sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 2:,,Konfrontacja''.

                  Mieszkanie do którego przeniosłam się, by kontynuować zlecone mi prze Zakon Feniksa zadanie jest łudząco podobne do poprzedniego.
Przestronny salon połączony jest z ciemno zieloną kuchnią, która szczyci się ciemnymi, drewnianymi meblami, a łazienka wyróżnia się  czarnymi, drobnymi kafelkami przez co czuje się w tym pomieszczeniu jak w klatce.

To Zakon planuje i organizuje wszystko. Jedyne  co mam zrobić to wywiązać się ze swojego zadania. Za każdym razem.



Sypialnia natomiast lekko przypomina mi dormitorium w Hogwarcie. W pokoju tym króluje czerwień, a jej wsparciem jest rzucający się w oczy złoty. Pod oknem z ciemno czerwonymi zasłonami stoi duże, drewniane łóżko z mnóstwem poduszek. Na meblach stoi już kilka zdjęć z Wybrańcem i Rudzielcem, które ustawiłam już wcześniej. Z Ginny też.
                  Uśmiecham się lekko kiedy instynkt podpowiada mi, że w wystroju tego pokoju maczał palce Harry.
Zakon, a tym bardziej Kingsle'y nie nawiązuje do naszych starych domów, zachowuje się tak jakby w ogóle zapomniał o Hogwarcie albo nigdy nie widział go na oczy.
Natomiast Harry, który różni się od Ministra Magii pod każdym względem, bardzo ceni wartości dom Godryka Gryffindor'a. Swój dom również urządził na przeróżne odcienie czerwieni.
                  Podejrzewam też, że z tymi ciepłymi kolorami wspomina Ginny, którą kochał mimo iż pod koniec roku nie byli ze sobą. Teraz zastępuję ją każdą napotkaną w klubie, sklepie cy choćby na ulicy atrakcyjną kobietą.
                    Przy dużym oknie w salonie mam doskonały widok na mój cel. Z grymasem na twarzy przypominam sobie kiedy tuż przed przeprowadzką Harry po rozmowie z Kingsley'em wspomniał, że mam być dla niego  miła w TEN sposób po czym puścił mi oczko.
                    Nie dam im tej satysfakcji. Nie będę dla niego miła w TEN sposób. Nie będą mu słodzić i się przed nim płaszczyć. Będę dla niego po prostu uprzejma i postaram się sama nie rozpoczynać kłótni. Tak jakbyśmy zaczynali nową znajomość. Mimo wszystko nie będę obojętna na jego docinki! Uroczę i ckliwe pogawędki mogę prowadzić ze wszystkimi, ale nie z nim. W końcu jestem Granger, a on Malfoy'em do cholery!
                    Zrezygnowana, że od wczorajszego wieczoru, momentu w którym się tu teleportowałam, młody arystokrata nie pokazał się choć na moment i nie dał żadnego znaku życia podchodzę do drzwi.
Nie chcę go spotkać. Chcę tylko się upewnić, że na pewno tu jest i kto mieszka w pobliżu. Nie skakałabym z radości jeśli ktoś, by mnie zobaczył. Nie potrzebne mi zbędne zainteresowanie wścibskich sąsiadów, którzy pod tym względem są gorsi od niektórych mugoli.
                   Na zewnątrz nie jest zimno, wiec zarzucam na koszulkę jedynie bluzę, zakładam trampki po czym związuje włosy w artystycznego  koka na czubku głowy. Łapie pęk kluczy, zamykam apartament i zjeżdżam szklaną windą na dół.
                  Okolica wydaje się spokojna. Wokół jest dużo zieleni, drzew i różnokolorowych kwiatów.
Na chodnikach nie ma żadnych śmieci czy liści, a ławki stojące w wręcz idealnych odległościach od siebie nawzajem wydają się błyszczeć w jasnych promieniach letniego słońca.
                  Równym krokiem zmierzam przed siebie. Rozglądam się co jakiś czas dyskretnie dziwiąc się, że prawie nikogo prócz mnie nie ma na zewnątrz.  Raz minęłam starszą panią z osiedla, która wyprowadzała swojego małego w dodatku śmiesznie ubranego psa na spacer.
                 Wkładam dłonie do kieszeni, a lekki promienie słońca zaczynają razić mnie w oczy. Skręciłam w prawo, a po chwili założyłam okulary przeciwsłoneczne.
Kiedy już miałam zawracać słyszę zza rogu czyiś śmiech, który po chwili jakby się rozmnożył.
Bezszelestnie podchodzę  bliżej wciąż utrzymując bezpieczną odległość, by przysłuchać się rozmowie. Z doświadczenia wiem, że nie raz nawet najmniejszy szczegół może okazać się bardzo ważny.
                Gdy bliżej widzę osoby, których śmiech usłyszałam chwilę temu zaczynam żałować swojej decyzji. Chwieje  się lekko, a po chwili zaczynam  zbierać swoją szczękę  z trawnika.
W bezpiecznej odległości przede mną stoi Draco Malfoy, który różni się od obrazu jaki zapamiętałam ze szkoły. Z niedowierzaniem spoglądam na mężczyznę, którego włosy nie są już przylizane lecz swobodnie rozrzucone w artystycznym nieładzie. Stoi w dumnej  postawie ubrany w opięte, ciemne spodnie i błękitną koszulę z rozpiętymi dwoma guzikami.
-Gdzie Teo?-pyta blondyn stojącego przy nim bruneta. Czyżby chodziło o Nott'a?
-Nie wiem. Zaraz powinien być.-odpowiada.
-Poczekamy na niego. Zazwyczaj się nie spóźnia, musiał mieć jakiś powód.-postanawia.-Która godzina Blaise?
-Zabini?!-wołam jednak kiedy zdaje sobie sprawę, że zareagowałam za głośno szybko zakrywam usta dłonią i rzucam na siebie zaklęcie kameleona
Mężczyźni przejeżdżają wzrokiem po otoczeniu.
-Dziesiąta dwadzieścia...-udziela informacji brunet kiedy nie zauważają nic podejrzanego w pobliżu jednak nie dane jest mu dokończyć
-Jestem!-woła nagle ktoś z boku, a po chwili pojawia się przy nich wysoki czarnowłosy mężczyzna.
-Powiem wam o co chodzi, ale  w środku.-dodaje kiedy pozostała dwójka otwiera usta, by coś powiedzieć po czym chwyta ich za ramiona i wręcz zaciąga do wnętrza apartamentowca.
                    Nie ściągając z siebie zaklęcia zaczynam wracać do siebie. Zrobiłam co chciałam jednak  odczułam stanowczo za dużo wrażeń jak na tak krótki czas pobytu na zewnątrz.
Moje zadanie rozpoczęło się  na dobre.



*****

Draco


-Powiesz nam wreszcie o co chodzi?-pytam kiedy czarnowłosy zamyka za nami drzwi.
-Czy ty znowu kupowałeś coś od tego gościa na Pokątnej?-pyta dalej Blaise i unosi lekko brew.
-Nie!-zaprzecza od razu.-Nie, nie i jeszcze raz nie! Mam informację.
Usiedliśmy na kanapie, a mój wzrok na chwilę przenosi się na duży kawał szkła w ścianie.

Nienawidzę tego okna. Pewnie teraz ktoś dokładnie śledzi każdy nasz ruch. 

-Zaciągnąłem języka tu i tam i dowiedziałem się paru istotnych rzeczy.-wyjaśnia Teo. Spoglądamy na niego zaciekawieni na co ten uśmiecha się z satysfakcją.
-Jesteście ciekawi?-pyta z cwaniackim uśmiechem jednocześnie opierając się o oparcie kanapy na której siedzi.
-Przestań nas męczyć!-woła brunet zajmujący miejsce obok mnie.
-Celem jest Draco.-zaczął spoglądając na mnie.-A osobą, która ma Cię zabić jest kobieta. Niestety nie wiem jak się nazywa.
-Czyli Pansy miała rację...-pomrukuje Blaise.
-Dokładnie. Jednak wiem jeszcze coś.-intryguje mężczyzna.-Mieszka w apartamencie  naprzeciwko Twojego  na tym samym piętrzę tyle, że pod numerem osiem.
-Skąd ty to wszystko wiesz?
-Przecież podobno pracuje w Ministerstwie jako auror. Tak ja wy.-odpowiada z rozbawieniem.-Szczególnie w Departamencie Przestrzegania Prawa i w gabinecie Ministra dużo się o tym mówi.
Naładowani nową energią dajemy spokój szczegółowi jak Nott znalazł się w pobliżu gabinetu Kingsley'a. Spoglądam na zegarek, a kiedy zauważam, że jest po jedenastej energicznie podnoszę się z kanapy i kieruję w stronę drzwi.
-Gdzie ty idziesz?!
-Do jej mieszkania.



Kimkolwiek ONA jest.


*****


Hermiona


                   Spokojna, jazzowa muzyka wiruje w powietrzu. Po porannej, krótkiej wizycie na dworze i spotkaniu szkolnego wroga wróciłam do swojego apartamentu.
Czym szybciej będę miała plan tym lepiej. 
                  Siedzę na kanapie, w pokoju oświetlonym przez jasne światło południa, a w mojej dłoni spoczywa kieliszek czerwonego wina. Oczy mam lekko przymknięte, przez mój umysł przechodzi mnóstwo myśli. 

Nie mogę zaczaić się na niego w jego mieszkaniu, nie jest taki głupi na pewno kogoś się spodziewa. 
Muszę zdobyć jego zaufanie, odwieść go od myśli iż jego życie jest zagrożone. 
Przestanie być ostrożny, zmniejszy swe wewnętrzne mury, a kiedy zmięknie uderzę. Oczywiście zrobię to wtedy kiedy Zakon wyda taką decyzję. Kiedy Minister złoży podpis pod jego nazwiskiem na liście śmierci.

                   Otwieram oczy z lekkim uśmiechem na ustach. Wszystko w naszych głowach zawsze układa się wspaniale lecz w rzeczywistości niekiedy nie znajduje pokrycia. 
                  Podnoszę się z kanapy na dźwięk dzwonka.  Z pewnością zmierzam ku drzwiom, by po chwili je otworzyć. Czekałam na niego od dłuższego czasu, dokładnie widziałam jego spotkanie, które odbył ze swoim przyjaciółmi we własnym apartamencie. Widziałam jak wychodzi, a nikt inny nie mógł tu przyjść. Reszta  mnie nie zna, a niektórzy pewnie w ogóle nie wiedzą, że się tu wprowadziłam. 
Z uśmiechem na ustach, makijażem na twarzy, butach na wysokim obcasie oraz obcisłych spodniach kładę dłoń na klamce. 

W zdobyciu zaufania można sobie pomóc.

-Dzień dobry.-zaczyna kiedy jeszcze dokładnie nie omiótł mnie wzrokiem, a fakt iż nawet nie próbuje tego ukrywać roznieca moją niechęć do jego osoby.
Milczę czekając na jego kolejny ruch. Resztkami rozsądku powstrzymuje się od dania mu w twarz czy wydrapania oczu. 
                     Kiedy dojeżdża swym wzrokiem do mojej twarzy na jego czole pojawia się zmarszczka wynikająca z zastanowienia. 
-Granger?-pyta cicho lekko przechylając głowę.
-Cześć Malfoy.-witam się zimno, a w duszy odliczam do dziesięciu, by uspokoić nerwy. Jak jeden człowiek może tak denerwować?!
-Co ty tu do cholery robisz?
-Mieszkam.-odpowiadam i wzruszam ramionami. Przejmuję jego taktykę, chłodną obojętność.
-Tu? Taka szlama jak ty?
-Przynajmniej mam serce, a mój ojciec nie siedzi w Azkabanie.-odcięłam.-Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu?
-Chciałem powitać nową sąsiadkę, ale nie potrzebnie się fatygowałem dla kogoś takiego...
-To taki dobry uczynek! Uważaj Malfoy, bo się wzruszę...
-Co tam u Weasley'a uciekiniera?-pyta z wrednym uśmiechem. Opieram się o framugę drzwi.
-Niech Cię to nie interesuje.-syczę przez zęby.
-Czyby rudzielec zapomniał o swojej szlamie? A może Cię po prostu nie chcę, co Granger?
-Proszę Cię Malfoy.-reaguje po czym robię mały krok w jego stronę z wyzywającym spojrzeniem przez co prawie stykamy się nosami.-Nawet TY byś chciał.
-Nie pochlebiaj sobie.-odpowieda z przesłodzonym uśmiechem.-Stać mnie na kogoś o wiele lepszego.
-Jakoś nie widzę tłumów przy Twoim boku.
-Czyżby Twoja fascynacja do mojej osoby była tak głęboka, że zakradasz się do mojej sypialni?-pyta z cwaniackim uśmiechem.
-Zobaczyłabym w niej same desperatki.
-Przynajmniej w mojej nie zionie  taką pustą jak u ciebie.-odgryza się dalej blondyn. Wchodzę z powrotem do mieszkania śmiejąc się głośno. 
-Sądzę, że Twoja wizyta się przeciągnęła.Fretko.
-Możesz być pewna, że była ona ostatnia.-zarzeka po czym odwraca się na pięcie i odchodzi pogwizdując lekko. 
                  Wracam do środka z gniewnymi ognikami w oczach. Siadam na kanapie w dokładnie tym samym miejscu co wcześniej i ponownie biorę kieliszek, którego zawartość po chwili wypijam.

Od jutra będę dla niego miła

Obiecuje sobie cicho.  Pytanie tylko czy potrafię i czy on da się na to nabrać.





*****

No to zaczyna się akcja Malfoy-Granger. Wspólne spotkanie będą nieuniknione. 
Przepraszam, że tak późno, ale w ten piątek dopiero oddałam 3 opowiadania na konkurs literacki ogólnopolski i przez to iż musiałam je sprawdzić i w ogóle dokończyć nie mogłam wrzucić rozdziału wcześniej. 
Nie wiem czy nie jest za krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. 
Pozdrawiam was mocno, mocno, mocno i życzę miłej przerwy świątecznej. Jakieś plany na sylwestra?
Jutro będę na lodowisko w Będzinie w godzinach 11-12. Mój znak rozpoznawczy do bordowy komin, czarne spodnie we wzorki. Jeśli ktoś z czytelników również, by był jestem otwarta co do rozmowy. 
Vivian Malfoy.


18 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się to jak piszesz. Rozdział świetny tak samo jak pierwszy. Życzę wygranej w konkursie literackim i weny w pisaniu następnego rozdziału :)
    Wesołych Świąt :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że się podoba.
      Nie dziękuję, bo zapeszę ;)
      Również życzę Wesołych Świąt :D
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Rozdzial świetny akcja sie rozkręca czyli wszystko jest na swoim miejscu ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozkręca, a za jakiś czas wręcz wybuchnie ;)
      Mam rozplanowane i liczę iż jej przebieg się wam spodoba ;)
      Pozdrawiam również mocno :)

      Usuń
  3. Super :) Uwielbiam te ich kłótnie i przekomarzania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyka Dramione ;)
      Dobrze, że Ci się podoba.
      Pozdrawiam Cie serdecznie :)

      Usuń
  4. No no. Zarówno Draco jak i Herm mają bardzo silne charaktery i dużo przeszli w swoim życiu więc na pewno ciężko bedzie im choć ze sobą rozmawiać. A do tego raczej będzie dochodzić , bo Miona chce wypełnić swoje zadanie, a Draco wie, że to ona ma na niego zlecenie.
    Oj, ciekawe co z tego wyniknie ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem gdy w jednym pomieszczeniu spotkają się dwa silne charaktery otoczenie może eksplodować. Tak jest też i z nim, lecz oboje muszę wypełnić zadania i plany dlatego będą musieli być dla siebie...tolerancyjni ;)
      Mam nadzieję, że to co z tego wyniknie Ci się spodoba ;)
      Pozdrawiam mocno.

      Usuń
  5. Świetny rozdział. Bardzo podoba mi się pomysł na Hermionę jako "płatnego zabójcę".

    Weny :D

    Alvin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wpadłam na niego przypadkowo ;)
      Mało jest takich motywów, więc dlaczego nie? ;)
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję ;)

      Usuń
  6. już uwielbiam :P i te ich słowne potyczki - kocham :D
    czekam z niecierpliwością na nn kiedy to zaczną do siebie coś czuć, chociaż na pewno trochę na to bd musiała poczekać :P
    weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekasz, ale czy nie warto ;)
      Dobrze, że jesteś zadowolona, ich słowne potyczki są chyba klasyką gatunku, ale to wszystko przez ich równie silne charaktery, które wciąż walczą o dominację nad tym drugim :)

      Pozdrawiam mocno :)

      Usuń
  7. Świetne. Kocham twoje opowiadania :) Życzę dużo weny :*:* ~ K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę Cię chyba pierwszy raz, ale nie szkodzi :)
      Ciesze się, że dałaś o sobie znać, a tym bardziej iż Twój podpis-K- to również pierwsza litera mojego prawdziwego imienia ;)

      Mam nadzieję, że ciągle będziesz, tak jak do tej pory :D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ok. naładowałam baterię i przechodzę do kolejnego rozdziału. Zdaję sobie sprawę, że trudno poprowadzić w teraźniejszej formie dłuższe opowiadanie. Nareszcie się nasi bohaterowie spotkali, ale Hermiona nie zachowuje się profesjonalnie, zważając na jej ostre riposty. Niemniej interesuje mnie jak się ich znajomość dalej potoczy i czy następnym razem będzie się bardziej mitygować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo się ciesze, ze znowu zostawiasz po sobie ślad.
    Mam. Nadzieje, ze dalej będzie Ci się podobało i przepraszam za tak słabo rozwinięty komentarz, ale pisze na telefonie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy