niedziela, 1 września 2013

Rozdział 30 część II:,, Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostają po nich tylko buty i telefon głuchy... .''

                  Strach o bliską ci osobę jest okropny. Najgorsza jednak jest niepewność. Nie masz pojęcia w jakim jest stanie, czy wszystko się ułoży i czy w ogóle jeszcze żyje. Śmierć bardzo często gości w naszych domach i zabiera kogoś ze sobą. Ból po stracie jest niewyobrażalny. Nie wszyscy sobie z nim radzą. Często człowiek się poddaje, ale nie powinno się tego robić. Trzeba walczyć i nie dać pokonać się śmierci i cierpieniu. Dla siebie samego, dla tej bliskiej Ci osoby.
                  Siedzę na ławce w św.Mungu. Miejsce obok mnie zajmuje Pansy i Draco, który trzyma mnie za rękę. Blaise był w Hogsmeade podczas ataku Śmierciożerców. Dostał jakąś klątwą. Magomedycy robią co mogą, by rany które odniósł zniknęły i, by nie popadł w śpiączkę. Siedzę jak na szpilkach nie dopuszczając do siebie  myśli, że coś może pójść nie tak.Nikt nie chce nam nic powiedzieć, a ja dłużej nie wytrzymam. Muszę wiedzieć w jakim jest stanie.Jedynym czego się do nich dowiedziałam jest to, że ma duże szanse. Ale na co ? Czyżby jego życie było zagrożone? Odrzucam myśli, że mój brat może nie przeżyć. Zawzięcie wierzę,że wszystko będzie dobrze.
                Zaciskam wolną dłonią na kolanie. Najgorsze jest czekanie.Od około dwóch godzin ,,walczą''. Spoglądam na zegarek ścienny. Czas dłuży się okropnie. Sekundy wydają się godzinami. Zaciskam oczy po wstrzymując łzy. Blondyn gładzi kciukiem moją dłoń próbując dodać mi otuchy.
Proszę
Proszę
Proszę
Proszę
Ciągle mam w głowie to słowo. Błagam niech wszystko będzie dobrze.
Drzwi sali operacyjnej w której leży Blaise otwierają się. Magomedyk pokonuje korytarz szybkim krokiem ściągając maskę ochronną z twarzy.Razem z Pansy podrywam się z miejsca i szybkim krokiem podchodzę do mężczyzny.
-Błagam niech mi pan powie w jakim on jest stanie.-mówię do magomedyka.
-Wciąż walczymy. Na razie jest nieprzytomny. Rany które odniósł są mniejsze, ale jeszcze nie zniknęły, a powinny.Dostał bardzo silną klątwą.
-Ile jeszcze to potrwa? - pyta Pansy z zaszklonymi oczami.
-Trudno powiedzieć, robimy co w naszej mocy.Musze już wracać na salę.- posyła nam pocieszający uśmiech i szybko znika za drzwiami sali do której nie mamy wstępu.
Siadam z powrotem na ławce. Błagam Blaise, obudź się.

*****
Harry

 -Widziałaś Rona Ginny ? Mieliśmy udać się do Munga. - mówię do rudowłosej.
-Nie udawaj.- mówi Ginny i siada na fotelu obok z głową odwróconą ku oknu.
-Czego ? - pytam nie rozumiejąc.
-Nie idziesz tam do Zabiniego tylko dla niej.- syczy młoda Weasley.
-O co Ci chodzi Gin ? - pytam zdezorientowany.
-O Hermione! Idziesz tam tylko po to, by się jej jeszcze bardziej przypodobać!
-Myślałem, że już Ci przeszło. Ile razy mam Ci tłumaczyć, że kocham tylko Ciebie.Blaise to mój kumpel, muszę zobaczyć co z nim. - mówię. Powoli mam już dość. Ginny staje się coraz gorsza. Przez to, że jestem zdenerwowany nie zwracam uwagi na to, że większość pokoju wspólnego Gryffindoru uważnie słucha naszej kłótni.
-Nie rób ze mnie głupiej Harry ! Widzę jak na nią patrzysz, jak ją przytulasz!. Mam dość, dlaczego nie chcesz się przyznać ! - krzyczy rudowłosa i wstaje z fotela.
-Do czego mam się przyznać ?! To mnie meczą twoje ciągłe napady zazdrości. Hermiona to twoja przyjaciółka! Przy najmniej ona tak cię traktuje .
-Nie bądź śmieszny. Jeśli teraz wyjdziesz...
-Nie kończ! - zastrzegam. Ginny zaciska dłonie, a Ron schodzi na dół.- Nie karz mi wybierać między tobą, a Hermioną. To zawsze ona była i jest przy mnie. Nigdy jej nie zostawię, pogódź się z tym Ginny .
Ron, chodźmy.- mówię i razem z moim rudym przyjacielem teleportujemy się do Munga.

*****

Hermiona

Kiedy otworzyły się drzwi sali operacyjnej zegar wskazywał późne popołudnie. Z pomieszczenia wychodzi ten sam lekarz. Widzę, że idzie w naszym kierunku, więc szybko wstaje z miejsca.
-Co z nim ? - pytam. Muszą mi powiedzieć. Nie odejdę dopóki nie powiedzą mi nic konkretnego. Mój brat leży tu od rana, a oni jeszcze nie mogą mi nic powiedzieć ?!
-Pozbyliśmy się ran.Jego stan jest stabilny. Mamy tylko jeden problem.Pan Zabini jest w śpiączce.
Siadam z powrotem na ławce.Kręci mi się w głowie. Jak to w śpiączce ?! Kręcę głową, staram się odrzucić to od siebie.Najważniejsze jednak jest to, że żyje. Kiwam się w przód i tył. 
-Kiedy się obudzi?- pyta Draco.
-Nie wiadomo.- magomedyk wzrusza ramionami i odchodzi zostawiając nas samych. Podnoszę wzrok na blondyna. Chłopak siada koło mnie i obejmuje ramieniem.Wtulam się w jego tors mocząc swoimi łzami jego koszulę. 
-Zostawię Cię na chwile samą. Muszę dowiedzieć się od ojca szczegółów ataku.- mówi do mnie blondyn.
Momentalnie podnoszę głowę. Trzymam się kurczowo jego koszuli.
-Nie...proszę. - tylko tyle jestem w stanie wydusić.
-Muszę. Jeśli będziemy wiedzieli czym oberwał magomedycy więcej będą w stanie zrobić. - tłumaczy mi Draco zamykając moje dłonie w sowich.
-Uważaj na siebie.- mówię i mocno go przytulam.Chłopak kładzie brodę na mojej głowie. 
W celu dodania mi otuchy gładzi mnie po plecach. Całuje mnie w czubek głowy i delikatnie odsuwa od siebie.
-Nie czekaj na mnie. -mówi i wpija się w moje usta. Delikatnie pieści moje wargi. Kiedy samotna łza spływa po moim policzku chłopak odrywa się ode mnie i wyciera ją kciukiem. Gładzi mój policzek i teleportuje się. Po chwili wracam do Pansy, a z daleka nadchodzi Harry i Ron. Wzdycham, ale nie mam co narzekać. Takie wybrałam sobie życie. U boku Śmierciożercy. 

*****

Draco

                   Zawsze kiedy tu jestem nieprzyjemny chłód roznosi się po moim ciele. Malfoy Manor. Mój dom. Wcale tak go nie odbieram. Dla mnie to tylko kawałek ziemi na której stoi dom, który wydaje mi się taki obcy. To nie jest moje miejsce. Moje miejsce na świecie jest przy Hermionie. Jestem tego pewny. 
                   Zamykam furtkę i wchodzę na teren posesji. Idąc do drzwi czuje się jak intruz. Z daleka widzę ogródek matki, a raczej to co z niego zostało. Kiedyś piękny ogród z kolorowymi kwiatami, jeziorkiem i moją matką, która z uśmiechem pielęgnowała każdą roślinę zmienił się w opustoszały, zarośnięty i zaniedbały kawałek uschniętego trawnika. Drzewa, kiedyś z wielkimi zielonymi koronami  i owocami teraz suche, łyse i smutne. Nie jestem tu nawet kilka minut, a już z całego serca pragnę wracać. Do Hermiony, która jest w szpitalu w którym leży mój najlepszy kumpel.
                  Co on robił w Hogsmeade ? Możliwe, że wcześniej był na Pokątnej, a idąc przez Hogsmeade wracał do zamku.Na ognistą lub kremowe piwo zawsze chodzimy razem więc ten motyw mogę wykluczyć. Musiało być to coś ważnego, ale co takiego, że nic mi nie powiedział ? Wyszedł z samego rana nic nikomu nie mówiąc i nie zostawiając nikomu żadnej wiadomości, a później znajduje się w Hogsmeade, które atakują Śmierciożercy. A teraz ? Teraz jest w Mungu, w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi.
                Wchodzę do środka. Zamykam drzwi i Idę w głąb korytarza. Mrok i chłód który tu zastaje nie jest niczym dziwnym. To norma w tym domu. Mrok, cień, cierpienie i nieme krzyki. A kiedyś był taki normalny i zadbany...
               Kiedy jestem już w największym pokoju w Malfoy Manor, siedziby Śmierciożerców mój ojciec stoi pod oknem. Towarzysząca mu przez całe życia wyniosła i pewna postawa nie opuszcza go nawet teraz. Kiedyś chciałem być taki jak on. Byłem wtedy małym dzieckiem zapatrzony w niego jak w obrazek. Myślałem, że taki mam być. Poważny, wyniosły, zimny. Później również okrutny. Dzięki matce w pore się opamiętałem. Lustra moich ideałów pękło i stworzyłem nowe. Lepsze, własne.
             Teraz jest inny. Były więzień, uciekinier.Mężczyzna bojący się, że ręce sprawiedliwości wkrótce go złapią. Człowiek okrutny i zuchwały. Knujący i snujący plany jak doprowadzić, by nas świat składał się tylko z czysto krwistych czarodziei. Ślepo wierzący w powrót Czarnego Pana. 
-Witaj synu.-mówi odwracając się od okna twarzą do mnie.
-Czemu nie wiedziałem nic o ataku na Hogsmeade? - przechodzę od razu do rzeczy.Przyszedłem tu po konkretne informacje.
-Nie byliście nam potrzebni. Nie bój się, nadrobicie to. Planujemy kolejny atak, ale na razie ktoś musi pilnować, by Hogsmeade nie zajęli aurorzy na przykład ty i Teodor.
-Nie przyszedłem tu po kolejne, piepszone zadanie ! Przez wasz atak Blaise jest w Mungu. Był tam kiedy atakowaliście. Jest w śpiączce ! - krzyczę.Ojciec podchodzi bliżej.
-Wojna zawsze przynosi ofiary. Mogliście się lepiej spisać przy odbiciu Pottera. - mówi spokojnie Lucjusz.
-To ma być kara?! Za to, że nie dostałaś Pottera załatwiliście Blaisa?! Co ty mu zrobiłeś ?!
-Nie dotknąłem go, przecież mamy umowę. Zrobił to ktoś inny.
-On jest w śpiączce ! Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się obudzi! Pansy ciągle płaczę, a Hermiona nie opuszcza Munga nawet na minutę !
-Twoja brudna dziewczyna mnie nie obchodzi. Tego, że przez tyle lat była szlamą nic nie zmieni. Jest skażona, brudna i nie powinna być wśród  nas. - syczy do mnie ojciec.
-Nie mów tak o niej! To najwspanialsza dziewczyna jaką znam !Nie masz prawa jej obrażać !
-Nie krzycz na ojca! Trzeba nauczyć cię szacunku. Crucio! - padam na ziemie. Krzyk wyrywa mi się z gardła. Ojciec wzmacnia Cruciatusa. Wije się z bólu na brudnej podłodze. Moje ciało rozrywa się od środka. Niewidzialne sztylety wbijają się , a gardło płonię. Krzyczę po raz kolejny. Przewracam się na bok.
Kiedy czar słabnie próbuję zdobyć informację od której może zależeć nawet życie Blaisa.
-Co na niego rzucono ? - mówię nadal leżąc.
-Kilka różnych klątw. Na koniec widok nie był zbyt przyjemny, ale powinien z tego wyjść,.Chyba , że jest tak słaby, że nie da rady.-mówi z pogardą, a ja podnoszę się z ziemi. Zawsze to jakieś informację. Dotknęło go kilka zaklęć niewybaczalnych. Może to coś pomoże.
-Jutro macie patrolować Hogsmeade. Jeżeli pojawią się aurorzy likwidować. Jeśli któregoś oszczędzicie twoja dziewczyna nie pośpi spokojnie. Uwierz mi, równie dobrze jak ty  obchodzę umowy .- mówi, a ja bez słowa teleportuje się do Munga.

,,Równie dobrze obchodzę umowy.'' Tym razem to ja wygram ojczę. 


*****
Część druga dodana. Mam nadzieje, że jesteście zadowoloni.Nie mogłabym zabićBlaisa- za bardzo go lubie ;)  Pozdrawiam i dziękuję za wasze wsparcie, komentarze i wejścia.Bez was to wszystko nie miałoby sensu. Lily M. , Lili Potter, Gisia, Karolina Dębiak, Wiktoria, Nutelkam.
Do wszystkich czytelników : Jesteście niesamowici !
Vvivian Malfoy.

 


6 komentarzy:

  1. Biedny Blaise. ;( Mam nadzieję, że się
    wykaraska z tego wypadku. Współczuję Mionie. ;*

    Draco jest przy swojej ukochanej i to mi się podoba. Dobrze, że ją wspiera. Podziwiam go.
    Tak, ich życie nie będzie usłane różami. Będą musieli wiele przejść za nim na dobre wyjdzie słońce. :) Lubię jak nie jest zbyt dużo cukru w życiu bohaterów. Te wszystkie wydarzenia nadają ich losom rożnorodnych kolorów. :)

    Lucjusz - jest taki jak u Rowling, zimny, okrutny, arogancki. Chociaż wolę go w roli dobrego ojca, to jednak w takim wydaniu jak u Ciebie, jest urzekający. Jest 100 % arystokratą.

    Nie mogę się doczekać momentu, w którym znowu spotkamy Narcyzę. :) Ciekawe jak wygląda jej życie po ataku Śmierciożerców.

    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Narcyzie za niedługo ;) Podzielam twoje zdanie, również nie lubię jak jest za słodko. Kolejny rozdział-31-będzie lekką odskocznią :) Postaram się wsadzić go jutro. Po rozpoczęciu roku.
      Pozdrawiam i dziękuję.
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle cudowny. Mam nadzieję, że Blaise szybko z tego wyjdzie.
    Muszę powiedzieć, że jak zobaczyłam tytuł, to myślałam, że zamierzałaś kogoś uśmiercić, ale jestem szczęśliwa, że tego nie uczyniłaś.:D

    Nie masz za co dziękować, sama wiem, jak komentarz potrafi wywołać uśmiech na twarzy i zmotywować do działania.:D

    Czekam na kolejną część.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tytuł miał trochę zmylić ;)
      Co do stanu Blaise to wszystko w kolejnym rozdziale. Postaram się dodać go jak najszybciej.Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ufff juz myślałam, ze ktos umarł .... Draco ma nowy plan, mam nadzieje :D Cóż Lucjusz kanoniczny i takiego go "lubię" o ile można to tak nazwać :D A dziewczyna smierciozercy... Ich życie na pewno nie będzie Island różami, ale są razem i to się liczy :D
    Kochana nie masz za co dziękować. Dobrze wie, jak bardzo komentarze motywują do pisania i podnoszą na duchu :D
    Weny:D Pozdrawiam,Lili:D
    panstwoweasley.blogspot.com
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
    Ps polecam usunąć weryfikacje obrazkowa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :-) Mam nadzieję , że Blaise wyjdzie z tego :-(
    Czekam na następny!!

    mojeminiopowiadania.blogspot.com



    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy