poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 42:,,Kiedy czarne chmury zasłaniają słońce...''

                  Luna jest  w kiepskim stanie, w skrzydle szpitalnym nie jest sama. Pozostałe łóżka też są zajęte. Oto pierwsze ofiary zaczynającej się wojny, tyle, że Luna, nasza przyjaciółka jest najcięższym przypadkiem.
Nevil nie opuszcza szpitalnego oddziału Hogwartu ani na krok. Siedzi na krześle przy łóżku panny Lovegood i trzyma jej rękę w mocnym uścisku. Nie dopuszcza do siebie myśli, że może ją stracić, my zresztą też. Niestety według pani Pomfrey istnieje taka możliwość. Jeśli jej organizm sam nie będzie walczył i podda się już nic nie będzie dało się zrobić.
                 -Kochanie...zaraz mamy zajęcia.-słyszę męski głos przy swoim uchu. Przewracam się na brzuch i podciągam kołdrę. Nie reaguję na powtarzające się szturchnięcia w ramię. Nagle chłopak podnosi mnie do góry i sadza  na swoich kolanach.
-Dzień dobry.-mówię i przecieram zaspane oczy. -Która godzina?
-Zajęcia zaczynają się za pół godziny.
-Dobrze. Później zajrzymy do Luny. Nevil nie może tam ciągle przesiadywać, musi odpocząć.-oznajmiam.
-Dopiero co wstałaś, a już się rządzisz.-zauważa Draco i  przewraca oczami.-Potter ma jakąś sprawę, przed chwilą odebrałem od niego sowę.-dodaje blondyn i całuje mnie w czoło. Kiedy zauważa mój lekki uśmiech bierze moją twarz w dłonie.
-Częściej się uśmiechaj.
-Postaram się.-obiecuje, a chłopak składa na moich ustach delikatny, czuły pocałunek. Przejeżdża dłonią po moich włosach.
-Zaraz wracam.-dodaje blondyn i wchodzi do łazienki. z westchnieniem opadam na poduszki.
Dobrze, że go mam, myślę.  Pierwszy powód do szczęścia.
Nagle słyszę krzyk. Krzyk Draco, z łazienki. Po chwili do moich uszu dobiega dźwięk otwieranych drzwi. Kiedy się podnoszę zasłaniam usta dłonią. Boże!
-Coś ty ze sobą zrobił? -pytam i wybucham perlistym śmiechem. Pierwszym od rozpoczęcia wojny. Tak dawno go nie słyszałam, że zapomniałam jak brzmi. Myślałam, że już go nie odzyskam.
-No co ty?! Myślisz, że sam bym sobie to zrobił?-pyta podniesionym głosem i szarpie się za swe wściekle czerwone włosy.
-To Blaise. Twój cholerny braciszek! Dodał mi jakiegoś gnoju do szamponu! Przeczytaj.-wyjaśnia i podaje mi kartkę papieru.


Cześć Smoku!
Zdaje sobie sprawę, że jak mnie PO TYM zobaczysz to pewnie urwiesz mi łeb, ale co tam!
Podoba Ci się kolorek? Wiesz jak trudno było mi wybrać dla ciebie odpowiedni odcień?
Wszyscy są nieźle podłamani, więc postanowiłem coś z tym zrobić. Sam wojny w jedną noc nie wygram, ale to też jest dobre. 
Kiedy wejdziesz dziś do Wielkiej Sali wszyscy poczują się lepiej. 
Z początku to Potter miał być moją ofiarą, ale był strasznie zajęty szukaniem sam  wiesz czego, przez co  stał się bardzo nieuchwytny.
Na pewno ślicznie wyglądasz! Poprawisz humor tylu ludziom!
Do zobaczenia na śniadaniu.
Twój najlepszy kumpel 
Blaise.

Kolejny raz śmieje się głośno i ocieram łzy śmiechu. Wstaje z łóżka i podchodzę do blondyna, który stoi na środku sypialni z grymasem nie zadowolenia na twarzy.
-Nie przejmuj się, takie farby po dniu schodzą.-mówię i całuje jego wykrzywione usta. 
Wchodzę do łazienki.  Myje się, ubieram i czesze. Nakładam na twarz delikatny makijaż po czym wychodzę z pomieszczenia.
-Masz jakąś czapkę?-pyta chłopak grzebiąc w szufladzie.
-Niestety. Nie przesadzaj Draco, nie jest tak źle.-odpowiadam i podchodzę bliżej niego.
-Nie jest?! Są czerwone i sterczą na wszystkie strony! Nie wyjdę tak.
-Draco...
-Nie.
Zmniejszam dystans między nami i zarzucam mu ręce na szyję. Wolną dłonią dotykam jego policzka i delikatnie się uśmiecham.
-Co takiego Ci się stanie jeśli zobaczą cię takiego?
-Wiesz jak spadnie moja reputacja?!
-Martwisz się o takie rzeczy. Nie sądzisz, że mamy inne poważniejsze problemy? 
-Ughh...Niech będzie, ale nie zostawisz mnie samego z tym czymś?-pyta trzymając się za włosy.
-W życiu, nie ważne co będzie się działo.-odpowiadam pewnie na co chłopak trochę się rozpromienia. Całuje mnie w policzek po czym łapie za rękę i splata nasze palce. Bierze nasze torby, a ja zamykam drzwi.
Kiedy pokonujemy korytarze uczniowie nie kryją swych rozbawionych i zdziwionych spojrzeń. 
Ich cichy śmiech odbija się echem. 
-Nie wstydzisz się swojego chłopaka?-pyta sarkastycznie blondyn posyłając groźne spojrzenia wszystkim którzy przechodzą obok.
-Nie. Kocham Cię.-mówię i mocniej ściskam jego rękę.
-Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo.-odpowiada po czym przekraczamy próg Wielkiej Sali. 
Kiedy Harry zerka w naszą stronę jego łyżeczka z hukiem spada na stół. To jak reakcja łańcuchowa. Wszyscy wiodą wzrokiem za tym co wywołało taki szok u Wybrańca. Pansy zakrywa usta dłonią, za to Blaise uśmiecha się szeroko na nasz widok.
-Smoku! Jak ty cudnie dziś wyglądasz!- woła wstając z miejsca. Śmiech Złotego chłopca roznosi się po sali, a z nim wiele innych.
-Nie śmiej się tak Potter, bo ty będziesz następny. Jaki chcesz? Może żółty albo zielony?-pyta udając zamyślonego.
-Zabini!-krzyczy Draco, a po chwili puszcza się biegiem w stronę bruneta. Blaise wydaje z siebie cichy okrzyk po czym zaczyna swą ucieczkę. Po kilku okrążeniach wokół stołu zmieniają kierunek i biegną  w stronę drzwi.
-Jakby coś mi zrobił zapamiętajcie mnie jako wielkiego człowieka. A za te wszystkie numery, które wyciąłem chce medal!-krzyczy Zabini biegnąc do drzwi głównych. Po chwili obaj znikają. 
Kręcę głową i siadam na swoim miejscu przy stole. Śmiech uczniów nie ma końca.
-Co to było?-pyta Teo nalewając sobie soku dyniowego.
-Kolejny numer Blaisa.-odpowiadam i wzruszam ramionami.- Jak ty z nim wytrzymujesz Pansy?
-Sama nie wiem.-przyznaje i śmieje się krótko.
-A co z waszym ślubem? Planowaliście go na koniec roku w Hogwarcie, a teraz?-pytam zaczynając spożywanie kanapki.
-Jak tylko wojna się skończy. Jeśli oboje wyjdziemy z niej żywi...-mówi cicho.-Przed śniadaniem byłam u Luny. Jeszcze się nie obudziła.
Przytakuję. Kiedy biorę kolejny gryz kanapki czuję nagłe mdłości. Odkładam śniadanie i pochylam się.
-Hermiona? Co się dzieje?-pyta Pansy.
-Nie dobrze mi.-odpowiadam cicho. Połykam ślinę. Po chwili mdłości przechodzą, zmieniam sok dyniowy w wodę i biorę łyk. Może coś mi zaszkodziło?
Odsuwam od siebie talerz i prostuje się. Już nic więcej nie tknę. Nagle czuję czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwracam się i zauważam Harrego.
-Znalazłem dobre miejsce dla nas. Chcesz zobaczyć?-pyta z błyskiem oczy Wybraniec.

*****

To duże pomieszczenie. Podziemne, ale dobrze rozmieszczone. Harry naprawdę nieźle się spisał.
Na pierwszym piętrze wisi stary, nieużywany portret. W pokoju do którego prowadzi  jest stary kominek.W środku ma małe drzwi, prowadzące do podziemi. 
Idąc długim korytarzem dojdziemy to pomieszczenia w którym właśnie jestem.
Zmieścimy tu łózka, sprzęt medyczny i niezbędne wyposażenie. 
Miejsce jest niewykrywalne, bezpieczne i w miarę szybko można się do niego dostać. Wszystko tak jak chcieliśmy.
-Tu jest idealnie Harry.-przyznaje.
-Nie wiesz jeszcze najlepszego. Ten kominek można zablokować. Drzwi ukażą się dopiero po wypowiedzeniu odpowiedniej formułki, a tamten portret prowadzi do starego, już zamkniętego lokalu Madame Rosmety w Hogsmeade.
-Możemy zaczynać. Jak najszybciej trzeba sprowadzić tu wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i przygotować uczniów.
-Wy zajmijcie się tym miejscem, a ja i Teo pogadamy z uczniami.Myślałem o młodszych. Jeśli jakiś atak będzie w pobliżu Hogwartu niech McGonagall ewakuuje wszystkich poniżej szóstego rocznika.
-Tak to dobre rozwiązanie.-przyznaje. Wychodzimy z pokoju i idąc korytarzem kierujemy się do kominka.
-Co Ci się stało na śniadaniu?-pyta brunet.
-Sama nie wiem. Mdłości.Trzeba ustalić jakieś hasło.-dodaje.
-Pomyśle o tym.-obiecuje Harry i pokonując schodki wychodzimy na pierwsze piętro. Rozglądam się dookoła. Podziwiam te stare, tak dobrze znane mi obrazu, korytarze.Przypominam sobie ile trudu i wysiłku włożyliśmy, by Hogwart znów funkcjonował, by mógł uczyć kolejne pokolenia. To nasz drugi dom, a może nawet jedyny. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłby przestać istnieć.
-Dopiero co odbudowaliśmy zamek, nie chce robić tego po raz kolejny.-przyznaje.
-Ja też. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli.
-Nazwijmy rzecz po imieniu Harry. Wychowała nas wojna, nic tego nie zmieni.-mówię i wzdycham.
-Chyba, że twój brat.-odpowiada i delikatnie się uśmiecha.-Bez niego byłoby jeszcze gorzej. Pamiętasz jego akcje na początku roku? Jak Umbridge zawisła na gargulcu w stroju klauna?
Przytakuję, a chłopak targa swoje już i tak poczochrane włosy. Skręcamy w lewo i wchodzimy po schodach.
-No nareszcie! - woła Draco kiedy wchodzimy do Pokoju Wspólnego Slytherinu.- Syriusz się z nami kontaktował. Nie mamy dobrych wieści.-mówi chłopak.
 Podchodzę do niego, a on zamyka mnie w swoich ramionach. Tego teraz potrzebuje. Nie chce słyszeć tego co ma nam do powiedzenia. Niech trzyma mnie w swoich bezpiecznych ramionach jak najdłużej.


,,Czasem lepiej odgrodzić się od świata murem i nie słyszeć wszystkich złych wieści. Nawet jeśli ten mur ma za chwilę runąć.''


*****

Przepraszam, że krótko i , że ucięłam w tym momencie, ale za dwa tygodnie mam olimpiadę z historii, a materiału nawet palcem nie tknęłam.
Naprawdę postaram się, by następny był dłuższy. Pozdrawiam!
Vivian Malfoy.

7 komentarzy:

  1. Blaise wymiata! Hahaha! :D

    Przeczytałam ten rozdział rano na przystanku i śmiałam się jak opętana! ^^ Teraz niektórzy ludzie się na mnie dziwnie patrzą :D Haha! :D

    Oj,chciałabym zobaczyć czerwonowłosego Malfoy'a! :D Haha:D
    Hogwart miał ubaw z niego! Hahaha! :D
    Niech żyje Blaise i jego pomysły! ^^

    Hermiona jest w ciąży? :O

    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię rozbawił :) Chciałam dać im troszkę rozrywki, a przy okazji czytelnikom.
      Niech żyję Blaise i jego pomysły! ;)
      Pozdrawiam mocno.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  2. Po pierwsze Miona nie może być w ciąży nie teraz czas i pora na to :P Po drugie kocham Blaisa :D Po trzecie wspaniały rozdział :D
    Po czwarte chyba nie widziałaś materiału z biologii tego jest dopiero dużo xD Po piąte cóż mam nadzieje ze następny będzie dluzszy:D
    Weny:D
    Pozdrawiam,Lili:D
    Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo iż materiał z biologii jest spory i tak wierzę, że sobie poradzisz. Trzymam kciuki!
      Dziękuję i pozdrawiam silnie.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  3. Ha ha, Blaise jak zwykle ma wspaniałe pomysły, przynajmniej udało mu się oderwać uczniów choć na chwilę od rozmyślań o wojnie.
    Oby z Luną wszystko dobrze się skończyło, Neville taki kochany, czuwa przy niej ;)
    Hmm, czyżby Herm w ciąży? Zobaczymy...
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie taki był główny cel Blaise- odciągnąć ich choć na chwilę od myśli o wojnie.
      Nevil to dla Luny skarb. Jest przy niej i będzie do końca.
      Co do Hermiony, to tak jak mówisz. Zobaczymy.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  4. Lol, no nie gadaj, że jest w ciąży.... :|
    ~Annie

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy