czwartek, 3 października 2013

Rozdział 43:,,Walczymy o swą przyszłość, przetrwanie i szczęście, którego tak mocno pragniemy.''

                  -Co to za wieści?-pyta Wybraniec. Atmosfera zgęstniała. Draco mocniej zaciska dłonie na mojej talii.
-Zaatakowali Zakon. Śmierciożercy zrobili nalot na kwaterę główną. Wybili praktycznie wszystkich. Przeżył tylko Syriusz i Kingsley Schackobolt, mieli spotkanie z aurorami, którzy przeżyli atak na Ministerstwo.- wyjaśnia nam Pansy.
Złoty Chłopiec zaczyna krążyć po pokoju z założonymi za siebie rękami. Pozostali wiodą za nim wzrokiem. Każdy wie co to oznacza. To nasz gwóźdź do trumny, a jednocześnie wyrok. Los podjął decyzje za nas. Musimy zacząć kontratak.
-Wszystko w porządku?-pyta mnie szeptem blondyn. Podnoszę głowę z jego torsu, by zajrzeć mu w oczy.
Uśmiecham się delikatnie i całuje jego blady policzek.
-Musimy zacząć działać.-mówię głośno.-Przed chwilą o tym rozmawialiśmy Harry.-przypominam zerkając na zielonookiego bruneta.-Schronienie już mamy, ale na wsparcie nie mamy co liczyć.
-Dlaczego?-pyta Ginny.
-Bo nie mamy od kogo! Wybili cały zakon prócz Syriusza i Kingsley'a. Zostaliśmy tylko my, obudź się Ginny!-wołam pod denerwowana. Coraz częściej mam wrażenie, że ona nic nie rozumie. Nie chce zrozumieć, nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i tego co dzieje się wokół nas. Nie może być to wina tylko ciąży. To musi być coś więcej.
Dziewczyna zdenerwowana moją uwagą odwraca wzrok w przeciwną stronę.
-Zrobimy tak. W poniedziałek mamy te absurdalne egzaminy. Porozmawiam po nich z McGonagall o ewakuowaniu roczników poniżej szóstego, musi wiedzieć co zamierzamy.-proponuje Wybraniec.
-Mieliście wezwanie?-pyta Blaise kierując swój wzrok na blondyna i Teo.
-Nie, ale to nie znaczy nic dobrego.-odpowiada Draco.-Dobra ludzie. Zbierajcie się, jest późno. Widzimy się jutro.-dodaje. Pozostali przytakują.  Rozchodzimy się.

Wiemy co robić. Walczymy o swą przyszłość, przetrwanie i szczęście, którego tak mocno pragniemy.

*****

-Już przejrzałem Transmutacje. A ty co przerabiasz?-pyta Draco. 
-Eliksiry. Masz Numerologie.-odpowiadam i podaje mu książkę. Chłopak jęczy i krzywi się z niezadowolenia. 
-No nie zrzędź, musimy to dzisiaj wszystko przerobić.
-Zniosłaś mi do pokoju prawie całą bibliotekę! -woła.Kładę się na plecach.
-Nie prawda!-protestuje i śmieje się krótko. Chłopak kładzie się obok, odwracam głowę w jego stronę.
-Ucz się.-upominam czym kończę temat. Zagłębiam się w lekturze. Z eliksirów najmniej szkodliwych przechodzę do rozdziału o bardziej  zaawansowanych.
Draco wzdycha ciężko i odchyla głowę do tyłu.
Przeglądam własne uwagi zapisane na marginesach książki. Przypominam sobie wszystkie złote rady co do warzenia eliksirów Severusa Snape. Tak, był znakomitym nauczycielem. I wielkim człowiekiem. Niestety zginął podczas drugiej wojny o Hogwart. Za co? Za to, że dążył do upadku Czarnego Pana, za to, że pomagał całemu Zakonowi poświęcając się jak nikt inny i ryzykując własne życie, za to, że wyrzekł się miłości, za to, że robił coś na co innych nie było stać. Do tej pory trzymam notatki z jego zajęć. Świetnych zajęć. Teraz bardzo mi się przydadzą.
Draco kładzie sobie otwartą książkę na twarzy i wystukuje na niej nieznany mi rytm.
Przewracam strony na ostatni rozdział. Eliksiry najcięższe, wymagające największej uwagi i szczególnych umiejętności. Dokładnie studiuje każdą linijkę i oglądam znajdujące się poniżej rysunki z instrukcją. 
Czytam ponownie zapisane pergaminy. Dokładnie, z uwagą.
Blondyn zaczyna nucić jakąś piosenkę, wciąż wystukując rytm.
-Draco! Uspokój się, nie mogę się skupić.Przeszkadzasz mi.-upominam i uderzam go książką w ramię.
-No za co?! Nie poznajesz tej piosenki? 
-Oświeć mnie.-mówię i podpieram się na łokciach.
-To ta przy której z tobą tańczyłem, kiedy Blaise był w śpiączce. -wyjaśnia i pochyla się nade mną.
-Przy niej pierwszy raz mnie pocałowałeś.-dodaje cicho.Blondyn uśmiecha się i całuje moje lekko rozchylone usta. 
-Jesteś niemożliwy Draco...-mówię kiedy się ode mnie odrywa. Śmierciożerca śmieje się krótko i znowu mnie całuje.

*****

Uczniowie podpierają ściany. Wszyscy w napięciu czekają na zbliżające się egzaminy. Mocno zaciskają różdżki w dłoniach. Stoję w pobliżu okna, a Draco obejmuje mnie od tyłu. Harry chodzi niespokojnie, a Pansy mu towarzyszy.
-Czym wy się tak denerwujecie?-pyta Blaise, jedyna spokojna osoba na korytarzu. ZA spokojna.
-No nie wiem, stary. Może egzaminami?-odpowiada pytaniem na pytanie Teo.
-Przecież to tylko formalność! Wszyscy zdamy i zdobędziemy pracę w wymarzonym miejscu.-wyjaśnia Blaise.
-Tak...Świat będzie idealny, a na niebie codziennie będzie kolorowa, cudna tęcza.-ironizuje Draco.
-Właśnie tak będzie! Zobaczycie.-zakłada brunet i opiera się o ścianę.
-Jakie były składniki eliksiru śmierci? A zaklęcia obronne? Ja tego nie zdam, nic nie pamiętam! -woła Harry. Ten chłopak jest największym kłębkiem nerwów. Modli się, by było już po wszystkim.
-Potti! Pokonałeś Voldemorda, a testów się boisz?-pyta Blaise. Nie słyszy jednak odpowiedzi, gdyż podchodzi do nas dyrektorka. Wąsko zaciska usta, nerwowo przeszywa wzrokiem pojedynczych uczniów.
-Witam na egzaminach siódmego roku. Egzamin składa się z dwóch części. Pierwszą, pisemną piszecie wszyscy w tym samym czasie w Wielkiej Sali. Na wypełnienie testu macie godzinę. 
Druga, praktyczna odbędzie się w sali Obrony Przed Czarną Magią. Wzywani będziecie po trzy osoby. Zabrania się używania wszelkich środków mających ułatwić wam zdanie egzaminów, pomagania sobie nawzajem, podpowiadania i używania różdżki w niepotrzebnych sytuacjach bądź zadaniach, które jej nie wymagają. Mam nadzieję, że pójdzie wam jak najlepiej. Zapraszam!-mówi profesor McGonagall po czym otwiera wrota Wielkiej Sali.
Uczniowie  wchodzą do środka. Szybko zajmujemy miejsca. Większość się denerwuje, to widać. Przewracają różdżkę w palcach, bawią się włosami, wystukują rytm na ławce.
Po chwili kartki nieskazitelnie białego papieru zaczynają wirować. Lądują na ławkach przed nami, a obok nich pióra.  Dyrektorka daje nam sygnał, możemy zaczynać.
Odwracamy arkusze na właściwą stronę. Serce chce wyskoczyć mi z piersi, od niego zależy moja przyszłość. Jeśli w ogóle owa będzie.
Taksuje wzrokiem pierwsze polecenie.
Wymień i opisz zaklęcia niewybaczalne. Uśmiecham się lekko. Wszyscy zdamy.

*****

Draco

Wszystko idzie mi niewyobrażalnie łatwo. Jest lepiej niż sądziłem. Tak jakby to była ręka kogoś innego. Nie moja. Kiedy spoglądam na Hermione widzę jak nerwowa zagryza wargę. Widzę też lekki uśmiech na jej pełnych, pięknych ustach.
Wzdycham kiedy dochodzę do ostatniego pytania. Z każdym następnym robiło się coraz trudniej. Nie zabrakło pytań tak jak  
Wymień skład i opisz przygotowanie eliksiru prawdy, Amortencji, Felix Felicis.
Opisz zaklęcie Patronusa.
Wyjaśnij termin ,,animag.''
Wymień kiedy pierwszy raz użyto zaklęć niewybaczalnych i w jakim celu.
Wymień zaklęcia obronne i wyjaśnij ich działanie, pochodzenia i historie powstania.
Ostatnie pytanie. Szybko przejeżdżam wzrokiem po każdej linijce. 
-Zostało wam jeszcze piętnaście minut.-powiadamia profesor McGonagall.
Drapie się w skroń i czytam polecenie.
Jaki eliksir otrzymasz jeśli do sproszkowanego korzenia  asfodeliusa dodasz nalewkę z piunu. Opisz jego działanie.
Dam radę. Teraz tylko część praktyczna.

*****

Harry

-Proszę odłożyć pióra.-mówi Minevra gdy stawiam ostatnią kropkę. Test nie był taki zły jak sądziłem. Mimo to nadal się denerwuje . Tylko, że tym razem częścią praktyczną. 
Nasze arkusze podnoszą się z ławek i lecą w stronę dyrektorki. Układają się jedna na drugiej. Podnosimy się z ławek i wychodzimy z Wielkiej Sali.  Szybkim krokiem, jak jeden mąż kierujemy się do sali Obrony Przed Czarną Magią. Stajemy w małych grupkach i czekamy na kadrę nauczycielską. W tym roku w jej skład wchodzi McGonagall, Umbridge i Filus Fitwick.
Spokojnym, dystyngowanym krokiem wchodzą do sali. Po chwili słychać wołanie:
-Roger Davies, Hanna Aboutt, Pansy Parkinson.
Wyznaczeni idą w kierunku drzwi. Posyłam Pansy pocieszający uśmiech. Odpowiada na niego po czym wchodzi do sali. Drzwi zamykają się z głośnym trzaskiem. 
Blaise to ma dobrze. Wylosował, że jest ostatni.

*****

Teo

-Zaraz zwymiotuje słodyczami.-mówię spoglądając na Draco i siedzącą mu na kolanach Hermione.
-To miłe, że cieszysz się naszym szczęściem.-zauważa blondyn.
-Nie ironizuj Smoku.-odpowiadam kręcąc głową.-Praktyka jest trudna?
-Po tym wszystkim co przeżyliśmy, to nie szczególnie.
-Która jesteś Hermiona?
-Dopiero  za cztery kolejki, Harry po tej,  za to Blaise jest ostatni. A ty?-pyta dziewczyna. Blondyn całuje ją w szyję. Przewracam oczami.
-Tak samo jak Potter.-odpowiadam i szukam wzrokiem bruneta. 
Stoi pod ścianą i co chwilę podnosi różdżkę, która wypada mu z trzęsących się rąk. 
Czochra swoje i tak potargane, czarne włosy oraz poprawia okulary.
-Harry Potter, Teodor Nott, Micheal Corner.-woła McGonagall. Przełykam ślinę.
-Powodzenia.Jesteś najlepszy.-życzy Hermiona.
-Nie dziękuję. -odpowiadam i podchodzę do drzwi sali. Dziele z Potter'em uścisk dłoni i wchodzimy do środka.
Wszystkie ławki zniknęły. Tablica jest zmazana, na końcu sali stoi długie biurko, a za nim kadra nauczycielska. To oni wybierają kto z naszej trójki będzie pierwszy.
-Panie Potter, zacznie pan.-mówi profesor Fitwick.
Brunet występuje kilka kroków w przód. Zakłada ręce za siebie i przymyka oczy.
Profesor McGonagall poprawia się na krześle. Każdy z z nich zadaje po jednym poleceniu.
-Proszę zmienić dowolny przedmiot w tej sali na wybrane przez pana zwierzę. .-zaczyna dyrektorka.
Harry podnosi różdżkę, a po chwili wazon stojący na pobliskiej szafce zmienia się w dumnego lwa z wielką grzywą.
McGonagall zaznacza coś na pergaminie i kiwa głową. Odsuwa od siebie papier, a Umbridge prostuje się. Przesłodzonym głosem prosi, by zaprezentował zaklęcia obronne, a Fitwick życzy sobie Patronusa.
Potter wypowiada formułę, a z jego różdżki wydobywa się błękitna mgła. Po chwili przed nami stoi duży jeleń, a Wybraniec wzdycha z wyraźną ulgą.
-Dziękujemy panie Potter. Pan Corner, pana kolej.-mówi Fitwick, a Wybraniec odchodzi parę kroków w  tył. Z uczniem Ravenclawu poszło szybko. Nie wykonał poprawnie żądnego polecenia. 
Nie znał wszystkich zaklęć obronnych i nie wykonał eliksiru miłości. Źle dobrał składniki. 
Mimo to McGonagall chciała dać mu szanse. Jego ostatnią deską ratunku był Patronus. Łatwe zaklęcie, które nie powinno sprawiać kłopotu. Zawiodła się. Zamiast pokaźnego, błękitnego zwierzaka z jego różdżki wydobyło się kilka płomieni. 
-Mam nadzieję, że pierwsza część egzaminu poszła panu lepiej.Panie Nott, proszę do przodu.-mówi Umbridge.
-Prosze mi powiedzieć w jakich okolicznościach i kiedy pierwszy raz użyto zaklęcia Cruciatus.-zaczyna Fitwick.
-Pierwszy raz zostało użyte w 916 roku. Ludzie nie znali jeszcze magii tak dobrze tę dziedzinę i zaklęcie  poznali przez przypadek. Mężczyzna był zazdrosny o kobietę. Zostawiła go samego po długich latach małżeństwa i nie chciała wrócić. Mąż szukał jej. Jej i mężczyzny dla którego go zostawiła. Po długich poszukiwaniach udało mu się to. Kiedy ich spotkał poniosły go emocje. Wypowiedział formułę, a żona i kochanek zaczęli krzyczeć z bólu leżąc na brudnej ziemi. Później zaczęto udoskonalać magię, powstawały nowe zaklęcia. Ze względu bezpieczeństwa  klasyfikowano każde nowo powstałe  do białej lub czarnej magii. -opowiadam.
-Dobrze. Domyślam się skąd tak dokładnie znasz historię pierwszej czarnej magii. Zaprezentuj zaklęcie niewidzialnych lin.-proponuje profesor Umbridge.
Ostatkiem sił powstrzymuje się od powiedzenia jej co myślę na temat jej osoby. Sama stoi po ICH stronie, a mnie będzie zarzucała zdradę i Śmierciożerstwo. Owszem to prawda, ale w  porównaniu do niej nie robię tego z własnej woli.
-Incarcerous!-wołam, a po chwili manekin, pomoc w egzaminach zostaje skrępowana. Widzę lekki uśmiech na twarzy McGonagall, która po chwili mówi:
-Ostatnie zadanie. Zamień ławkę w stado motyli.
Szepcze formułkę, a z mojej różdżki wydobywa się fioletowy płomień. Po chwili wielkie, kolorowe motyle zaczynają latać po sali. 
Uśmiecham się z satysfakcją.
-Dziękujemy, możecie opuścić salę.-mówi Minevra. Wychodzimy z pomieszczenia na korytarz. 
Kiedy zamykają się za nami drzwi niewyobrażalny ból przeszywa moje lewe przedramię. Osuwam się po ścieni mocno trzymając tę cześć ciała. Patrzę na Draco. Zaciska zęby, by nie krzyczeć. Wykorzystując resztki sił podnoszę się z posadzki i  podchodzę do niego. Tak jak się spodziewaliśmy. Śmierciożercy nas wzywają, na kolejny atak.

*****
Tak oto kończę rozdział 43. Mam nadzieję, że jest w miarę zadowalający. Ostrzegam, że jest niezbetowany, brak czasu po prostu. Kolejny w najbliższym czasie. Nie bójcie się nie zapomniałam o Lunie, ani owątkach pobocznych w poprzednim rozdziale. Wszystko rozwinę w 44. Pozdrawiam mocno!
Vivian Malfoy.

15 komentarzy:

  1. no to bidny Draco się chyba nie załapie na egzamin :P No i szkoda Zakonu . Draco z Teo też nie mają lekko... Czekam na nn ! :) Weny !! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mają lekko, ale czym byłoby życie gdyby wszystko przychodziło łatwo?
      Pozdrawiam.
      Vivian Malfoy

      Usuń
  2. jak oni mogli wybić prawie cały Zakon Feniksa??
    Feniksy by się tak szybko nie poddały ;(
    Zostali sami młodzi i jak oni mają sobie poradzić z bandą zwyrodnialców ;/
    Bardzo podobają mi się egzamini i to ,że opisywałas uczucia poszczególnych osób;]
    pozdrawiam i życze weny ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Feniksy by się tak szybko nie poddały, ale przy calutkim oddziale Śmierciożerców nie było tak kolorowo...
      Młodzi, ale czy nie wydają się dużo bardziej rozsądni i mogący zrobić więcej od innych dorosłych?
      Wiek to tylko liczba, liczy się wielkość serce, a oni mają swoję naprawdę wielkie.
      Pozdrawiam i dziękuję.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  3. Przed wszystkim kochana dziękuję za życzenie powodzenia na pewno się przyda :D juz za 14 dni ..... Musi mi się udac :D
    Wracając do rozdziału :) super :D
    Ehhhhh czekaj skoro wybili cały zakon to Weasleyowie też nie żyją? O mój Boże......
    Weny:P
    Pozdrawiam,Lili:D
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a Weasley'owie cali i zdrowi. Nie byli obecni w kwaterze głównej. Ale to w nn. Pozdrawiam i mam nadzieję, że dasz znać o wynikach z biologii :)
      V.M

      Usuń
  4. Uf... Weasley'owie żyją. Myślałam, że oni też zostali zamordowani. Ale w każdym bądź razie, młode pokolenie będzie musiało samotnie walczyć ze złem. I teraz dopiero będzie się działo! :) Już czuje te wszystkie zwroty akcji i w ogóle. :)

    A jak się miewa państwo Zabini i Narcyza? :)

    Egazminy wcale nie były takie trudne. :) Poradzili sobie bez problemu. ^^

    Podziwiam Teo za to, że nie rzucił jakąś czarno-magiczną klątwą w Umbridge. Ona jest bezczelna i fałszywa. ;/ Ciekawa jestem, po której stronie będzie stała na końcu wojny i czy w ogóle przeżyje.

    Pozdrawiam Lily M. ;*
    P.S Ze zniecierpliwieniem czekam na 44 rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weasley'owie cali i zdrowi ;)
      Po tym co przeżyli, po wojnie i nadchodzącej drugiej musieli sobie poradzić.
      Teo na szczęście potrafi panować nad swoimi emocjami.
      Umbridge jest okropną kobietą, czas pokaże jak skończy przez wojnę.
      Pozdrawiam, dziękuję.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  5. Całe szczęście, że Wesley`om nic się nie stał, bo nie wiadomo jak Ginny by na to zareagowała w swoim stanie. Ale reszta Zakonu... masakra.

    Szkoda, że Draco nie doczekał się swojej kolejki, ciekawe gdzie razem z Teo będą musieli iść walczyć.

    Ehh, dopiero co skończyła się jedna wojna a już młodzież znów musi walczyć o swoje życie i szczęście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą walczyć o swoje szczęście, ale najważniejsze, że mają siebie. Jeśli tylko Draco i Hermiona będą razem wszystkiemu dadzą radę ;)
      Pozdrawiam mocno
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  6. Dobrze że Weasley'owie żyją :-) Super rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za opinię i odwiedziny. Mam nadzieję, że następne rozdziału również przypadną Ci do gustu.
      Pozdrawiam serdecznie
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  7. ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nieodparte wrażenie, że z tą ciążą Ginny jest coś nie tak...
    ~Annie

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy