-Co sie dzieje ?! - pytam . Kolejne wybuchy .
-Nie mam pojęcia ! - odpowiada i zbiega na dół po schodach . Nie wiem gdzie jest Blaise i Pansy . Schodze na dół .
Śmierciożercy ...
Toczy sie walka . Zielone i czerwone promienie padają bez przerwy . Pomieszczenia są zdemolowane . Unosi sie pył . Jedna ściana jest zburzona . Walka przenosi sie na zewnątrz . Zaklęcie trafia obok mnie w ścianę .
-Hermiona ! - krzyczy Blaise . Stoi obok taty . Próbują jakoś odeprzeć atak . Na dworze widzę moją matkę , Pansy i Draco .Koło blondyna stoi również Narcyza . Pochylam się i biegnę w tym kierunku .
-Bombarda !
Odwracam sie . Goni mnie jeden z nich .
-Ferula ! - robie unik w ostatniej chwili . Zaciskam dłoń na różdżke . W środku aż sie we mnie gotuje . Kieruje różdżka w kierunku mojego przecwinika .
-Drętwota ! - Śmierciożerca nie ma szans na obronę . Drętwieje momentalnie . Biegne dalej . Dobiegam do Dracona , Pansy i mojej matki . Blaise i ojciec zmierzają w naszym kierunku .
Kilkunastu Śmierciożerców zbliża się w naszym kierunku .
--Petrificus Totalus ! - - zaklęcie prawie trafia w moją matkę.
-Expelliarmus ! - Blaise rozbraja jednego Śmierciozercę . Razem z ojcem są juz obok . Popielecznicy Czarnego Pana otaczają nas .
-Immobilus ! - krzyczę unieruchamiając jednego z nich .
-Crucio ! - Śmierciożerca atakuje Pansy , która po chwili krzyczy i wije się z bólu . Blaise podbiega do niej .
-Crucio ! - wypowiadam formułę i trafiam tego który zaatakował Pansy . Oko za oko , ząb za ząb .
-Spokojnie , panienko . - jeden Śmierciożerca wychodzi na środek . Znam ten głos . Ściąga z siebie maske .
-Lucjusz ... - mówi łamliwym głosem Narcyza .
-Witaj Narcyzo , synu . - zatrzymuje wzrok na Draconie . Widzę jak blondyn mocniej zaciska rękę na różdżce . Podbiegam do niego i łapie za rękę . Splata nasze palce .
-Czego chcesz ?! - pyta Draco .
-Takie mamy rozkazy , nie bierz tego do siebie . - przygląda sie naszym dłonią . - Widzę , że pogłoski o tym , że interesujesz się dawną szlamą są prawdziwe .
-Lucjuszu jakie rozkazy ? O czym ty mówisz ? -pyta mój tata . Wciąż jesteśmy otoczeni . Myśl , myśl...
Musimy sie jakos wydostać . Teleportacja jest zbyt ryzykowna . Są za blisko . Musimy się stąd wydostać ...
-Widzisz Piotrze , Czarny Pan powróci . Musimy powiększyć nasze szeregi . Pamiętasz jak kiedys byłeś po naszej stronie ? Możesz do nas wrócić .
-Nigdy ! - odpowiada szybko mój tata .
-Piotrze nie bądź głupcem . Jeśli nie jesteś z nami jesteś przeciwko nam , a wtedy nie mozecie odejsc stąd żywi .
-Nie będę służył temu potworowi !
-Przyjacielu to naprawdę zły wybór , ale Draco ty też możesz wrócić . Tyle lat wiernie służyłeś Czarnemu Panu . Jesteś moim synem , nikt nie będzie miał Ci za złe twojego chwilowego zwątpienia jeśli tylko będziesz posłuszny ...
-Nie jestem twoim synem ! Ja nie mam ojca ! - mocniej ściska moją rękę .
-Jak śmiesz smarkaczu ! Crucio !
Draco opada na ziemie , krzyczy .
-Nie ! Proszę , przestań !- krzyczę , Narcyza szybko podbiega i klęczy przy swoim synu .
-Milcz ! Ava...
-Expelliarmus ! - rozbrajam Lucjusza Malfoy ' a . Draco podnosi sie z ziemi .
-Zdumiewające , Draco masz osatnia szanse . Blaise chłopczę ciebie też przyjmiemy nawet z twoją siostrą biorąc pod uwagę jej zdolności . - patrzy na mnie z pogardą . - Czekam na odpowiedź . Dołączycie do nas i ukłonicie się Czarnemu Panu albo zginiecię teraz ! Wszyscy !
Chłopaki patrzą na mnie bezradnym wzrokiem . Co teraz... Cisze przerywa blondyn .
-Proponuje Ci układ . Wystaw jakiegoś Śmierciożerce do pojedynku . Jeśli wygra dołączymy do ciebie .
-Niech bedzię , kto pójdzie od was ? - pyta Lucjusz . Rodzice , Narcyza , Pansy , Blaise , Draco i ja stajemy bliżej siebie . Musimy wystawić kogos kto zadecyduje o naszym dalszym losie .
-Pójdę . - mówi Draco .
-Nie ma mowy , dopiero co dostałeś Cruciatusem . Jesteś osłabiony . - zarzuca Blaise.
-Ojciec zna każdy twój ruch . - dodaje Narcyza .
-Więc nie mam wyboru . - zaczyna mój tata..
-Nie puszcze cię ! - mówie .
-Hermiono , nie ma innego wyjścia .
-Może ktoś inny ...
-Kto ? - pyta mój tata . Ja , myśle . Draco nie może , Blaise nie zna wystarczającej ilości zaklęć . Narcyza jest osłąbiona , a moich rodziców nie puszczę .
-Ja pójdę . - mówię .
-Nie ma mowy ! - odradza moja matka .
-Mamo muszę . Znam zaklęcia , znam ich . - wskazuje głową na Śmirciożerców . - Nie raz byłam w gorszej sytuacji . Nie mamy wyjścia , nie ma czasu .
Kiwają głową . Idę do przodu . Draco łapie mnie za rękę .
-Uważaj na siebie . - mówi patrząc mi w oczy .
-Będę . - całuje go w policzek i wychodzę na środek .
-Nie spodziewałem się tego . Dziewczyna nie ma szans synu . Carawow !
Przede mna pojawia się mój dawny nauczyciel eliksirów .
-Panienka Zabini witam . Co za miłe spotkanie .
-Bardzo miłe - odpowiadam sarkastycznie . Staje na przeciwko niego . Mocno ściskam różdżkę , Muszę wygrać . Muszę ochronić moich bliskich .
-Zaczynacie na dźwięk wystrzału . - Lucjusz podnosi różdżkę do góry pewny wygranej Carawowa .
Trzy...
Oddycham ciężej .
Dwa...
Carawow nie odrywa ode mnie wzroku .
Jeden..
Robie krok do przodu .
Wystrzał .
-Drętwota ! - zaczyna Sebastian .
- Protego ! Expelliarmus !
-Immobilus ! - tworząc tarcza omijam zaklęcie .
-Crucio ! - krzyczę .
-Incarcerous ! - petle zmierzają w stronę przeciwnika . Mocno go związują
-Incendio ! - dodaje , a Carawow zaczyna sie palić . Krzyczy . Bardzo . Widzę szok na twarzy Lucjusza . Uśmiecham się perfidnie w jego stronę . Szybko reaguję .
-Aquamenti ! - krzyczy starszy Malfoy i gasi Sebastiana . Rozwiązuje go również z pętli .
-Oszustwo ! - krzyczy Draco . Carawow zmierza w moim kierunku zdecydowanym ruchem . Jest wściekły . Wściekły i upokorzony .
-Petrificus Totalus ! - padam na ziemie skrępowana . Przeciwnik jest coraz bliżej . Jego zaklęcie słabnie . Podnoszę sie . Jest za blisko . Jedno zaklęcie wpada mi do głowy . Nie moge ...
-Cru... - Carawow nie kończy .
-Avada Kedavra ! - krzyczę . Zielony błysk trafia Śmierciożercę prosto w serce . Pada martwy na ziemie .
Lucjusz Malfoy jest zszokowany . Moi rodzice też . Panuje cisza . Całkowite przeciwieństwo tego co działo się nie dawno .
-Byłaby z ciebie wspaniała Śmierciożerczyni . - mówi Lucjusz kiedy szok mu minął .
-Dziękuję , nie skorzystam .
-Szkoda . - uśmiecha się wrednie . - Na nich ! - dodaje . Pierwszy Śmierciożerca wychodzi do przodu . Rodzice i reszta podbiegają koło mnie .
-Podczas pojedynku wyczarowaliśmy świstoklik do Hogwartu . Szybko ! - łapiemy się jakieś kuli i teleportujemy . W głowie mam chaos . Zabiłam człowieka . Wstrząs .
Zabójczyni ...
--------------------------------------------------
Kończymy rozdział 18 . Mam nadzieję , że się podoba .
Dziękuję i pozdrawiam .
Vivian Malfoy .
O boże to bylo straszne....
OdpowiedzUsuńMówisz świstoklik do Hogwartu? :/ Cholernie gubisz się w tym co. Piszesz. Skupiasz się na kieckach Hermi zamiast pomyśleć nad tekstem.
OdpowiedzUsuń