wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 55:,,Pierwsze szczęścia są wielką ulgą dla zmęczonego serca. Niech trwają jak najdłużej.''

                   Ciała, które poniewierały się po Hogwarckiej ziemi zostały pozbierane.  Nasza praca po bitwie, którą wygraliśmy polegająca na wstępnym uporządkowaniu terenu zakończyła się nad ranem.
Zamek jeszcze nie wygląda tak jak za czasów swojej świetności, ale nie aż tak strasznie jak podczas dawnej, drugiej bitwy o Hogwart. Jedynie jego stan techniczny woła o pomstę do nieba.
                  A Dracon nareszcie jest ze mną, z nami. Nie mogę uwierzyć, że właśnie kroczy obok mnie mocno ściskając moją rękę. Teraz nie potrzebuję już niczego więcej, wszystko już mam, bo ON jest ze mną. I z Sylvią, która czeka na nas, na niego już tyle czasu i nie zdaje sobie sprawy, że za moment go zobaczy.
                 Wyglądamy...cudacznie. Wracamy po ciężkiej nocy z której mogliśmy już nie wrócić. Zmęczeni, w potarganych ubraniach, ubrudzeni krwią, niektórzy ranni, ale mimo to z lekkim uśmiechem na ustach  i wielką radością w sercach.


Jest 10 stycznia.



                   Kiedy jesteśmy  przed drzwiami pokoju który był dla nas schronieniem stajemy bez ruchu. Oglądamy się, by sprawdzić czy wszyscy są.

Wszyscy, którzy przeżyli. 

Odwracamy się z powrotem, ku wrotom. Wspólnie kładziemy dłonie na potężnej klamce i otwieramy je szeroko po czym wchodzimy do środka. 
                 Zauważam siedzącą w pobliżu rudowłosą Ginny, ledwie mieszczącego się w rogu Hagrida z Kłem, panią Prince i uśmiechniętą pielęgniarkę Pomfrey ze  śpiącą na łóżku przy niej Sylvią. 
Zaczynamy się rozchodzić, każdy idzie w swoją stronę, ciesząc się zwycięstwem lecz wciąż pamiętając o poległych bliskich nam osobach.
Odwracam się do stojącego za mną blondyna i kładę dłonie na jego torsie, dziękując w duchu, że wreszcie mogę go dotknąć. 
-Zostań tu, pójdę obudzić Sylvie.-mówię. Uśmiecha się na myśl o córce. 
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że znów mogę być przy was.-odpowiada i dotyka dłonią mojego policzka, a drugą obejmuje mnie w talii. 
-Mamy dużo do nadrobienia.-kontynuuje  i składa na moich ustach delikatny pocałunek po czym oblizuje wargi.-Bardzo dużo.-dodaje z lubieżnym uśmiechem. 
-Jesteś niemożliwy...-oznajmiam  kręcąc głową z rozbawieniem,a  po chwili, kiedy udaje mi się uwolnić z jego uścisku kieruje się w stronę łóżka śpiącej córki.
Mocno wzruszona podchodzę do niej najciszej jak mogę. Powstrzymuję napływające łzy i ocieram rozdartą, dolną wargę.
Przykucam przy  jej łóżku i przez chwile spoglądam w jej spokojną twarz. Odgarniam niesforny kosmyk  jasnych włosów i lekko całuje ją  w czoło.
Z lekkim uśmiechem na ustach zaczynam budzić dziewczynkę, która po chwili otwiera swe jeszcze  zaspane oczy.
-Witaj skarbie.-mówię cicho.
-Mama!-woła i mocno obejmuje mnie swymi małymi rączkami. Podnoszę się z ziemi, z córką na rękach i z wielką ulgą w sercu.
-Jestem i nigdzie już się nie wybieram.-powiadamiam i lekko ją  od siebie odchylam.-I kogoś ze sobą przyprowadziłam.-dodaje.
Sylvia lekko przechyla głowę z zainteresowaniem, a ja widząc jej reakcje  stawiam ją na ziemi.
-Zobacz.-mówię i wskazuje głowę na stojącego przy drzwiach blondyna. Córka uśmiecha się szeroko i z wyciągniętymi przed siebie rączkami biegnie w stronę mężczyzny.
Z rozczuleniem patrzę jak arystokrata unosi dziewczynkę do góry co spotyka się z jej radosnym śmiechem.
-Dlaco! Dlaco! Jesteś!-woła i chichoczę na zmianę.
-Obiecałem Ci przecież.-odpowiada i czochra jasne włosy córki. Fakt, że są do siebie tacy podobni mimo iż Sylvia nie jest naszą biologiczną córką wciąż mocno mnie zadziwia.
-Kocham Cię tato.-przyznaje cichutko i wtula się w tors blondyna, który mimo szoku widocznego  na jego twarzy wydaje się teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.


*****


                  -Zacznę od tego, że jestem z was strasznie dumna. Podziwiałam wasze umiejętności po raz kolejny i czuje się zaszczycona, że mogłam brać z wami udział w tym starciu, walczyć wraz z wami za wspólne idee.
                  Hogwart zostanie odbudowany. W najgorszym stanie jest część zachodnia i północna, aczkolwiek nie, aż tak poważnie jak podczas drugiej bitwy o zamek. Długo myśleliśmy o waszej roli w odbudowie. Postanowiliśmy, że tym razem nie będziecie brali w niej udziału.-informuje popołudniu profesor McGonagall. Po sali roznoszą się liczne szepty i pomruki niezadowolenia. Grupki uczniów odchodzą od stołu.
-Zamek odbudowywać będą aurorzy i pracownicy Ministerstwa, a wy odpoczniecie. Przeżyliście dużo, a nawet za dużo jak na swój wiek, zrobiliście wystarczająco. Narażaliście własne życie i to dzięki wam możemy mówić o jakiejkolwiek przyszłości. Uczniowie poniżej siódmego roku wrócą do zamku we wrześniu, na kolejny rok nauki. Siódmoklasiści właśnie kończą Hogwart. Dziś, teraz.  Wyniki testów, które zdawaliście przed wojną dostarczą wam do domów sowy. Zamek możecie opuści nawet dziś. Mówiąc krótko; oficjalnie kończycie rok szkolny, a uroczyste zakończenie waszej edukacji, które będzie tylko dodatkiem odbędzie się również we wrześniu wraz z rozpoczęcie kolejnego roku nauki dla pozostałych uczniów.
Nadszedł właśnie ten dzień na który tyle czekaliście. Magiczny świat stoi przed wami otworem, kończycie Hogwart i skupiacie się na wymarzonej dla was pracy.  Świat czarodziei z każdym dniem będzie coraz silniejszy. Nowy Minister Magii przywróci naszemu światu ład i porządek, dawną świetność po tej ciężkiej wojnie. Za jakiś czas założycie rodziny, choć co po niektórzy już je założyli. Bardzo trudno jest mi was żegnać. Wciąż pamiętam wasze rozradowane, dziecięce twarze. Liczyłam się z tym, że kiedyś nadejdzie ten czas kiedy będę musiała was pożegnać, jednak nie mogłam się do niego przygotować. Pamiętajcie jednak, że mimo iż kończycie swą edukacje w tym zamku będzie on dla was zawsze otwarty. Jest dla was domem, który zawsze wasz przyjmie.-kończy ze łzami w wielkich oczach.
Ogólne wzruszenie udziela się wszystkim. To niemożliwe, że praktycznie w tej chwili zaczynamy dorosłe życie. Samodzielne i w końcu szczęśliwe.
-Niestety nie może być za kolorowo. Mówi się, że każda wojna przynosi ofiary i ta również przyniosła. Ich liczba wręcz zadziwia jednak lista zostanie odczytana dopiero na zgromadzeniu, które zostanie niebawem zwołane dla całego świata magicznego. Po wyborach nowego Ministra Magii, za parę dni. Liczba rannych również jest spora dlatego proszę was abyście nawet z najmniejszym zadrapaniem udali się do św.Munga jak najszybciej.-dodaje od siebie Syriusz z ciężkim westchnieniem.
-Wszyscy przyjdziemy.-mówi Wybraniec, a reszta przytakuje zdecydowanie.
Z ospałością rozchodzimy się powoli. Pojedyncze osoby już pakują swoje kufry co jest wręcz zadziwiające.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-mówi Draco kiedy siadamy na pobliskim łóżku przyniesionym ze skrzydła szpitalnego.-Dla nas wszystkich. Zabiorę was dzisiaj w takie jedno miejsce.-dodaje i zamyka mnie w swoich ramionach.



*****


                 -Tato?-pyta Sylvia ojca kiedy ja wiąże jej buciki i kontynuuje kiedy ten daje znak, że słucha.-Gdzie idziemy?
-Niespodzianka.-odpowiada z lekkim uśmiechem.
-A czemu mi nie powiesz jaka?-pyta dalej.
-Bo wtedy nie byłoby niespodzianki.-wyjaśnia. Kończę wiązać buty córki, a ona łapie mnie za rękę.
-Mamo, a ty mi powiesz?-nie rezygnuje ze swych prób dziewczynka.
-Niestety, ale sama nie wiem co tata wymyślił.-odpowiadam i patrzę na blondyna obok. Mężczyzna wyczuwa moje spojrzenie i podchodzi do nas po czym łapie córkę za rękę, a w drugą chwyta swą różdżkę.
Posyła mi jeszcze jeden uśmiech i teleportuje nas w nieznane mi miejsce.
               Kiedy otwieram oczy wcześniej wyczuwając ziemie pod stopami nie mogę ruszyć się z miejsca. Przede mną stoi piękny, brązowy dom z czarnym dachem i okiennicami. Prowadzi do niego kamienna dróżka, a on sam opatulony  jest soczysto-zielonym ogrodem.
Duże, majestatyczne dęby, kolorowe kwiaty, jasne otoczenie, garaż i taras przy którym mieści się urokliwe jeziorko.
Magia jest wspaniała, myślę. Gdyby nie ona ten cały krajobraz wyglądałby zupełnie inaczej. Zima zamknęłaby go w swoich mroźnych ramionach. Zamroziła i pokryła białym puchem.
-Podoba Ci się?-pyta blondyn stojący za mną.
-Oczywiście! Tu jest pięknie!-odpowiadam i opieram swoje dłonie o jego tors.
-To może być nasz dom, jeśli tylko będziecie chciały.-mówi do mnie i stojącej w pobliżu córki, która zajęta jest podziwianiem kolorowych kwiatów.
-Żartujesz?-pytam nie dowierzając. 
-Oczywiście, że nie! Powiem więcej. On już jest nasz.-dodaje z cwaniackim uśmiechem.
-Kupiłeś go?
-Nie do końca. Jak wiesz moja rodzina miała dużo rezydencji, a ten dom jest po prostu jedną z nich. Należy do mojej rodziny już od dłuższego czasu.-wyjaśnia i przejeżdża wzrokiem po otoczeniu.
-Nie wygląda.-przyznaje z rozmarzona.
-Kupiła go moja matka krótko po moim urodzeniu. Zaszywała się tu kiedy chciała odpocząć, zrelaksować się, uciec od ojca. Nikt o nim nie wiedział, nawet ja. Ukrywała go przed całym światem. Był jej prywatną, tajemniczą ostoją. Wczoraj zdradziła ten sekret mi i zapytała czy nie chcielibyśmy w nim zamieszkać. Zgodziłem się wręcz od razu. Ten dom jest dla niej bardzo ważny, ma sentymentalną wartość, więc nie chce oddawać go w obce ręce. Ona natomiast planuje odbudować Malfoy Manor. Zmienić ten dom, przeprowadzić generalny remont, wypędzić z niego ten wiecznie panujący chłód. .
-To wyjaśnia ten piękny ogród.-mówię na co blondyn śmieje się krótko.
-Teraz może być Twój.
-Wejdziemy do środka?-pyta Sylvia.
Draco uśmiecha się cwanie po czym woła głośno:
-Kto pierwszy!
Mężczyzna  puszcza się biegiem do drzwi głównych domu. Dziewczynka rzuca mi krótkie spojrzenie po czym robi to samo co ojciec.Po chwili i ja  z  radosnym śmiechem biegnę za rodziną.
Biegnąc myślę, że po raz kolejny wyglądamy jak wycięciu z innego obrazka.
Biegnąca rodzina, która wreszcie może być szczęśliwa. Wśród soczystej zieleni podczas gdy krajobraz wokół jest pod panowaniem zimy.
Odgarniam włosy wchodzące mi do oczu i z twarzą przyjmuję swą porażkę widząc, że dobiegam ostatnia.
-To nie fair!Dałeś mi wygrać!-woła Sylvia pokazując palcem ojca, który podnosi ręce do góry w obronnym geście.
-Nic nie wiem na ten temat, młoda.-mówi  i czochra włosy dziewczynki po czym  wyjmuje z kieszeni klucze, które wkłada do zamka. Przekręca je dwukrotnie,a po chwili  otwiera drzwi szeroko, a moim oczom ukazuje się  duży salon.
W rogu stoi wielki, marmurowy kominek, który ogrzewać nas będzie w mroźne wieczory. Na środku prezentują się czarne, skórzane sofy ze szklanym stolikiem. Ściany pomalowane na śnieżnobiały kolor ozdobione są przez nasze liczne, wspólne zdjęcia, a pod nią stoją odrestaurowane miotły Dracona.
Widoczna jest też duża ilość przeróżnego sprzętu elektronicznego.
Schody z salonu prowadzą na drugie piętro, a sąsiadująca z nim kuchnia zawiera dech w piersiach. Czaruje swymi brązowymi ścianami i ciemnymi, dębowymi meblami. Witraże będące w niektórych półkach dodają uroku całemu pomieszczeniu, a pobliska jadalnia, która połączona jest z kuchnią robi nie małe wrażenie.
Kiedy pokonujemy schody kierujemy się do przestronnej łazienki z niebieskich kafelków zapełnionej przez marmurowe meble,  a po chwili wchodzimy do następnego pomieszczenia.
-Tu będzie Twój pokój.-mówi Draco do blondynki, która z wielkim uśmiechem wchodzi w głąb ,,swego królestwa''.
Ściany są fiołkowe. Uwagę zwraca wielkie okno z małym balonem i śnieżnobiałą, tiulową firanką. Odpowiednie do jej wieku, jasne meble ustawione są pod sąsiadującą z oknem ścianą, a łóżko stojące w pobliżu ozdobione jest średniej wielkości baldachimem. Z lekko otwartej szafy wystają kolorowe, dziewczęce sukienki i buciki, a półki ledwie zamykają się przez nadmiar zabawek.
-Jest idealny.-mówi z wielkim uśmiechem ściskając w dłoniach wielkiego pluszaka.-Dziękuję tato.-dodaje.
-Ciesze się, że Ci się podoba. Poczekaj tu chwilę, a ja pokażę mamie jej pokój.-informuje i puszcza córce oko po czym ciągnąc mnie za rękę do kolejnego pokoju. 
-Postarałeś się.-przyznaje i całuje chłopaka w policzek.
-Nie widziałaś najlepszego.-deklaruje i przyciąga mnie bliżej siebie po czym otwiera przede mną dębowe drzwi.
Moim oczom ukazuje się ciemno zielona sypialnia. No oczywiście, przecież Draco to stuprocentowy Ślizgon!
Na pierwszym planie znajduje się wielkie czarne łóżko z satynową pościelą i mnóstwem poduszek. W rogu przy oknie z wyjściem na balkon stoi toaletka z wielkim lustrem. Nie daleko niej jest szafa z dużą ilością półek,a na ścianach wiszą zdjęcia, dyplomy i gitara blondyna.
 Drzwi będące w pobliżu prowadzą do osobnej dla nas łazienki. Pokój oświetlony jest przez światło bijące z kryształowego żyrandola.
Kiedy myślę, że już nic mnie nie zaskoczy, blondyn ciągnie mnie do ostatniego już pokoju. Powoli otwieram jasne drzwi, a łzy wzruszenia napływają mi do oczu kiedy widzę przed sobą pokój dziecięcy.
Podczas gdy Draco opiera się o framugę drzwi  robię kilka kroków do przodu. Opuszkami palców dotykam małych łóżeczek i wiszących nad nimi ozdób. Waniliowe ściany dodają ciepła, a malutkie dziecięce mebelki i pluszaki wzruszają dogłębnie.
Z łzami w oczach odwracam się w stronę blondyna i rzucam mu się na szyję z impetem. Zaskoczony chłopak łapie mnie i zamyka w mocnym uścisku.
-Ty na prawdę mnie kochasz!-wołam i podnoszę wzrok na Dracona.
-A co myślałaś?-pyta retorycznie i całuje moje lekko rozchylone usta.-Chce spędzić z tobą całe życie.
-Ja z tobą też i nareszcie mogę.-przyznaje.
-Brązowy dom z czarnym dachem i okiennicami. Elegancki, ale nie za bogaty. Po prostu ciepły i rodzinny z dodatkami mugolskiej elektroniki. Mówi Ci to coś?-pyta z błyskiem w oku po czym zaciska dłonie na moich biodrach i mocno przyciska do siebie sprawiając, że dzielą nas milimetry.
-No jasne, że tak!Ale skąd wiedziałeś cokolwiek o wynalazkach mugoli? Jak je wybrałeś? Kupiłeś?-pytam zaciekawiona, a jednocześnie pełna podziwu.
-Potter jest naprawdę przydatny.-odpowiada puszczając mi oko.
 Kiedy pytałeś mnie o wymarzony  dom nawet nie podejrzewałam cię o coś takiego.
-No wiesz!
-Oj, nie w takim sensie.-mówię i całuje go w nos.-To takie...dojrzałe.
-Jestem dojrzały.-zarzeka.-I przystojny, inteligentny, seksowny, błyskotliwy i baaaardzo  męski.-dodaje cicho przeciągając sylaby  po czym przesuwa wargami po mojej szyi.
-Będziesz miał okazje to udowodnić.-mruczę i odchylam głowę do tyłu.-Mamy całe życie przed sobą. I naprawdę dużą sypialnie.



*****


Harry


-Ciekawe gdzie pojechali?-pytam dzieląc się swymi refleksjami z idącym przy moim boku Teodor'em. 
-Masz na myśli Draco, Hermione i Sylvie?-odpowiada pytaniem na pytanie Nott po czym wsuwa dłonie do kieszeni ciemnych spodni.
-Tak.
-Nie mam pojęcia, Smok nie chciał mi nic powiedzieć.-odpowiada czarnowłosy i wzrusza niedbale ramionami.
-A Diabeł? Też nic nie wie?-dopytuje dalej i zakładam dłonie na torsie. Wchodzimy schodami na wyższe piętro.
-Nic, a nic.-informuje chłopak.
-Co zamierzasz zrobić? Opuszczasz Hogwart?-pytam kiedy przechodzimy koło większego okna, a moim oczom ukazuje się  nocny krajobraz zamku.
-Szukam mieszkania, nie chcę mieszkać w domu w którym spędziłem dzieciństwo. Szukam czegoś nowego, świeżego, tylko mojego.-odpowiada z rozmarzeniem.
-Mówiłeś, że nie chcesz się go pozbyć, że nie chcesz sprzedać czegoś co ma w sobie jeszcze cząstkę Twojej matki.-przypominam nie myśląc co mówię. Gryzę się w język. Po czasie.
-Zawsze powtarzała, że chce bym był szczęśliwy. A w tym domu nie będę.-wyjaśnia z ponurym uśmiechem.
-Przepraszam, nie powinienem.-przyznaje zmieszany i przejeżdżam dłonią po włosach.
-Nic się nie stało. To nie boli, już nie, a wręcz przeciwnie.  Jej wspomnienie rozgrzewa moje serce.-mówi i milknie na chwilę. Kiedy skręcamy w  prawo znów się odzywa.-A ty? Wiem, że ty też...
-Też nie mam matki. I ojca.-przerywam gdy domyślam się co chce powiedzieć.
-Ale o nich pamiętamy.-dodaje Teo z lekkim uśmiechem.-Co zamierasz robić po Hogwarcie?
-Wspólnie z Ron'em zacznę kurs aurorski. Prawdopodobnie zamieszkam na Grimmauld Place.-odpowiadam pewny swej najbliższej przyszłości.
-Cóż za ambitne plany, Wybrańcze!-woła lecz po chwili poważnieje.-Lece, muszę...coś załatwić.-dodaje po chwili.
-Nott, Nott, Nott... Z kim się umówiłeś?-pytam patrząc na niego litościwie.
-Spadaj Potter!-broni się, a po chwili   klepie mnie w ramię i oddala się ode mnie kręcąc głową z rozbawieniem.
 Uśmiecham się lekko.

Przecież widać, że ma się spotkać z jakąś dziewczyną!

Po chwili mój uśmiech znika  gdy przypomnę sobie niemiłe uczucie, które towarzyszyło mi kiedy  Teo dotknął mego prawego ramienia. 

Powoli podwijam długi rękaw kraciastej koszuli. Krzywię się widząc rozwlekłą ranę, która nie wygląda zbyt dobrze.  Jest duża, zaczerwieniona i spuchnięta.
Dotykam jej wierzchem dłoni co spotyka się z głośnym sykiem i grymasem bólu na twarzy.

-Proszę was abyście nawet z najmniejszym zadrapaniem udali się do św.Munga jak najszybciej.-powiedział dzisiaj Syriusz.

Z westchnieniem opuszczam rękaw koszuli, wkładam dłonie do kieszeni i pogwizdując idę dalej, przed siebie.

To nic takiego. Nie będę zawracał im w Mungu  głowy taką błahostką, mają dużo poważniejszych przypadków. 



*****

55 Dobiega końca. Pierwszy rozdział trzeciej części. Przepraszam, że dopiero teraz, ale w poniedziałek, 18 listopada mam olimpiadę z historii i znaczna ilość czasu mi przez to ubywa. Wolnego czasu.
Mimo to znajduję chwilę, by pisać kolejne rozdziały, noty.
Mam nadzieję, że podoba wam się nota, gdyż nie miałam dostępu do komputera i znaczna większość rozdziału pisana jest na telefonie.
Pozdrawiam was strasznie mocno, Vivian Malfoy.
                  

20 komentarzy:

  1. Coś czuję, że ta rana nie jest zwykłą raną...
    Rozdział jest tak bajeczny, no po prostu świetny... Chociaż nie spodziewałam się, że tak szybko zakończą Hogwart, szkoda trochę. Ale z drugiej strony, Draco, Hermiona i Sylvia będą mobli teraz razem zamieszkać <3
    Ach <3
    No podoba mi się bardzo!
    Lumossy
    im-possible-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rana może mieć różne zakończenia.
      Dobre czy złe okaże się.
      Rozdział Ci się podoba, więc jestem ogromnie zadowolona.

      Hogwart jest etapem ich życia, które właśnie kończą.
      Kiedyś musiał przyjść ten czas lecz przez zaistniałe okoliczności stało się to szybciej niż zwykle.

      Ciesze się, że jesteś zadowolona jak już wcześniej wspomniałam i pozdrawiam Cię mocno.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  2. To jest złe, nie dobre, nie poprawne. Jesteś za dobra w tym co robisz!!!!!!!!!!!!!!!
    Kolejny rozdział czytam z uśmiechem na buzi ciągle chcąc więcej!
    Wydaje mi się, że ta rana jest zapowiedzią tego co będzie się działo w tej części.
    Czekam na kolejny tak niepoprawnie genialny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, oj, oj.
      Jak miło!

      Jestem ogromnie rozradowana, że wciągnęłaś się tak w to opowiadanie. :)
      Rana może okazać się poważne, ale tak samo może szybko zniknąć.

      W miarę możliwości postaram dodać kolejny-jak to wspomniałaś-niepoprawnie dobry rozdział. ;) ;)

      Pozdrawiam mocno.
      V.M

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że nie uśmiercisz Harry'ego.
    Rozdział jak zwykle niesamowity.
    Draco się postarał.
    Ma teraz dla kogo.
    Mam nadzieję, że i Theodor będzie szczęśliwy.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco ma dla kogo się starać i właśnie to robi.
      Wreszcie może wykazać się w roli ojca i kochanka, a może wkrótce męża. :)

      Teodor jest człowiekiem, który również zasługuje na szczęście. Katie może pomóc mu je osiągnąć, choć właściwie już to robi.

      Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie.
      V.M

      Usuń
  4. Aj Harry, Harry przeczowam,ze ta rana nie jest bezpieczna.
    Draco się postarał i to jak ^^
    Mam nadzieję, ze nie planujesz uśmiercić Harrego?
    I jeszcze, ze Teo będzie szczęśliwy :D
    I Blasi, i Pansy,i Sylvia, wszyscy, chociaż wiem, ze w życiu o to nie łatwo.
    Zycze powodzenia na olimpiadzie i szczerze powiem,ze cię podziwiam, bo w sumie to ja sama mam drugi etap z biologii przed sobą i na nic nie znajduje czasu,prawie w ogóle....
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili:)
    Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadrapania wojenne mogą być niebezpieczne.
      Miejmy nadzieję, że się bezpieczna.

      Wszyscy ,,ruszyli w pogoń'' za szczęściem. Znajdą je i będą się nim cieszyć chyba, że ktoś lub coś stanie jej na drodze. ;)

      Nie dziękuję, by nie wykrakać. Robie wszystko, by przez olimpiadę nie zaniedbać tego bloga.
      Również życzę Ci powodzenia na drugim etapie z biologi.
      Niech pójdzie Ci jak najlepiej!!!!

      Pozdrawiam mocno i dziękuję.
      V.M

      Usuń
  5. Świetny rozdział. Cieszę się, że Hermiona i Draco mogą nareszcie rozpocząć wspólne i szczęśliwe życie z Sylvią. A ten Potter mógłby się wybrać do Munga, a nie zgrywać twardziela.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry ma...inny charakter.
      Wszystkich i wszytko ustawia ponad sobą, a siebie spycha na ostatnie szczeble. Nie widzi swoich problemów i w tym przypadku ran. Zamiast udać się do Munga milczy.

      Miejmy nadzieję, że ktoś jest mądrzejszy od niego i zrobi z tym porządek.

      Pozdrawiam mocno
      V.M

      Usuń
  6. Rozdział super ;)
    Draco, Herm i Sylvia rozpoczynają nowy etap w swoim życiu. Super, że w końcu mogą odpocząć od tego koszmaru. Ta wojna dała się wszystkim we znaki. Teraz każdy musi odbudować swój maleńki świat i zacząć w końcu żyć ;)

    Mam nadzieję, że ktoś zmusi Harrego żeby w końcu o siebie zadbał, oby mu nic poważnego nie groziło w związku z tą raną.

    Teraz tylko czekać aż pozostali odnajda swoje szczęście: Harry, Blaise, Teo - bardzo jestem ciekawa również ich losów.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że Ci się podoba ;)

      Nasza para główna i Sylvia rozpoczną wspólne życie.

      Wojna odbiła się piętnem na wszystkich jednak na szczęście już się zakończyła. Sukcesem dla dobrej strony.
      Przed nimi jeszcze zgromadzenie ku czci dla ofiar wojny...

      Harry musi udać się do Munga. To pewne. Tylko czy zrobi to sam czy ktoś mu pomoże? ;)

      Losy każdego z bohaterów będą opisane. Staram się, by w tym opowiadani każdy miał swe miejsce, czas i związane z nim wydarzenia.
      Na pewno będziecie znali ich przyszłość ;)

      Pozdrwiam serdecznie i dziękuję
      V.M

      Usuń
  7. Koniec wojny.
    Nasi boheterowie przeżyli.
    Draco, Hermiona i Sylvia będą razem mieszkać w pięknym, przytulnym domu. :)
    Sylvia powiedziała do Draco, "Tato". :) To był jeden z najpiękniejszych momentów w życiu Draco. :)
    Teo będzie z Katie. Ta znajomość dodaje mu skrzydeł. ;)
    Harry musi zdecydowanie pójść z tą raną do pani Pomfrey! To nie jest drobne zadrapanie.

    Czekam na wyniki OWTM-ów i na dalsze losy naszych bohaterów. ;)

    Pozdrawiam Lily M. ;*
    P.S Rozdział się podoba i to jak! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy dostali wymarzone szczęście, które powiększać się będzie z dnia na dzień.
      Płomyk nadziei, który był w ich sercach podczas wojny nie zgasł i zaowocował.

      Tak. Katie dodaje Teodorowi skrzydeł. Daje mu radość i chęć życia, poczucie, że ma dla kogo.

      Starałam się, by w tym opowiadaniu był sens. Nie chciałam, by było tandetne i przesłodzone. Dążyłam, by niosło za sobą takie wartości jak miłość, nadzieja, zaufanie czy trwoga. By miał głębszy sens.

      Wyniki OWTM-ów przyjdą do każdego. Minevra McGonagall podjęła dobrą decyzje kiedy zarządziła ich odbycie się przed wojną.

      Pozdrawiam i dziękuję mocno.
      V.M

      Usuń
  8. Wspaniały!! Naprawdę super :) Draco , Hermiona i Sylwia są szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak są i oby jak najdłużej ;)

      Dobrze, że rozdział przypadł Ci do gustu i jesteś z niego zadowolona.
      Postaram się dodać kolejny jak najszybciej. W miarę możliwości. Po poniedziałku (18.11) będą okazywać się częściej. Będę wtedy po olimpiadzie i będę miała więcej czasu :)

      Pozdrawiam serdecznie i dzięki.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  9. Bezbłędna jesteś !!! Uwielbiam :)
    Ahh jak dobrze, że w końcu będą mogli spokojnie żyć :)
    Nawet nie wyobrażam sobie jaką Draco musiał poczuć dumę i radość gdy usłyszał u Sylvi Kocham Cię tato .
    Podziwiam też Narcyzę - pomimo tego jak ciężkie miała życie będąc żoną śmierciożercy a i tak potrafiła nie wyzbyć się uczuć i jeszcze obdarzyć Dracona nimi :)
    Harry znowu taki lekkomyślny... Przecież skoro walczyli ze śmierciożercami to tym bardziej powinien sprawdzić co mu jest... i pewnie nic dobrego z tego nie wyjdzie...
    Dosyć domysłów , czekam na nn ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również bardzo Cię lubię :)

      Draco wreszcie może żyć ze swoją rodziną. Może być przy nich i opiekować się nimi. Teraz w jego życiu będzie coraz więcej szczęśliwych momentów.

      Narcyza jest wyjątkowo silną kobietą. Wkrótce jej rola będzie jeszcze większa. Spełnia się jako matka i babcia.
      Los ma co do niej jeszcze plany. :)

      Harry Potter jest lekkomyślny i w pewnym sensie nie dowartościowany, ponieważ stawia wszystkich powyżej siebie.
      Inni liczą się dla niego bardziej od niego samego.

      Jak najszybciej postaram wrzucić się następny.
      Pozdrawiam mocno i dziękuję.
      V.M

      Usuń
  10. To jest boskie :D Jestem ciekawa ich przyszłości *.* A zwłaszcza Harrego, Teo, Draco, Hermiony i Sylvi.


    Weny !!


    /Didi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widze cię tu pierwszy raz, droga Didi :)

      Ciesze się, że Ci się podoba i mam nadzieję, że jeszcze zajrzysz. :)
      Ich losy będą stawać się coraz jaśniejsze z każdym rozdziałem.

      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
      Vivian Malfoy.

      Usuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy