sobota, 12 października 2013

Rozdział 46:,,Rodzinne sekrety muszą wyjść na jaw. Prędzej czy później.''

                  Momentami czujesz oddech zła na swoim karku. Jego kroki tuż za swoimi, jego cień błądzący za moim. Teraz tak właśnie jest.Odkąd Draco powiedział mi, że Arabella jest w murach Hogwartu. Czai się gdzieś i szykuje się do ataku. To wstrętne uczucie, ta wiedza, że ktoś na ciebie poluje. Najważniejsze jest, by nie panikować. Muszę trzymać się blisko przyjaciół. Arabella zagraża mojemu życiu  tylko wtedy kiedy jestem sama, a to mi nie grozi.
-Kto jeszcze wie, że Lestrange jest w zamku?-pytam i podnoszę głowę z nagiego torsu blondyna.
-Potter.
-A Blaise?-pytam. Draco na te słowa podnosi się i śmieje krótko.
-No co?
-Nic takiego, kochanie.-odpowiada i przysuwa się bliżej mnie.-Jakby Blaise się o tym dowiedział byłby nie do wytrzymania. Łaziłby za tobą krok w krok, histeryzował, sprawdzał co chwilę. Zdajesz sobie sprawę ile listów, by napisał? Nie pamiętasz już tej akcji ze stoperem na początku roku?
Dostałby fioła jakby okazało się, że jego kochana siostrzyczka jest w niebezpieczeństwie, a Arabella....
Diabeł zabiłby ją na oczach wszystkich, a nie łatwo byłoby to wytłumaczyć.-szepcze mi do ucha.
-Faktycznie, a Narcyza? Jaki ma kontakt z Arabellą?-pytam.
-Dobry.-odpowiada.-Moja matka kochała Bellatriks, jako siostry miały bardzo dobry kontakt. Teraz kiedy ciotka nie żyje moja matka przelała całą swą siostrzaną miłość do Belli na Arabelle.-tłumaczy.
Uśmiecham się gorzko. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić sobie tych dwóch kobiet wspólnie. Jakie mogą mieć tematy do rozmowy, a te wspaniałe więzi rodzinne. Sądziłam, że w ogóle ich nie było. Między całą rodziną, a tu okazuje się, że wręcz przeciwnie. No, ale cóż. Losu nie da się przewidzieć. Ma w rękawie dużo niespodzianek, ciągle nas zaskakuje. Problem w tym, że te niespodzianki nie zawsze są miłe.
-Nie bój się. Moja mama ciebie lubi bardziej.-mówi gdy zauważa mój gorzki uśmiech i całuje mnie w policzek.
-Draco!-wołam i rumienie się delikatnie. Chłopak przeczesuje włosy dłonią i kieruje się w stronę łazienki.
-Wiesz co mnie najbardziej przytłacza?-pytam chłopaka, który jest już w łazience. Słyszę pukanie. Podchodzę drzwi i kładę rękę na klamce.-To, że niedawno był sylwester, a  my w ogóle nie obchodziliśmy nowego roku.-dodaje. Co zrobić, takie czasy.
-Nie moja wina, że nie chciałaś widzieć na oczy prezentu ode mnie.
Naciskam klamkę i otwieram drzwi. Kiedy to robię coś chwyta mnie za serce. Chłopak wygląda jak siedem nieszczęść.
-Harry...-mówię cicho. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko szeroko rozłożyć ręce. Wybraniec podchodzi bliżej i oddaje mój uścisk. Nogą zamykam drzwi i przejeżdżam dłonią po jego plecach.
-Czyli już wiesz...
-Yhm...-pomrukuje ,,inteligentnie''.
Nie muszę nic mówić. Sama moja obecność mu wystarczy. Wiem to z doświadczenia. To zawsze on był przy mnie kiedy coś się działo, kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Teraz to ja muszę być jego pocieszeniem. W końcu to mój najlepszy przyjaciel, nie mogę widzieć jak cierpi.
-Rozumiem Potter, że straciłeś dziewczynę, ale możesz nie dobierać się do mojej?-pyta Draco nonszalancko oparty o framugę drzwi.
-Draco!-wołam oburzona.-Wybacz Harry, ale ON ma zero taktu.-dodaje mierząc blondyna groźnym wzrokiem. Łapie Wybrańca  za rękę i prowadzę na kanapie. Chłopak ma zmierzwione włosy, spuszczony wzrok, a ręce mu się trzęsą. Właśnie stracił dziecko. Śmiało można tak powiedzieć. Dziecko Ginny miało być kolejnym Potterem, a tu takie coś. Stracił dziecko i kobietę. Kobietę z którą chciał przejść przez życie.
-Kiedy Ci powiedziała?
-Nie powiedziała!-woła Wybraniec i podnosi się z miejsca.
-To skąd wiesz?-pytam, a blondyn siada na przeciwko nas.
-Ron mi powiedział! Ginny unikała mnie od rana, nie wiedziałem o co jej chodzi, więc zapytałem Rona. Powiedział mi wszystko, a ONA podobno ma zaróżowiony policzek jako pamiątka po tobie.-mówi i uśmiecha się delikatnie.-Nawet nie miała na tyle odwagi, by się przyznać! Wolała uciekać!-krzyczy.
-Spokojnie Potter, bo Ci żyłka pęknie.-reaguje sarkastycznie Malfoy.
-Ciekawe jak ty byś zareagował w takiej sytuacji! Trochę powagi Draco! -wołam. Blondyn śmieje się krótko i siada obok mnie.
-Na szczęście JA nigdy nie będę w takiej sytuacji.-zauważa i całuje mnie w szyję.
-Oh zamknij się.-odpowiadam.-Harry pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, na nas wszystkich.-dodaję.
-Wiem, dzięki.-mówi Złoty Chłopiec.-Nie przeszkadzam wam, zbieram się.-kończy i podnosi się z kanapy.
-Nie przeszkadzasz! Zostań, gdzie pójdziesz?
-Blaise jest u siebie?-odpowiada pytaniem na pytanie Wybraniec.
-Tak...Co Ci chodzi po głowie Harry?
-On zawsze ma zapasy Ognistej...
-Też mam!-deklaruje się Draco.
-Z tobą nie mogę.-odpowiada.-Hermiona zabiera mi z ręki każdy alkohol.-dodaje i uśmiecha się delikatnie. Po chwili znika za drzwiami, a ja wzdycham ciężko.
To jest jego największy problem. Nigdy nie chce rozmawiać o swoich problemach czy uczuciach. Musi sam nad tym wszystkim pomyśleć, ale później do mnie  przyjdzie.

*****

Draco
              

-Draco, Narcyza już jest!-woła Hermiona kiedy wchodzi do pokoju. Opiera się plecami o drzwi i patrzy na mnie wyczekująco.
-I co?-pytam nie wiedząc na co czeka.
-Chodź! Myślisz, że Twojej mamie  będzie miło jeśli się z nią nie przywitasz? Czeka na nas, chodź.-wyjaśnia i łapie mnie za rękę.
Przewracam oczami po czym podnoszę się z łóżka.
Trzymając się za ręce pokonujemy korytarze szybkim krokiem. Mijamy Filcha, który przenosił walizki, a w naszym pobliżu przelatuje Irytek.
Podchodzimy pod bramę główną, a po chwili zauważam moją matkę. Stoi z walizką w pobliżu i szerokim uśmiechem na ustach.
-Witaj Draco.-mówi i mocno mnie przytula.
-Cześć mamo, wszystko w porządku?-pytam widząc jej lekko zmęczony wyraz twarzy.
-Teraz już tak.-odpowiada ciepło.-Hermiona...-dodaje ściskając dziewczynę.
-Wracajmy do środka. Wszyscy na nas czekają.-zauważam.
Biorę walizki matki przeklinając w duchu Filcha, który zajmuje się teraz kim innym i wchodzimy do zamku. Idziemy na  trzecie piętro, pod portret Roveny Rawenclaw. Kiedy podchodzimy bliżej z przerażeniem stwierdzam obecność Arabelli pod wizerunkiem jednej z założycieli  Hogwartu.
-Ciocia Narcyza!-woła i mocno ściska moją matkę.-Dobrze, że już jesteś. Mam Ci tyle do powiedzenia!
-Spokojnie Bello! Mamy czas...-mówi moja matka. Odkąd  Bellatriks nie ma, nazywa Arabelle imieniem swej siostry. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz zwróciła się do niej tak jak nazywa się na prawdę.
-Was też miło widzieć.-rzuca niedbale Arabella taksując wzorkiem Hermione.-Możecie już zostawić nas same?
-Jasne.-warczę po czym łapie dziewczynę za rękę.-W razie potrzeby mieszkamy piętro wyżej.
-Dziękuję. Chciałabym z tobą zamienić słówko po zebraniu. Dobrze synu?
-Oczywiście.-odpowiadam pomijając stojącą w pobliżu Arabelle.
 Odchodzimy od mojej rodziny i kierujemy się na błonia.
Przy schodach słyszę ostatnie słowa młodej Lestrange:
-Dużo słyszałam o siostrze Blaise. Myślałam, że jest ładniejsza.
-Nie bądź nie miła Bello, Hermiona to piękna młoda kobieta.
Brunetka mocniej ściska moją rękę i zaciska zęby. Zdaje sobie sprawę, że to dla niej trudne i niekomfortowe, ale kiedy wojna się skończy wszystko jej wynagrodzę.
-Przypomnij mi dlaczego nie możemy jej wydać?-pyta wzburzona.
-Bo wtedy ona wyda mnie i Teo.

*****

Pogoda na zewnątrz idealnie oddaje panujący nastrój. Silny wiatr, rzadki śnieg, ciemne niebo.
Jest ciemno, niespokojnie, czuć w powietrzu trwogę, ale nie odczuwam tego tak silnie. Dlaczego?
Bo koło siebie mam dziewczynę którą kocham, najważniejszą osóbkę w moim życiu. Gdybym nie miał jej nie miałbym niczego.
-Tęsknie za kolorowymi kwiatami. I tętniącymi życiem ulicami.-mówi cicho dziewczyna.
-Wiem, zresztą ja też.-przyznaje.-Musimy być cierpliwi. 
Dziewczyna wzdycha krótko i kładzie głowę na moich kolanach, a ja opieram się plecami o pień wielkiego drzewa. Naszego drzewa. Mimo iż siedzimy na kocu, który rozłożony jest na śniegu nie czujemy zimna, bo między nami panuje wieczny żar.
-Tylko ile jeszcze? Ilu jeszcze ludzi zabierze ze sobą wojna, ile jeszcze przyniesie bólu.-pyta retorycznie.
-Wszystko Ci wynagrodzę.-deklaruje się, a dziewczyna podnosi na mnie swój wzrok.-Kupię nam piękny dom, ogród z barwnymi kwiatami. Wyjedziemy gdzieś, odpoczniemy...
-Nie potrzebnie. Jedyne czego potrzebuje to ty.-mówi i całuje mnie delikatnie w usta.-Tylko ciebie.-dodaje. Uśmiecham się delikatnie i przejeżdżam dłonią po jej gładkich włosach.
-Dasz radę? Na dzisiejszej naradzie. Arabella też tam będzie.-pytam cicho.
-Muszę. Zresztą nie odważy się choćby mnie dotknąć jeśli wokół jest tyle osób.
-W tym ja.-mówię i całuje jej lekko rozchylone wargi. Chce się zatracić w nich choć na chwilę. Tak desperacko tego potrzebuję. Tym jednym prostym gestem uszczęśliwiam i ją i siebie. Pocieszam.
-Możecie mi powiedzieć co tu do cholery robi Lestrange?!-pyta Teo, który zjawia się znikąd i siada koło nas.
-Ciebie też miło widzieć Teo i nie. Nie przeszkadzasz nam. Wcale.-odpowiada sarkastycznie Draco.
-Chociaż wy mi coś powiedźcie. Chciałem dowiedzieć się czegoś od Potter'a, ale on dzisiaj w ogóle nie kontaktuje! Siedzi u Blaisa i popija Ognistą, a jak grzecznie zapytałem się o co chodzi z Arabellą to albo się na mnie darł i był wkurzony albo miał totalnego dołka. Co on ma  za wahania nastroju!
-Dziecko Ginny nie jest jego...-wyjaśnia smutno Hermiona.
Teo prostuje się i poważnieje. Przeczesuje ręką czarne włosy.
-Nigdy jej nie lubiłem.-przyznaje.-To co powiecie mi?
-Pamiętasz jak McGonagall mówiła nam o tej uczennicy Madame Maksime, która przeżyła atak?
-No nie mów, że będzie  się pod nią podszywać!
-Bingo.
Teo jakoś nie cieszył się, że trafił.

*****

-Na początku naszych obrad  chciałabym wam przedstawić nową uczennicę, jedyną ocalałą w akademii Madame Maksime. Clarise Gruun.-zaczyna profesor McGonagall. ,,Clarise'' wstaje z miejsca i wita się z pozostałymi. Zastanawia mnie wzrok pełny zdziwienia należący do Edwarda Hagena. Arabella nie zauważa go, ponieważ chłopak siedzi na fotelu wciśniętym w róg. -Nastąpiła mała zmiana planów.Brakuje nam eliksirów leczniczych, a w Skrzydle Szpitalnym mamy kilka poważnych przypadków. Musimy przenieść ich do św. Munga, który na szczęście udało nam się obronić. Dodatkowo musimy odbić Hogsmeade. Podczas ostatniego zwiadu aurorzy odkryli, że kilka rodzin jeszcze się tam ukrywa. Musimy zrobić to jak najszybciej, ponieważ Śmierciożercy zmniejszyli liczbę wartowników w wiosce.
-Chcecie zrobić wszystko jednego dnia?-pyta Weasley.
-Trzeba kuć żelazo póki gorące.-odpowiada Syriusz.-Podzielimy się na pięcioosobowe grupy. Czwórka uczniów, jeden dorosły.Jutro pod wieczór teleportujecie się, ale ostrzegam w razie najmniejszych  wątpliwości czy rannego macie natychmiast wrócić do Hogwartu.
-Teraz najgorsza część.Musimy zdecydować kto gdzie się uda.-zaczyna ostrożnie Kingsley.-Pierwszy oddział, który razem ze mną uda się do Hogsmeade to: Hermiona, Teo, Harry i Draco.-kończy i przejeżdża wzrokiem po wymienionych osobach.Ściskam rękę brunetki.
-Drugi oddział, który uda się z Syriuszem do św. Munga to Ron, Blaise, Pansy i Edward.-mówi profesor McGonagall, a wszyscy kierują swój wzrok na siedzącego cicho w rogu Edwarda Hagen'a, uczącego się u nas od początku tego roku. Przerywa na chwilę przewracać różdżkę pomiędzy palcami i przytakuję. Irytuje się kiedy przypomnę sobie jego zaloty do MOJEJ  Hermiony.
-Hagen?! Co on tu robi?-woła Arabella.
-Znacie się panno Gruun?-pyta Schackebolt.
Czarnowłosa nie odpowiada. Z piskiem odsuwa krzesło i twardym krokiem wychodzi z sali trzaskając drzwiami. Spoglądam  na moją matkę, która spuszcza wzrok. Ona coś wie, musi.
-Dobrze. Wracając do tematu. Teleportujecie się jutro o godzinie osiemnastej. Spotykamy się przed bramą główną. Możecie. już...-Syriusz nie dokańcza. Drzwi sali otwierają się z hukiem, a do środka wbiega zdyszany Nevil.
Rozbieganym wzrokiem sunie po zebranych i łapie się za brzuch próbując złapać oddech.
-Szybko...chodźcie...
-Panie Longbottom, co pan wyprawia?-pyta zdenerwowana zachowaniem Gryfona McGonagall.
-Luna...Obudziła się!-woła rozpromieniony.
-Możecie już iść, nic więcej nie mamy wam do przekazania.-kończy Syriusz, a reszta wstaje z miejsc. Pansy i inni Gryfoni kierują się do SS. Obiecuje Hermionie, że zaraz dojdę po czym i ona wybiega z sali.
To dla niej jak spóźniony prezent sylwestrowy.
Korzystam z okazji i łapie moją matkę na korytarzu. Uśmiecha się ciepło, rozumiemy się bez słów. Wie, że chcę z nią porozmawiać. Zresztą ona ze mną też.
Biorę ją pod ramię i idziemy do jej dormitorium. Kiedy jesteśmy już na miejscu siadamy na kanapie, patrzę na nią wyczekująco.
-Domyślam się o co chcesz zapytać.
-Co Hagen ma wspólnego z Arabellą?-pytam zniecierpliwiony.
-Zdajesz sobie sprawę, że tuż po jej urodzeniu Bella i Rudolf nie mieli ze sobą zbyt dobrego kontaktu...
-Zbyt dobrego? Oni skakali sobie do gardeł!-wołam protestując. Dobrze pamiętam ich sprzeczki, zaklęcie strzelające z ich różdżek przeciwko sobie. To były na prawdę niespokojne czasu w naszym domu, między nimi. Arabell cierpiała najbardziej.
-Tak. Ciężko mi o tym mówić, w końcu Bella już...Już nie żyje.-mówi i spuszcza wzrok. Łapie ją za rękę. Normalnie nie wytrzymałbym,ale nie w tym przypadku. Ta krucha, drobne, ale duma kobieta siedząca przede mną to moja matka, która poświęciła dla mnie całe swoje życie i pokochała mnie całym sercem.  Nie mogę być gorszy.
-Rudolf zdradził Belle, a kobieta ta niedługo po tym zaszłą w ciąże. Urodziła syna, którego nazwała Edward. Kiedy Arabella dowiedziała się tego od twojej ciotki gdy była już wystarczająco duża znienawidziła zarówno Rudolfa jak i Edwarda, swego przyrodniego brata.


*****
Komputer na szczęście już działa. Tak więc jestem zadowolona. Mam nadzieję, że 46 może być. Chciałam przedstawić w nim relacje rodziny Black-Malfoy. Możecie uznać, że jest w nim mało Dramione. Pozdraiwiam mocno i dziękuję za wszystko!
Vivian Malfoy.

13 komentarzy:

  1. OMG! Edward bratem....wow. Świetne, boskie cudo itp. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Biedny Harry... A Draco...słodki jak zawsze. ..
    Pozdrawiam i życzę weny, Kat :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się ciesze, że aż tak spodobał Ci się rozdział ;)
      Kolejny postaram się dodać w mirę możliwości jak najszybciej.
      Pozdrawiam.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  2. Wow, kto by pomyślał, Arabella i Edward rodzeństwem... coś mi się wydaje, że mogą często na siebie "wpadać", co niekoniecznie może się dobrze skończyć.

    Szkoda mi Harry`ego... już przygotowywał się do roli ojca a tu taki cios... jednak dobrze, że Ron mu powiedział choć szczerze mówiąc myślałam, że jednak Ginn to zrobi. Teraz biedny topi smutki w Ognistej...

    Mam nadzieje, że plany i marzenia Draco i Miony się spełnią... dom i ogród... choć jeszcze wiele przed nimi. Dobrze, że się wspierają, no bo przecież muszą przez to przejść ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, lubię zaskakiwać :)
      Harry za niedługo pewnie się pozbiera, ale to zrozumiałe, że teraz jest mu ciężko.

      Muszą przez to przejść i przejdą. Ale jak, kiedy i co z tego wyniknie dowiecie się w następnych rozdziałach.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  3. Przede wszystkim, przepraszam, że nie komentowałam.
    Tak samo jak dziewczyny nie spodziewałam się, że Arabella i Edward są rodzeństwem, swoją drogą, fajne imię Arabella.:)

    Najbardziej szkoda mi Harrego.. Strata dziecka.. Zaskoczyłaś mnie, że uśmierciłaś małe Potterzątko.

    Czekam na więcej.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, cieszę się, że ciągle pamiętasz ;) Każdy ma swoje obowiązki inie zawsze starcza na to czasu,a le mam małe sprostowanie:
      ,,Właśnie stracił dziecko. Śmiało można tak powiedzieć. Dziecko Ginny miało być kolejnym Potterem, a tu takie coś. Stracił dziecko i kobietę. Kobietę z którą chciał przejść przez życie.''
      Nie stracił dziecka, ponieważ zmarło, tylko dlatego, że nie jest jego lecz Deana, ale o tym w poprzednim rozdziale.
      Pozdrawiam cię mocno i chętnie zajrzę do ciebie ponownie.
      Vivian Malfoy

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Czytanie kolejnych rozdziałów to czysta przyjemność.
    Czekam na kolejne i pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że czytanie mych not sprawia Ci przyjemność :)
      Postaram się opublikować kolejną część jak najszybciej.
      Pozdrawiam mocno
      Vivian Malfoy

      Usuń
  5. Arabella i Edward rodzeństwem ....nie spodziewałam się tego juz prędzej postawilabym na jakiś nieudany romans czy coś ;)
    Świetny rozdział :)
    Z każdym kolejnym wciagasz mnie co raz bardziej w swoja historie ;)
    Weny:)
    Pozdrawiam,Lili:)
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam zaskoczyć ;) Widzę, że chyba się udało :)
      Tak bardzo chciałam, by te opowiadanie wciągało! Ciesze się, że w twoim przypadku mi się to udało :)
      Pozdrawiam mocno.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  6. bardzo dobry rozdział :) i dobrze, że komputer się uspokoił :D
    No to nic tylko czekać aż Arabella coś namiesza :D
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również ciesze się, że komputer znów jest w stanie gotowości i życzliwy :)
      Ciesze się, że Ci się podoba i, że wciąż jesteś z tą historią, choć od niedawna
      Pozdrawiam serdecznie
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  7. Aaaa teraz rozumiem :D Niech ktoś zabije Arabellę!!!!!! :x
    ~Annie

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy