-Spokojne czasy się skończyły.
-Nigdy ich nie było pani Zabini.Słowa dyrektorki i mojego brata chodzą mi po głowie. Czyżby naprawdę tak było, czy istnieje możliwość, że nie zauważyliśmy iż nasz świat na prawdę nie jest taki kolorowy? Iluzja, złudzenie, fałsz?
Oczywiście, że tak.
Wszyscy byli tak zaślepienie i pewni iż teraz będzie tylko lepiej, że mogli tego nie zauważyć. Nie zauważyć, że tak naprawdę nie jest tak radośnie jakby się wydawało. Widzieli wszystko przez różowe okulary. Oczywistym zdawało im się, że nie może wydarzyć się nic złego.Byli tego na tyle pewni, że nie dopuszczali do siebie faktu, że jest inaczej. Nie chcieli tego pojąć, lepiej było im żyć we własnym wymiarze z przekonaniem, że przed nami tylko czasy lepsze i zgodne.
Teraz pękło to jak bańka mydlana.
Mimo to damy radę. Wierze w to i nie poddam się. Tak jak reszta.
Absurdem wydają się egzaminy. Teraz.Dziś jest 27 grudnia, McGonagall planuje testy na 3 stycznia. W tym roku nie wyjeżdżamy na sylwestra do domów, będziemy mieli więcej czasu na przyswojenie materiału. Mimo to uważam, że to totalna porażka. Teraz, kiedy każdy boi się o własne życie i przyszłość mamy powtarzać wiadomości ze wszystkich siedmiu lat i spokojnie stawić się na egzaminie? W każdym momencie możemy być wezwani do bitwy, w każdym momencie Draco i Teo mogą zostać wezwani do walki. Przeciwko nam.
Nie możemy nic zmienić. Minevra boi się, że przez wojnę będziemy musieli powtarzać rok po raz kolejny i nie będziemy mieli wyników egzaminów. Oczywiście Ci którzy przeżyją.
Kiedy teleportowaliśmy się do Hogwartu każdy poszedł w swoją stronę. Musieliśmy ochłonąć. Wieczorem stawiliśmy się na kolacji, mało co zjedliśmy. Tak skończył się wczorajszy dzień.
-Cześć, co mamy pierwsze?-pyta Teo po czym siada obok mnie. Biorę łyk soku dyniowego.
-Historię Magii, potem OPCM.-odpowiadam.Rozglądam się dookoła. W pobliżu nie ma nikogo.- Odzywali się do was?-pytam.
-Smoka o to nie pytałaś?-dziwi się. Uśmiecha się cwanie po czym dodaje:-No tak, rozumiem. Macie ciekawsze rzeczy do roboty.-kończy i rusza sugestywnie brwiami.
-Jacy wy wszyscy jesteście nie wyżyci.-mówię i wzdycham. Kończę nałożoną wcześniej kanapkę.
-Draconowi pewnie pomagasz się wyżyć...-kontynuuje i tyrpie mnie w bok. Nakłada sobie na talerz sałatki.
-Teo!-wołam i biję go w ramię.
-No już, no!-mówi broniąc się.-Kończę. Gdzie reszta?-pyta, by zmienić temat. Wzruszam ramionami i wycieram usta serwetką. W tym samym czasie do Wielkiej Sali wchodzi Harry, pierwszy ze swojego domu. Podchodzi do nas i wita się uściskiem dłoni z Teo. Jedno spojrzenie, nie więcej. Wzdycham.
-Co się stało?-pyta patrząc w zielone oczy Wybrańca.
-Nic. A co się miało stać? Ja nic nie wiem.-odpowiada szybko i odwraca wzrok.
-Mów o co chodzi Harry. Wiem kiedy kłamiesz.-atakuję.
Złoty Chłopiec mruczy coś pod nosem.
-Możesz głośniej?-pytam na co on spuszcza wzrok. Proszę go jeszcze raz. Biorę kilka łyków soku.
-Ginny jest w ciąży...-wyjaśnia, wypluwam sok na jego bluzkę.
-Co?! Na prawdę, teraz? -wołam. To nienormalne! Jak można być takim nie odpowiedzialnym.
-Ohoho! Będzie mały Potter...-nuci wesoło Nott.
-Zamknij się Teo! Nie chce żeby cały Hogwart wiedział.-ostrzega zielonooki.
Nagle czuję dobrze znane mi usta na swoich. Po chwili blondyn siada koło mnie.
-Co takiego ukrywasz Potter?-pyta Malfoy.
-Będzie mały chłopczyk z blizną!-powiadamia nadal za wesoło Teo.
-W tym momencie pobiłeś głupotą Weasley'a Potter.-mówi Draco i kręci głową ze zrezygnowaniem.
Zgadzam się. Głupota, czysta głupota.
*****
Historia Magii minęła szybko. Na Obronie Przed Czarną Magią powtarzaliśmy do egzaminu, a na Eliksirach warzyliśmy wywar śmierci. Po wszystkich zajęciach poszłam z Draco na szkolne błonia.
Siedzimy w jednej z sień wśród białego puchu. Do tej pory nie rozumiem dlaczego to jego ulubiona pora roku.
Siedzę pomiędzy jego nogami, opieram się plecami o jego tors, a blondyn obejmuje mnie ramionami.
-Nieźle się Potter wkopał.-mówi Draco i kładzie głowę na moim ramieniu.
-Rozmawiałam z nim na eliksirach. Powiedziała mu dzisiaj, chociaż to już trzeci tydzień.
-Dlaczego dopiero teraz?-pyta Malfoy i całuje mnie w skroń.
-Harry miał już dość tych wszystkich kłótni i awantur. Chciał z nią zerwać, ale ona wtedy wybuchła płaczem i powiedziała mu o ciąży. Pani Weasley ma dowiedzieć się jutro.-opowiadam.-Harry jest załamany, ale ona będzie bardzo wkurzona.-dodaje.
Chłopak całuje mnie w policzek, a po chwili schodzi do szyi. Delikatnie pieści ją swoimi ustami, a ja odchylam głowę.
-A ty? Też byłbyś taki załamany i rozgoryczony?-pytam i odwracam się przodem do niego.
-Dziwisz mu się? Ryzyko, że straci to dziecko jest dość duże,by się niepokoił. W dodatku nie są małżeństwem, nie ukończyli szkoły i im się nie układa, a wojna chodzi za nim krok w krok. Może być gorzej?-pyta i odgarnia kosmyk moich włosów.
-Nie, nie dziwie mu się, ale nie o to mi chodzi.-odpowiadam.
-Na prawdę chcesz wiedzieć?-pyta, a ja przytakuję. -Jesteś strasznie uparta, wiesz? Ale nie. Gdyby okazało się, że jesteś w ciąży cieszyłbym się jak cholera.-odpowiada i delikatnie całuje moje rozchylone usta.- Na pewno kiedyś do tego dojdzie.-dodaje i uśmiecha się lekko.
Dotykam jego policzka, czuję, że trzęsie mi się ręka. Mimo iż wokół siebie mam zimny śnieg w moim sercu panuje istny żar.
-Uwielbiam cię, wiesz?-pytam.
-Tylko? No wiesz co?
-Kocham!-wołam i całuje go w czoło.-A wieczorem idziesz ze mną do biblioteki i powtarzamy materiał, chyba, że wezwą nas do pomocy w bitwie.
*****
Jak zwykle pachnie tu pergaminem. To niesamowite, że mimo iż cały świat się zmienia to miejsce zostaje takie samo.
Te same meble, te same ustawienia książek, ta sama bibliotekarka i ten sam zapach starego pergaminu.
-Dłuugo jeszcze?-jęczy Draco siedzący na przeciwko mnie.Pochylam sie nad nim z rezygnacją.
-Siedzimy tu od czterdziestu minut i już masz dość...?
-Tak!
Wzdycham i kręcę głową. Biorę do ręki książkę z Transmutacji i wstaje z miejsca. Podchodzę do blondyna i siadam mu na kolanach.
-Jeszcze chwile musisz wytrzymać.Masz Starożytne Runy.-mówię i podsuwam mu książkę pod nos.
-Teraz to już się na pewno nie skupię.-reaguje i kładzie rękę na moim udzie. Lekceważę to i kontynuuje czytanie książki. Po chwili zdaje sobie sprawę, że nie pamiętam tego co czytałam moment temu. Nie wiem czy to przez gładzącą moje udo rękę Dracona, niepokój, refleksje na temat Zakonu i jego aktualnych zajęć czy przez wszystko na raz. Głośno wypuszczam powietrze po czym odkładam książkę na stolik. Dzisiaj nie dam rady więcej powtórzyć.
-Nie możesz się skupić?-pyta Draco i unosi lewą brew.
-Mam za dużo myśli. Ciekawe co robi teraz Zakon. Widziałeś pozostałych uczniów? Wszyscy boją się coraz bardziej.
-Wiem, zauważyłem, ale ja boje się tylko o ciebie.-mówi Malfoy i łapie mnie za rękę.-To już na prawdę nie są żarty. Masz na siebie uważać kiedy nie będzie mnie przy tobie. Nic nie może Ci się stać, jesteś dla mnie wszystkim-dodaje poważnie.
Mocno wtulam się w jego tors. Tak bardzo ciesze się, że go mam.I jego miłość, która na prawdę uskrzydla. To wspaniałe czuć, że nasze serca biją jednym rytmem, ciągle. Nieustannie.
-Tu jesteście! Tyle was szukałem, czemu wy tu jeszcze w ogóle siedzicie?-woła Blaise ignorując upomnienia pani Price.
-Co się stało? Czemu tak panikujesz?-pyta Draco kiedy mój brat podchodzi bliżej nas. Nie. Tylko nie to.
-Korneliusz Knot nie żyje. Śmierciożercy zajęli Ministerstwo.
[ G.H. Grudziński ]
Koniec części I.
Dla Ireny.
*****
Tak oto kończymy rozdział 40, część I. Kolejny rozdział (41) w piątek lub jutro. Jest mi ciężko, dzisiejszy dzień w szkole był najgorszym jaki miałam. Srebrzyste, pojedyncze łzy raz po raz kapały z mych oczu.
Ale tak bardzo chciałam napisać tą 40! Już 40 i mam nadzieję, że jest choć znośny, po za tym oglądałma dziś ,,Genezę planety małp'' z Tomem Feltonem w jednej z głównych ról. Tak na zastrzyk energii.
Pozdrawiam i dziękuję wam za wszystko.
Vivian Malfoy.
Viv, nie płacz ;* Wszystko się ułoży za jakiś czas. :*
OdpowiedzUsuńReakcja Hermiony, Teo i Draco na wieść, że Ginny jest w ciąży, rozbawiła mnie. :D Szczerze się jak głupia do monitora! :D
Ale współczuje Ginny i Harry'emu, bo Ginny podczas wojny może zostać, np.: porwana i może stracić dziecko. Jest ona w dość dużym niebezpieczeństwie. Ciekawa jestem jak dalej potoczą się ich losy.
Główna para jest wspaniała. Kurczę, wzruszyłam się. :) Ich miłość jest cudowna, głęboka. :) Pragną swojego szczęścia, chcą się ochraniać. Pięknie! :)
No i zaczęło się. To teraz rozpęta się piekło.
Pozdrawiam Lily M. ;*
Tak reakcja naszej trójki była niepowtarzalna ;)
UsuńCiesze się, że udało mi się wywołać uśmiech na twojej twarzy!
Draco i Hermiona są wspaniali, zgadzam się. Naprawdę są dla siebie stworzeni. Jedyni tacy i niepowtarzalni.
Pozdrawiam serdecznie
Vivian Malfoy
Swietny rozdział .
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie to , ze Teo pomimo tego , że są ciężkie czasy a on sam stoi po przeciwnej stronie z przymusu jest taki radosny ;] Wprowadza wiele szczęścia w tym rozdziale ;)
Kurcze.No nie fajnie ,ze akurat w takim czasie Ginny jest w ciaży , ale miejmy nadzieje,ze będzie ok.
Skoro Minister nie żyje to oznacza , ze robi się coraz goręcej.
pozdrawiam i życze weny .
Zapraszam do siebie. http://plecalnia-dhl.blogspot.com/
Teo to bardzo interesująca i złożona osoba. Wymaga głębszego poznania. Razem z Blaisem, Draco, Hermioną i Pansy tworzą grupę przyjaciół do których można zaliczyć też Harrego.
UsuńPozdrawiam mocno.
Vivian Malfoy.
Nie płacz kochana :) Wystarczy, ze pada susza nam nie grozi :D
OdpowiedzUsuńRozdział ..... Cudowny :) jak zwykle z reszta :D Reakcja na ciążę Ginn .... Śmiałam się na glos. w autobusie nie chce wiedzieć co ludzie o mnie pomyśleli ;) Knot nie żyje..... Czyli mogę się spodziewać ze cala druga część oprze się na wojnie ;)? Świetne, piękne i wspaniale :D
Weny:D
Pozdrawiam,Lili:D
Ciesze się, że Ci się podoba. Mam nadzieję, że będzie tak dalej, do końca. Reakcja na ciąże była dość zabawna ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Vivian Malfoy.
Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńSkoro Ministerstwo padło to można uznać, że wojna na dobre sie zaczęła i nadchodzą ciężkie czasy dla wszystkich.
Ginny i Harry będą mieli bardzo ciężko. Dość, że wojna to jeszcze dzidziuś w drodze. Oby to szczęśliwie przetrwali.
A Draco i Miona... dobrze, że darzą się takim uczuciem i się nawzajem wspierają, bo im to chyba będzie najciężej... będą walczyć po dwóch różnych stronach.
Zaczęła się, zaczęła. Ale mam nadzieję, że nie przeszkodzi to w miłości naszych głównych bohaterów.
UsuńCiesze się, że nadal jesteś zadowolona.
Pozdrawiam silnie.
Vivian Malfoy.
Genialne.
OdpowiedzUsuńCzasem jedno znaczy więcej niż tysiąc słów ;)
UsuńPozdrawiam.
Vivian Malfoy
wczoraj znalazłam Twój blog i bardzo mi się podoba - na pewno zostanę stałą czytelniczką :) mam nadzieję, że wszystko się ułoży !! :)
OdpowiedzUsuńNa początku dziwnie mi się czytało cały czas w pierwszej os ale teraz jestem zadowolona, że piszesz inaczej niż większość :)
W ogóle to bardzo mnie zaskoczyło jak przeczytałam, że masz 14 lat ! Nawet nie wiedziałam, że można tak dobrze pisać w tym wieku :)
Weny i oby tak dalej ! Czekam na nn !! :**
Również mam nadzieję, że zostaniesz stałą czytelniczką ;)
UsuńTworząc w pierwszej osobie blog stał się pewego rodzaju niepowtarzalny-nikogo takiego piszącego w tej osobie jeszcze nie spotkałam.
Pozdrawiam mocno.
Vivian Malfoy
Trzymaj się ;* dasz rade ;) rozdzial w sumie to sloddki. Najgorsze to ze przejęli ministerstwo :(
OdpowiedzUsuńEj, a czy nie wraca się do Hogwartu po Nowym Roku dopiero? No nieważne... Ogólnie to o wiele lepiej i szybciej mi się już czyta, biorąc pod uwagę poprawną interpunkcję :) Jakoś porzuciłaś wątek tego nowego - Edwarda, mam nadzieję. że gdzieś w kolejnych rozdziałach się jeszcze pojawi, więc czytam dalej. ;)
OdpowiedzUsuń~Annie