Moje miejsce u twojego boku zajęła inna. Przez Twojego ojca. Obiecałeś mi, że coś wymyślisz, że znajdziesz rozwiązanie. Wierze Ci. Wierze, że Ci na mnie zależy, że nie odpuścisz, że naprawdę mnie kochasz i nie chcesz zostawić.
Dlaczego życie musi być takie trudne? Życie naszej dwójki. Czemu nie możemy żyć jak w bajkach, szczęśliwie i radośnie? Dlaczego akurat my ?
Los zadał największy jak do tej pory cios. Wielką krechą oddzielił nas od siebie. Los, Lucjusz Malfoy. Uśmiercił mnie. Spowodował, że całe szczęście ulotniło się ze mnie, cała radość życia. Sprawił mi cierpienie nie mierząc we mnie różdżką. Najgorsze możliwe cierpienie-zabrał mi miłość. I Ciebie.
Muszę dać sobie radę. Poradzić sobie i czekać. Tylko to mi zostało. Oczekiwanie i ślepa nadzieja...
Czy dam radę? Przechodzić koło ciebie z obojętnym wyrazem twarzy, być dla ciebie tylko przyjaciółką.
Okaże się.
Lucjusz kiedyś za to wszystko zapłaci...
*****
Siedzę w Wielkiej Sali. Dobijają mnie radosne miny wszystkich wokół. Ale przecież to nie ich wina, że są szczęśliwi. Mają do tego pełne prawo. Tymczasem ja wyglądam jak wycięta z innego obrazka. Nie pasuje do całości. Szara na tle żywych barw.Większość nie wie o sprawie z Astorią. Wyjątkiem jest Blaise. I Pansy. Starają się mnie wspierać, być przy mnie, ale nie rozumieją mojego stanu. Mimo to jestem im wdzięczna.
Do Wielkiej Sali wchodzi ON. Draco Malfoy kroczy do naszego stołu. Zmiana w jego zachowaniu jest widoczna. Ślepy, by to zauważył. Zniknął ironiczny, ale tez radosny uśmiech, pewny krok i dumna, męska postawa. Zastąpiło to markotne spojrzenie i zakłopotanie i zdenerwowany krok.
-Cześć.-mówi i siada obok. Posyłam mu nieśmiały uśmiech, który on odwzajemnia. Dotyka mojej dłoni pod stołem i splata nasze palce. Delikatnie ją ściska.
Staram kontynuować posiłek, nie wzbudzając niepotrzebnego zainteresowania. Nie udaje mi się jednak uniknąć pytającego spojrzenia Wybrańca. Po chwili do stołu podchodzi Greengass. Siada po lewej stronie blondyna i całuje go w policzek.
Złość i gniew sięgają najwyższego szczebla. Blondyn odwraca od niej wzrok i zaciska szczęka. Wiem, że najchętniej wstałby z miejsca i jej nawrzucał. Musi się jakoś powstrzymać, ja też. Posyła mi niepewne spojrzenie. Beznamiętnie wbijam w niego swój wzrok. Mocniej ściska moją rękę.
A ja?
Boli mnie to, cholernie boli.
Trzyma mnie za rękę, kocha mnie, a jest z inną. To inna go całuje, przytula, jest przy nim. Nie ja.
Tęsknie, bardzo.
Tęsknie za jego dotykiem, za jego uśmiechem, wzrokiem utkwionym tylko we mnie. Pocałunkach, pieszczotach, wspólnych chwilach.
Nie mam sił.
Na walkę, na starcie. Wiem i bez tego, że jestem w przegranym narożniku. Mogę tylko czekać.
Złoszczę się, strasznie.
Bo ona go dotyka, bo muszę przyjmować jej triumfalne uśmiechy z kamienną twarzą, bo nie mogę wypuścić łzy.
Muszę być silna.
Sowy zaczynają roznosić pocztę. Po krótkiej chwili przed moi nosem ląduje Prorok Codzienny. Z niepokojem czytam o kolejnym ataku i o śmierci aurora w Hogsmeade. Kolejne wioski pustoszeją, czarodzieje półkrwi i mugolskiego pochodzenia uciekają w przestrachu. Płoną sklepy, bary, miasta. Martwych jest coraz więcej. Czyżby ICH atak już się zaczął...?
Kiedy miałam już odłożyć gazetę mój wzrok przyciąga jeden artykuł. Czyli każdy już się dowie...
Draco Malfoy zaręczony!
Wspomniany wyżej młody arystokrata za niedługo stanie przed ślubnym kobiercem!
Jak się okazało pan Malfoy odrazu po urodzeniu został połączony z panno Astorią Greengass. Ich ślub ma odbyć się za miesiąc, w święta Bożego Narodzenia. Do tej pory pan Malfoy był w szczęśliwym związku z panną Hermioną Zabini. W związku z owym wydarzeniem para musiała się rozejść po dość długim i naprawdę udanym związku. Sam pan młody nie jest zbytnio zadowolony. Odmawia komentarza na ten temat jednak wiemy, że z powodu swojej <warto wspomnieć odwzajemnionej > miłości do panny Zabini próbuję swemu ślubowi zapobiec.
Jak potoczą się dalsze losy tego trójkąta młodych czarodziei dowiemy się już wkrótce. Będziecie informowani na bieżąco!
Megan Greens.
Prorok Codzienny.
Drobne grupki uczniów zaczynają opuszczać Wielką Salę. Biorę z nich przykład. Przede mną OPCM z Gryfonami. Wstając jestem zmuszona wypuścić z uścisku rękę Dracona. Razem z jego ręką znika resztka ciepła z mojego serca, które zdaje się być martwe, zimne.
Dam radę.
Dam radę.
Dam radę i wszystko się ułoży.
Dochodzę z Blaisem pod klasę i czekam na Umbridge. Siadam na parapecie i przymykam oczy. Po chwili różowa landrynka podchodzi pod klasę zajęć. Wchodzimy do środka i zajmujemy swoje miejsca. Widzę obserwujące mnie ciekawskie wspomnienia. Poprawiam spódniczkę i siadam na krześle. Niebiesko-stalowe oczy przyglądają mi się z uwagą kiedy pod koniec lekcji wybiegam z klasy.
*****
Trzaskam drzwiami i rzucam torbę w kąt. Nie mogłam. Nie mogłam wysiedzieć. Astoria na każdym kroku przypominała mi jej triumf. Uciekłam. Nie obchodzi mnie reakcja Umbridge, innych i czy będę miała rozmowe z McGonagall z tego powodu. Krzyczę, siadam na łóżku. Krzyczę z bezradności i wściekłości. Nienawidzę sytuacji w których nic nie mogę zrobić i muszę czekać na wyniki działania innych.
Nagle drzwi mojej sypialni otwierają się, a Wybraniec wchodzi do środka.
Patrzę na niego przez chwilę i spuszczam wzrok. Złoty Chłopiec siada obok i obejmuje ramieniem. Opieram głowę o jego ramię.
-Powinieneś być na lekcji Harry.-mówię cicho.
-Ty też.-odpowiada. -Czytałem Proroka. Przykro mi.
Nie odpowiadam. Zamykam oczy.Myślę.
To zawsze jego ramiona chronią mnie przed światem, w nich mam schronienie i pocieszenia.
-Dziękuję.
-Nie masz za co dziękować Miona. Zawszę będę, pamiętaj.
-Wiem.
-Blaise chciał przyjść, reszta też, ale nie potrzebny Ci tłok.
-Tylko najlepszy przyjaciel.-kończę.
-Do usług.- mówi i delikatnie sie uśmiecha.
-Nie tak szybko Wybrańcze, mnie nie da sie tak łatwo pozbyć.-mówi Blaise, który właśnie wszedł do mojego pokoju i siada koło nas.- Masz jeszcze brata.
O tak, mam. I bardzo się z tego ciesze.
*****
Draco
Martwię się o nią. W trakcie OPCM po prostu wybiegła z klasy. Wiem, że jest bezpieczna, bo Blaise i Wybraniec wybiegli za nią. Mnie nie chcieli u niej widzieć.
Po zajęciach poszedłem do biblioteki. Znowu. Przesiaduje tam od dłuższego czasu i szukam rozwiązania. Mam nadzieje, że za niedługo je znajdę.
Zimny wiatr uderza mnie w twarz. Grudzień.Wczoraj wieczorem spadł drobny śnieg, jednak dzisiaj nie ma już po nim śladu.
Zamykam bramę Hogwartu i za wcześniejszym pozwoleniem McGonagall teleportuje się.
Otwieram oczy kiedy znów dotykam ziemi.
Cristal.
Czarodziejska restauracja, ulubiona restauracja mojej matki z którą jestem tu umówiony. Podchodzę do wejścia, do czarodzieja przy drzwiach głównych.
-Malfoy.-mówię, a ten podnosi wzrok na mnie, a później spuszcza go na listę.
-Tak, zapraszam do środka.-mówi i otwiera pokaźne drzwi.-Pańska matka już na pana czeka. Stolik numer osiem.-dodaje, a ja wchodzę do lokalu.
Restauracja Cristal do duży lokal. Dominuje w nim złoto i ciemny fiolet. Stoliki stoją w znacznej odległości od siebie. Jest ich po dziesięć na pierwszym i drugim piętrze. Trzy z nich stoją pod oknami. Na każdym stoliku stoi duży bukiet kwiatów. W rogu jest prawie nie widoczne wejście do kuchni. Po środku bar z imponującą kolekcją różnych trunków.
Zauważam moją matkę. Koło niej stoi lampka białego wina.Jej ulubione.Podchodzę do niej i mocno ściskam.
-Witaj synu, jak się trzymasz?-pyta. Puszczam ją i siadam na przeciwko przy stoliku.Zamawiam szklankę ognistej Whisky.
-Jakoś muszę. A co u ciebie?
-Nie spotkaliśmy się , by rozmawiać o mnie. Co u Hermiony?
-Stara się wytrzymać.-mówię i opowiadam o zdarzeniu na pierwszej lekcji, a kelner przynosi mi w tym czasie moje zamówienie.Biorę łyk.
-To silna dziewczyna, poradzi sobie.
-Naprawdę nie da się nic zrobić?
-Próbowałam, ale nic nie znalazłam.Przepraszam...-mówi coraz bardziej łamliwym głosem. Znam ją. Wiem, że zaraz morze się rozpłakać. Nienawidzę jej łez. Szybko wstaje i przenoszę swoje krzesło stawiając je obok jej. Siadam z powrotem i obejmuje ją ramieniem.
-Nie płacz. Zrobiłaś wszystko co mogłaś.
-Oh Draco...
-Naprawdę mamo.-Narcyza podnosi głowę i wbija we mnie swoje spojrzenie.
-Tak szybko dorosłeś, nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna.
Nie odpowiadam tylko mocno przytulam ją do siebie. Teraz czuje, że moja matka ma już swoje lata.Będąc dzieckiem nie mogłem nacieszyć się tym ,,wspaniałym'' okresem w moim życiu. Dorosłem już wtedy.
-Wymyśle coś.-mówię pewnie.
Matka wyswobadza się z moich objęć.
-Nie wątpię w to Draco.
Po dłuższym czasie, który minął nam w pozytywnej atmosferze jestem zmuszony ją opuścić. Żegnam się z matką, dopijam Whisky do końca i opuszczam lokal.
Kiedy znów otwieram oczy jestem już w jednym z Hogwarckich korytarzy.
Kieruję się do mojego dormitorium jednak w połowie drogi przede mną staje Hermiona, a w moim sercu zapala się istny żar.
*****
Przepraszam, że tak późno.Obiecał, że będzie w niedziele, więc jest. Nie mogłam wcześniej -Alexxis miała wczoraj urodziny ;) .
Co do sytuacji Draco-Hermiona-Astoria to nie bójcie się, może okazać się, że Draco będzie miał pewien plan. Tylko czy ten plan wypali ...?
Dziękuję za wejścia i komentarze.
Lily M.!
Popłakałaś się podczas czytania rozdziału 33 ... Ja też ! Kiedy później ten rozdział poprawiałam. Ciesze się, że udało mi się wzbudzić u ciebie< i może też u innych> takie emocje i mam nadzieję , że w pozytywnym sensie ;)
Co do 35...Postaram się jak najszybciej.Pozdrawiam!
Vivian Malfoy.
O Merlinie! Jak ja im współczuje ... Znowu się popłakałam. Są w zasięgu swojej ręki, a jednak ... nie mogą się połączyć. ;( Poruszyłaś mnie tą historią. Poruszyłaś mnie ich uczuciem, tymi emocjami. Ta tęsknota za bliską nam osobą, ten ból ... kurczę, znam to i wiem jak jest im ciężko. Opisujesz to wszystko tak niesamowicie, że nie wiem co mam powiedzieć. Wszystkie jest takie żywe, ich emocje można wręcz dotknąć! Jesteś genialna! ;* Pewnie będę płakać, aż do samego rozwiązania tej sytuacji, ale wiem, że będzie warto sobie popłakać. ;) Jeszcze raz to powiem, jesteś niesamowita! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily M. ;*
Strasznie Ci dziękuję!
UsuńW 33 i 34 chodziło o to, by właśnie te ich emocje pokazać jak najlepiej i ogromnie się cieszę , że według Twojej opini tak mi to wyszło. Naprawdę!
Pozdrawiam równie mocno. I nie bój się-pewien przystojny blondyn ma plan...
Wspaniały rozdział :) też się popłakałam przy 33 ;) ehh jak te rozdziały będą takie smutne to też nie wytrzymam i się poplacze.... Kto jest za zamordowaniem Lucjusza z zimna krwią? ^^ Weny:D Pozdrawiam,Lili:D
OdpowiedzUsuńZapraszam na panstwoweasley.blogspot.com i proszę o opinie ;)
Dziękuje bardzo.
UsuńNastępny rozdział wnosi kolejne emocje. Nie mogę zdradzić czy pozytywne czy negatywne.
Haha! Zaśmiałam się kiedy przeczytałam Twój pomysł dotyczący Lucjusza,naprawdę się ciesze, że opowiadanie wzbudza takie emocje!
Postaram się wrzucić 35 jak najszybciej, specjalnie dla WAS .
Pozdrawiam.
Vivian Malfoy.
Rozdział świetny. Płakałam czytając część rozdziału z perspektywy Miony. Genialnie opisałaś jej uczucia. Mam ochotę zabić Astorię.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Dziękuję za uznanie, co do Astorii nie jesteś jedyna ;) Lecz czym byłby świat bez takich jak ona? Może i cudowny, ale nie zawsze takie przesłodzone klimaty są dobre :) Pozdrawiam.
UsuńMam nadzieję , że wypali ten plan!! Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Cieszy mnie twój pozytywny odbiór tego rozdziału. Postaram się wrzucić jutro 35, jak się nie uda to pojutrze.
UsuńCo do tego planu...
Tylko martwi nie mają nadziei...
Pozdrawiam.
Kobieto jesteś straszna! I tak cię kocham ;* jest to jedna z lepszych historii jakie czytalam ! Jesteś świetna. Ja tez plac że caly czas. Przeczytalam do rozdziału 3, mowie a dobra jutro dokoncze ide spać. Wczoraj moja przyjaciółka miala urodziny i nie mialan kiedy. Obudzilam się o 3 w nocy u
OdpowiedzUsuńI myślę sobie "muszę dzisiaj przeczytać tego cholernego <3 bloga" :***
Ojej...jak miło!
UsuńCiesze się, że znalazłam się na Twojej liście tych najbliższych Twemu sercu historii Dramione.
Dziękuję za poświęcenie, czytać o 3 w nocy...choć przyznam się, że i ja tak robię ;)
Pozdrawiam serdecznie.