracam się z powrotem twarzą do zebranych.
-Mogę prybliżyć się do jego przyjaciół. Oczywiście z wyjątkiem Pansy Parkinson. Z nią jak i z samym celem będzie największy problem. Mam jedno pytanie. Jak zbliżyć się do Malfoy.a? Jak dostać się do jego mieszkania, by zdobyć informacje czy dokumenty potwierdzające wasze przypuszczenia?
-Czy to w ogóle możliwe, by taka kobieta jak ty miała problem z uwiedzeniem mężczyzny? Pan Malfoy lubi atrakcyjne okazy...
-Przesadzasz Kingsley!-woła Harry na słowa Ministra.
-Jak możesz w ogóle proponować jej takie rozwiązanie?-pyta Molly Weasley.
-Musimy brać pod uwagę taką możliwość.
-Nie jestem dziwką Kingsley! Jest różnica między kokietowaniem kogoś, nawet romansem, a pójściem ze swoim celem do łóżka, by zdobyć informacje!-protestuje, a moje serce bije z nerwów jeszcze szybciej. Jego słowa podziałały na mnie jak czerwona płachta na byka. Z gniewnymi ognikami w oczach odchodzę bliżej Shackebolt'a.- W życiu nie posunę się do takich metod, zapamiętaj to sobie.-dodaje ciszej.
Biorę do ręki płaszcz, który do tej pory wisiał na wieszaku i kieruje się ku drzwiom.
-Wejdę w jego środowisko. Będę ciągle w jego otoczeniu, nie dam mu o sobie zapomnieć. A ty Kingsley zajmij się lepiej myśleniem jak dostać się mam do jego mieszkania. Z JEGO woli.-rzucam jeszcze przez ramię. Potem znikam za drzwiami.


*****


                   Jak można być tak nieprzyzwoitym?! Jak możliwe jest, by spotkanie Zakonu zdenerwowało mnie bardziej niż wizyta Malfoy'a?
Minister Magi zaczyna pozwalać sobie na o wiele za dużo. Początkowe wyrzuty sumienia, które uderzyły mnie zaraz po wyjściu ze spotkania i mówiły, że nie potrzebnie wybuchłam odeszły kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania.
Ze złością cisnęłam swoją torebką o ścianę kuchni i tupnęłam noga niczym małe dziecko. Tak dawno nie czułam takiej agresji. Tak dawno nie wykazywałam żadnych emocji, że teraz kiedy opuściły mnie i ujrzały światło dzienne zadziałały z przesadną siłą. 
                   Znowu stoję przy oknie i z zaklęciem kameleona na sobie oglądam apartament blondyna. Chodzi po nim niespokojnie. Przemierza pokój po pokoju i co chwilę spogląda na zegarek.

Czeka na kogoś.

Odchodzę od okna na dźwięk dzwonka. Otwieram drzwi, a mężczyzna stojący na zewnątrz całuje mnie w policzek, wchodzi do środka i siada na kanapie w salonie.
-Bardzo wkurzyłam Kingsley'a?-pytam Wybrańca kiedy zajmuje miejsce w pobliżu.
-Jest bardziej czerwony niż włosy Ron'a.-odpowiada z uśmiechem po czym wyciąga z kieszeni kopertę.-To od niego.
Podaje mi ją do rąk, a po chwili rozcinam ją i  wyciągam z jej wnętrza list na który Harry zerka z widoczną ulgą.

Przyjaciele!

Wszystko u mnie w porządku. Codziennie rano budzą mnie promienie słońca, a moimi jedynymi towarzyszami są sowy, drzewa, słońce i księżyc. 
Żyję spokojnie, podniosłem się  z dołku i jestem w lepszym stanie. 
Mam wrażenie, że poprawia się on z każdym kolejnym listem. 
Mimo to nie wracam. Jeszcze nie, zostaję tu. 
Nie ważne, że nie wiecie gdzie. 
Kiedyś wrócę i ten szczegół gdzie aktualnie przebywam nie będzie ważny.
Bo wrócę, pamiętajcie o tym proszę.

Wiem, że Harry pewnie nie jest zadowolony. Nie pisze o tym, ale wiem, że ma do mnie żal. 
Czy u was coś się zmieniło?
Mam nadzieję, że o siebie dbacie.
Harry pilnuj Hermiony przed nieodpowiednimi  facetami. Jest atrakcyjną kobietą i wiem, że się tacy koło niej kręcą dlatego proszę Cię byś o nią dbał. 
Natomiast ty Hermiono miej oko na naszego Wybrańca. Trzymałaś nas wszystkich silną ręką, a on szczególnie potrafi mieszać się w kłopoty. 
Zawsze byliście nierozłączni, sprawialiście wrażenie jednej osoby i mam nadzieję, że i teraz tak jest. Proszę o was o to wszystko, ponieważ nie wiem kiedy napiszę znowu. 
 Nie miejcie mi tego za złe.
Wasz kochający przyjaciel.
Ron. 


     
                       Kiedy skończyłam czytać list od rudzielca na twarzy Harry'ego zapanowało zmieszanie. Wstaje z miejsca i opiera się o ścianę jednocześnie spuszczając wzrok.
-Miałeś nadzieję, że napisze iż wraca, prawda?-pytam wciąż zajmując swoje miejsce podczas gdy w moim sercu rozlewa się fala ulgi i radości. Niesłychanie ciesze się, że napisał, że dał znak życia jednak nie pokoi mnie fakt iż przez kolejne dni, a nawet miesiące nie będziemy mieli z nim kontaktu.
-Tak! Ile można się ukrywać, nie tylko on to przeżył.-odpowiada poirytowany. -Po prostu mam mu za złe, że nas opuścił. Tyle.-dodaje kiedy staje się spokojniejszy, a gniewne odcienie znikają z jego twarzy. 
-Wiem Harry. Mamy siebie i to nam musi na razie wystarczyć.-mówię.Staję przy oknie i kieruje wzrok na mieszkanie arystokraty. Z rozbawieniem oglądam jak blondyn z podniesionym  ciśnieniem wypija szklankę Ognistej Whiskey, a po chwili ciska szklanym naczyniem w ścinę. Złoty Chłopiec staję za mną i kładzie swe dłonie na moich ramionach. 
-Nie na razie. Na zawsze.-poprawia.-Nie uwolnisz się ode mnie do końca naszego nędznego życia.
-Nie chce się uwolnić.-mówię cicho po chwili.-Kiedy kilka lat temu wraz z Ron'em uratowaliście mnie od tego trolla podpisaliśmy nieświadomie pakt. Od tamtego dnia rozpoczęła się nasza przyjaźń i skończy się dopiero na cmentarnej ziemi.
Brunet przytakuję i staje koło mnie. Wspólnie wpatrujemy się w treść mojego zadania. Zauważam rosnące zmarszczki zastanowienia na czole mężczyzny kiedy dłuższą chwilę obserwuje zachowanie blondyna.
-Co on robi?!-woła zszokowany Harry.
-Draco Malfoy po prostu dostał szału.


*****

Draco



                   Pierwszy wazon rozbija się o ścianę. Po nim do lotu przystępuję kilka szklanek i kolejne szkliwa, które mam pod ręką.

Dlaczego ona? Dlaczego akurat ONA? Co Granger robi w takim zawodzie? W takim świecie?

To wszystko komplikuje. Tyle miesięcy przygotowań, planów i nieprzespanych nocy może pójść na marne! Spędziliśmy nad tym za dużo czasu. Wystarczy, że ciekawska Granger wciśnie nos w nieswoje sprawy-co na pewno zrobi-a wszystko cholera trafi!
-Co ty wyprawiasz?-pyta siedząca na kolanach Blaisa Pansy.
-To ona! Jest gorzej niż sądziliśmy.-odpowiadam chaotycznie.
-Zostaw te zdjęcie!-woła Zabini kiedy w ataku gniewu chwytam ową pamiątkę z zamiarem ciśnięcia nim przed siebie.
Mężczyzna podchodzi do mnie, odbiera mi ramkę i łapie za ramię po czym sadza siłą na kanapie obok Teo.
-Mów co się dzieje.
-To Granger. Mieszka pod ósemką. Naprzeciwko mnie. To ona ma mnie zabić, to ją wysłał Kingsley!
-Granger? Hermiona Granger?-pyta zdziwiony Teo.
-A znasz jeszcze jakąś?!-krzyczę jednak poprawiam się po chwili zauważając swój błąd.-Przepraszam.
-Nie rozumiem dlaczego tak się denerwujesz. Co to za różnica kto ma być Twoim katem?-pyta Blaise.
Opieram się o oparcie kanapy.
-Nie rozumiecie? To Granger. Wścibska i ciekawska. Pracuje dla Kingsley'a, będzie nas obserwować, dostarczać mu informacji, a kiedy dostanie polecenie zabije mnie. Nie jest pierwszym lepszym nowicjuszem, będzie miała nas na oku cały czas! Zniszczy nasze plany!  Nie pamiętacie, że za kilka dni planowaliśmy pierwszy atak? Nie dopuści do niego. Da cynk Ministerstwu...
-Zwolnij trochę, Draco.-przerywa Teo. Zaczyna pocierać podbródek w zastanowieniu.-Nie znam jej, ale z waszych i innych opinii wnioskuję, że jest sprawiedliwa i szczera. Jest Gryfonką, więc jest również honorowa, a w dodatku niesamowicie dobra w walce. Nie sądzicie, że dobrze byłoby mieć ją w naszych szeregach?
-Co ty wygadujesz?-pyta Blaise.-Pracuje dla Ministerstwa. Ma zabić Dracona. Jak ty to sobie wyobrażasz? Nagle zrezygnuje z zadania, przez co to ONA stanie się celem i zacznie pomagać NAM?
-Wszystko stopniowo Zab. Jest Gryfonką. Walczy za słuszne idee. Jeśli dowiedziałaby się co tak naprawdę wyczynia Ministerstwo stanęłaby po naszej stronie. I nie tylko ona. Jej przyjaciele poszliby za jej przykładem.
-Poczekaj przyjacielu, bo za tobą nie nadążam.-gaszę zapał  Teodora.-Pójdziesz do niej i powiesz ,,Cześć, Zakon jest zły. Przyłączysz się do nas?''-proponuje sarkastycznie.- Nie uwierzy nam i od razu uda się do Kingsley'a.
-Mamy wspomnienia.-przypomina Pansy.
-Pytanie czy będziecie w stanie te wspomnienia pokazać? Czy te blizny już się w was zagoiły.-kontynuuje.
-Jeśli jesteśmy  musimy przeciągnąć ją na swoją stronę. Na pewno zachodzi w głowę jak się do Ciebie zbliżyć.-mówi Teo patrząc na mnie bez mrugnięcia okiem.-Ułatwimy jej to. Zaprzyjaźnimy się, pokażemy, ze nie jesteśmy tacy źli, a kiedy wyczujemy, że jest gotowa powiemy jej prawdę. Potem wszystko zależeć będzie od niej. Albo wyda nas Kingsley'owi, a my nie pomożemy sprawiedliwości wyjść na wierzch albo wspomoże nas i polubi.



*****



Hermiona



                Noc jest chłodna. Z torebką w dłoni kieruje się w stronę mojego mieszkania kiedy kończę odprowadzać Wybrańca.
Chowam list od rudzielca, który  niedawno czytałam  jeszcze raz do torebki.
-Myślisz, że to wypali?-słyszę jak pyta  kogoś Malfoy przez co serce podchodzi mi do gardła. Wyrównuje oddech i próbuje uspokoić nerwy, by po chwili wpaść na niego i bliżej nieznanego mi osobiście czarnowłosego mężczyznę.
-Cześć Malfoy.-mówię kiedy jego postać wyjawia się z nocnego mroku.
-Witaj Granger.-odpowiada mrużąc oczy.
Pomiędzy nami zalega cisza podczas której mierzymy się silnymi spojrzeniami. Po raz kolejny prowadzimy tę grę, której stawką jest nasza duma, a przyczyną upartość.
-Chyba jednak mnie nie przedstawisz Draco.-wzdycha mężczyzna.-Momentami zapominasz o manierach przyjacielu...
-Teodor Nott.-mówi po chwili z wyciągniętą w moją stronę dłonią.
-Hermiona Granger, ale to już wiesz.-zauważam z uśmiechem. Wniknę w jego środowisko. 
-Tak. Nie mieliśmy okazji poznać się bliżej.
-Niestety nie.-odpowiadam.-Ale nadrobimy to.
-Liczę na to.-poinformował z eleganckim uśmiechem po czym klasną w ręce.-Zbieram się! Nie patrz się tak na mnie Draco, nie zjem Ci jej.-dodaje widząc niezadowoloną minę Malfoy'a  po czym żegna się  i zaczyna oddalać się w stronę mroku.
-Musisz się tak gapić?-pytam kiedy blondyn mimo iż wciąż milczy nie odrywa wzroku od mojego ciała. 
-Nie mam na co, kochanie.-odpowiada z przesłodzoną miną.
-Czy ty właśnie próbujesz być miły?-pytam dalej z przekornym uśmiechem. Zaczynam iść w stronę domu, a prze to iż to zawsze do niego należy ostatnie słowo postanawia iść za mną. Ramie w ramie.
-Czyżbyś to doceniała?
-Nie przeceniaj się Malfoy.-ucinam.
-Po prostu dorosłem.-wyjaśnia. Stajemy przed drzwiami mojego apartamentowca.
-Czy ten dorosły człowiek zdaje sobie sprawę, że odprowadził mnie pod same drzwi?-pytam z lubieżnym uśmiechem jednocześnie opierając się ścianę budynku. Jego oczy świecą błękitem w otaczającej nas czerni, a pobliskie latarnie gasną, by po chwili ożyć na nowo.
-Chyba nie jest do końca świadomy.-informuje kręcąc głową.
-Więc czemu tu jeszcze stoisz Fretko?-pytam lekkim szeptem. Blondyn staje naprzeciwko mnie z wrednym uśmiechem na ustach i gniewnie mruży oczy kładąc jedną dłoń na ścianie budynku po  prawej stronie mojej głowy. 
-Dlaczego jesteś taka okrutna Granger? Obrażasz mnie mimo iż nic Ci jeszcze nie zrobiłem.-zarzuca równie cichym głosem centymetr od mych ust.
Milknę na chwilę nie mogąc wykrztusić słowa przez jego szaro niebieskie tęczówki, które wpatrują się we mnie bez mrugnięcia, niesamowicie intensywnie. Powietrze gęstnieje, atmosfera robi się ciężka, a moje serce bije tak głośno, że mam wrażenie iż nie tylko ja je słyszę.
-Przepraszam.-odpowiadam sama nie rozumiejąc dlaczego te słowo wydobyło się z mojego gardła po czym szybko znikam za drzwiami apartamentowca.
               

*****

Teodor



                  Budzę się nękany wspomnieniami. Szybko zrywam z siebie pościel i schodzę do kuchni, by nalać sobie kawy.
Obrazy przeszłości, które odgradzałem od siebie potężnymi, wewnętrznymi murami powróciły i uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą.
                  Przez właśnie ten incydent zacząłem wraz z Blaisem, Draconem, Pansy i resztą, w tym również z nieżyjącym już Trevor'em,  walkę przeciwko Zakonowi.
Każdemu z nas coś zabrali, każdego z nas skrzywdzili lub uśmiercili.
Zjednoczyliśmy się w tym celu już dawno. Chcemy tylko sprawiedliwości i zemsty na Zakonie przez to co nam zrobili.
Mamy coś co ich zniszczy, własne wspomnienia.
Nosimy w sobie tajemnicę, która zaprowadzi Zakon Feniksa na samo dno, pokaże jakim jest naprawdę. Czekamy tylko  na odpowiedni moment, by ją ujawnić.
                  Przymykam oczy pokonany przeszłością.


                 
                 Sam nie pamiętam ile tam byłem.  Jedynym obrazem, który do tej pory mam w głowie i, który mógł jakoś opisać otoczenie w którym przebywałem tak długo jest deszcz, bród, ciemność i tańczący w powietrzy kurz. 
Leżałem. Nic więcej. Nie miałem siły nawet przeczołgać się na drugi koniec pokoju choć walczyłem do samego końca.
                 Zmrużyłem oczy kiedy drzwi mojej prowizorycznej celi otworzyły się z hukiem, a na moje pokiereszowane ciało padła smuga światła. 
-Witam panie Nott. Twoi przyjaciele znowu próbowali Cię stąd wydostać. Oni chyba nigdy nie stracą zapału.-powiedział oprawca kiedy tylko dotknął swymi drogimi butami podłogi na której wciąż utrzymywały się ślady mojej krwi.
-Zaczniemy dziś jeszcze raz.-wspomniał. Serce ściskało mi się z gniewu kiedy słyszałem te słowa. 
Te same od miesięcy. 
-Gdzie jest wspomnienie?-zapytał. Z piskiem przysunął sobie krzesło i usiadł na nim z wrogim uśmiechem na fałszywej twarzy. 
-Komu przekazał je Snape?!-zawarczał.-Pan Malfoy je ma?!
-Nic nie wiem!-krzyknąłem ostatkiem sił nie chcąc doprowadzić go do naszej jedynej broni, a ryk, który wyrwał się z mojej piersi ścisnął mi gardło. Mężczyzna  zerwał się z krzesła i podszedł do mnie z twarzą wykrzywioną w grymasie niezadowolenia i złości.  Z gniewem wyciągnął swą różdżkę spod bordowej szaty.
Kopnął mnie w brzuch. Raz i drugi. Kiedy przewróciłem się na plecy przystawił mi swój magiczny patyk do ledwie bijącego już serca.
-Nie kłam! Łżesz od kilku miesięcy!-wykrzyczał. Zacisnąłem mocno zęby kiedy pierwsze zaklęcie niewybaczalne poleciało w moja stronę.  Niewidzialne sztylety pocięły moje ciało, a z moich ust wydobył się kolejny histeryczny krzyk, który nie wydostanie się poza ściany tego pokoju. 
Ciepła krew wytrysnęła z mojego ciała, a z ust oprawcy wydobył się złowieszczy śmiech.
-Widzimy się jutro Nott.-wysyczał nim kopnął mnie w szczękę i twarz, która pokryta siniakami, wyschniętą krwią i zadrapaniami niczym nie przypominała normalnego, ludzkiego lica.-Może do tej pory zmądrzejesz.-dodał na odchodnym rzucając we mnie kolejnym zaklęciem. 
Resztkami sił skatowanego ciała przewróciłem się na brzuch, by wykrztusić z siebie kilka słów.
-Jesteś zerem Kingsley.

      



*****
Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział 3. Zaczyna się mrok, że tak powiem. 
Wiem, że po tym rozdziale możecie mieć w głowie pytania typu: Co Zakon im zrobił? Co ma wspólnego z tym Snape? albo Jakie wspomnienie? Co dalej z główną parą?
Wszystko wyjaśnione będzie w kolejnych zadaniach. 
Możecie być już przyzwyczajeni, że nie piszę błahych i prostych opowiadań. ;)
Tymczasem życzę wam wesołych świąt :D
Jak najlepszych! Zdrowych, pełnych szczęścia i radości!
Wasza Vivian Malfoy.  

23 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle idealny. Jestem ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi, jaką decyzję podejmie Hermiona. Wiedziałam, że Kingsley nie jest w porządku.
    I Tobie życzę świąt pełnych szczęścia i miłości.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie miłe słowa <3
      To ma dużo powiązań i komplikacji, ale za niedługo wszystko ujawnię, a raczej oni ujawnią ;)
      Nie chcę ciągnąć tajemnicy do epilogu, a z każdym rozdziałem będę dodawać szczegóły, które będą lekko naprowadzać ;)
      Również życzę miłych i radosnych świąt.
      Pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
  2. To jest świetne !! *_____* I mam w głowie dokładnie te pytania, które wymieniłaś. Mam wrażenie, że to opowiadanie będzie jeszcze lepsze od poprzedniego (co myślałam, że się nie stanie :D) !!
    Weny i czekam na następny!!

    Pozdrawiam,
    Alvin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze!
      Niesamowicie dobrze, że cię wciągnęło :)
      Postaram się dodać kolejny jak najszybciej aczkolwiek przygotowania do świąt jak i same święta zabierają dużo energii i czasu.
      Pozdrawiam cię mocno :)

      Usuń
  3. Rozdział jest cudowny.
    No nieźle Zakon sobie poczyna.
    W szczególności Kingsley;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają coś za uszami ;)
      Pozdrawiam mocno i życzę wesołych i radosnych świąt :)

      Usuń
  4. No to pięknie.... takie rzeczy Zakon taki zły... hmmm.. Rozdział świetny! Znowu.! :) Czekam na kolejne bo z każdym następnym wciągam się jeszcze bardziej w to opowiadanie.
    Po za tym... Wesołych, pełnych uśmiechu świąt. I wiele weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że udało mi się Cię wciągnąć do ej historii :)
      Chciałam, by zaskoczyło. To zawsze Zakon jest dobry(w moim wcześniejszym opowiadaniu też był) dlatego postanowiłam to zmienić ten jeden raz.
      Pozdrawiam Cę serdecznie i również życzę cudownych świąt :D

      Usuń
  5. Ocho nie spodziewałam się że Zakon będzie czarnym charakterem :0 Ale super! Rozdział jak zawsze cudowny! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zaskoczenie :)
      Dobre, że Ci się podoba:)
      Postaram się dodać kolejny jak najszybciej, ale nie jestem w stanie podać konkretnej daty :)

      Usuń
  6. Viv, kochana, życzę Ci wesołych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie najbliższych Ci osób, szalonego Sylwestra oraz udanego skoku do 2014 roku! ;*

    Pozdrawiam Lily M. ;*
    P.S Podejrzewałam, że Hermiona będzie zajmowała się eliminowaniem wrogów Zakonu i ... sprawdziło się! :D To opowiadanie będzie dla Ciebie jeszcze większym wyzwaniem niż "Kochaj i Walcz". Tutaj kryje się cała esencja mroku i tajemniczości... I coś mi mówi, że niejednokrotnie nas zaskoczysz i będę musiała zbierać szczękę z podłogi! :)
    P.P.S Obiecuję, że w ciągu najbliższych dni skomentuję rozdziały "Czarnego Raju". Potrzebuję kilku dni na ogarnięcie się. Ostatnie dni odebrały mi energię i dobre samopoczucie. Po prostu, jestem padnięta pod każdym względem. :(
    P.P.P.S Jeszczę raz wesołych świąt! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie również!
      Zdrowych, wesołych i radosnych świąt. Udanego sylwestra, wspaniałych prezentów i jak najlepszego przyszłego roku!

      Ciesze się, że tak sądzisz. Postaram się zaskakiwać. Mam nadzieję, że mi się uda, a samo opowiadania wypadnie równie dobrze lub lepiej niż poprzednie ,,Kochaj i Walcz''.

      Rozumiem, też często ma takie uczucie jakby wszystkie moje siły wręcz odparowały. Ciesze się, że dajesz znak iż wciąż jesteś i ma nadzieję będziesz.
      Pozdrawiam Cię mocno :)

      Usuń
  7. No,no kochana trafiłaś w moje klimaty :D
    Genialne.
    Tobie również życzę Wesołych i spędzonych w rodzinnej i milej atmosferze Świat Bożego Narodzenia.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że i ty lubisz takie mroczne, tajemnicze klimaty :)
      Ciesze się :)

      Wesołych, rodzinnych i szczęśliwych świąt. Zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń.
      Dziękuję i oby 2014 rok okazał się dla Ciebie jak najlepszy :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Wow, nidgy się nie spodziewałam, że Zakon może być taki podły i nieobliczalny.
    Widać , że Herm nie bardzo to odpowiada. Z resztą tak samo Harry chyba nie do końca im ufa. Choć na razie oboje chca wypełnić swoje misje.
    Plan Ślizgonów nie jest taki zły. Chociaż schowanie własnej dumy do kieszeni dla nich na pewno nie jest łatwe. Ale dobrze, że nie chcą wszystkiego rozwiązywać przemocą, tylko chcą spróbować wszystko wyjaśnić. I nadal wierzą w główne cechy Gryfonów ;)
    Ciekawe o jakie wspomnienie Snape`a chodzi ?
    Coraz bardziej mi się to opowiadanie podoba. Jest takie tajemnicze... A ja uwielbiam mroczne i tajemnicze klimaty ;)

    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianka!

      Chcą wypełnić swe zadania, ale nie przewidzieli komplikacji, które pojawić się mogą.
      Ślizgoni chcą mieć kolejne różdżki po swojej stronie, ale zdają sobie sprawę, że na słowo Hermiona im nie uwierzy, a tym bardziej IM ;)
      Muszą jej to udowodnić.

      Kolejna o podobnych klimatach ;)!
      Wszystko powoli...
      Z każdym rozdziałem postaram się uchylać rąbka tajemnicy, a w którymś (nie dalekim) wyjawić ją w całości.
      Pozdrawiam mocne i również życzę Wesołych Świąt oraz jak najlepszego przyszłego roku!

      Usuń
  9. Robi się mroczno i też tajemniczo. Nic nie jest tak, jak sie z początku wydaje. Kingsley też nie jest tym człowiekiem, którego znamy z książki. Co on kombinuje? I czy Hermiona przyłączy się do naszych Ślizgonów. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli Ci się podoba.
    Tak to odbieram.
    Bardzo się ciesze!
    Liczę, że dalej też tak będzie i, że się nie zawiedziesz.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne się zaczyna, szkoda że Ginny zginęła lubię tego Rudzielca. Zobaczymy jak potoczy się dalej akcja. Marek

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne, naprawdę świetne :>
    malfoysdiary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy