piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 62: ,,Śmierć nie jest końcem lecz nowym początkiem.''

                 Ból po stracie bliskiej osoby jest niesamowicie wielki. Serce po stracie pęka na kawałki, obumiera mimo iż nadal bije resztkami sił.
Nie da się zapełnić pustki po utraconej osobie nie da się obejść ,,okresu smutku'' gdyż zaczyna on nad nami wręcz dominować.
W podświadomości królują obrazy wspólnych chwil, radosnego śmiechu, który teraz zastąpiły łzy.

Goryczy i żalu.

              Nocą macham dłońmi wokół siebie nie mogąc pozbyć się wrażenia, że Harry jest przy mnie cały czas. Teleportuje się do domu na Grimaund Place i zwiedzam każde z pomieszczeń wraz z chorobliwą nadzieją, że znajdę go w którymś z nich.
Co chwilę zanurzam się w myślodewni. Przypominam sobie wspólnie spędzone chwilę. Noce w pokoju wspólnym i jego śmiech, którego już nigdy nie usłyszę. Nigdy. 
             Nie tylko mi jest trudno. Wszyscy nasi przyjaciele; Teo, Blaise, Pansy, Ron, Draco, Nevil, Luna...
Pomagamy i wspieramy się nawzajem. Każdemu z nas jest trudno, ale myśl, że Wybraniec zawsze chciał naszego szczęścia, bez względu na wszystko, nie pozwala nam się załamywać.
            Poprawiam sweter zsuwający się z mych ramion nie mogąc uwolnić się od widoku jego zielonych tęczówek.  Podciągam nogi pod brodę i dalej wpatruje się w ponury krajobraz za oknem mocno zaciskają w dłoniach jego okulary i różdżkę. Jedyne co zostało mi po nim prócz wspomnień.

Jak tylko stąd wyjdę odwiedzę Ginny. Chcę jej  powiedzieć, że jej wybaczam. Tylko tyle.

Spełnię Twoją ostatnią prośbę Harry.


*****

Draco


          Nie mogę patrzeć na jej cierpienie. Oglądać jak jej cień, bo już nie ona, pląta się po domu niczym duch nie wyrzucając z siebie ani słowa.
Wiem, że muszę zrobić coś, by oderwać ją od męczących wspomnień. By żyła z pamięcią o nim i uśmiechem na myśl o Wybrańcu, a nie z cierpieniem i grymasem na twarzy.
         Sylvia stała się cichsza. Co prawda nie cierpi tak jak Hermiona czy reszta naszych przyjaciół aczkolwiek nie śmieje się już prawie wcale. Kochała swojego wujka.
         Sam również nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że już go nie. Faktu, że już więcej mu nie dogryzę, nie uśmiechnę się kpiąco, bo mimo iż wciąż to robiliśmy nie były to już prawdziwe kłótnie. Te, ich imitacje, są, a raczej były dla nas rozrywką, urozmaiceniem. Polubiliśmy się i choć nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego powiem to Harry Potter stał się moim przyjacielem. Którego mi brak.
-Tato? Pójdziemy na spacer?-pyta córka.
Uśmiecham się lekko.
-Tak, ubierz się cieplej. Poczekam tu na ciebie.-odpowiadam. Przytakuję i kieruje się w stronę swojego pokoju.
Nie pyta czy mama pójdzie z nami. Nawet ona wie, że Hermiona musi pobyć teraz sama, bo zalicza się do tych osób, które swoje cierpienie przeżywają w samotności.
        Przed oczami staje mi moja ostatnia rozmowa z Wybrańcem nim trafił do Munga i już z niego nie wrócił.

-Znowu to zauważyłem, jakby ktoś był w  moim domu.-powiedział kiedy przemierzaliśmy błonia zakopane w śniegu. 
-Kto?
-Nie wiem. po prostu czuje się w nim tak obco... jak nie u siebie.-odpowiedział i przeczesał dłonią czarne jak węgiel włosy, które strasznie kontrastowały z otaczającym nas białym puchem.
Nagle zatrzymał się.
-Obiecaj mi coś. -zaczął. Spojrzałem na niego uważnie.-Gdyby coś się stało nie pozwól, by Hermiona się pogrążyła. Dawaj jej i Sylvi szczęście tak jak robisz to do tej pory.
-Co ty p...
-Obiecaj.-przerwał mi stanowczo.
-Obiecuje.-zadeklarowałem i uniosłem symbolicznie dłoń ku górze.
-Nie pozwól, by cierpiała, by się stoczyła. Niech żyje dalej i pamięta, że jestem z nią cały czas.-ciągnął. 
Przytaknąłem. 
Po chwili Wybraniec podszedł do mnie i przytulił przyjacielsko klepiąc po plecach. 
-Dziękuję. Draco.
-Obiecuje.-powtórzyłem.-Harry.

Już wtedy przewidywał co się stanie, a ja go nie posłuchałem. 
Kiedy wychodzę z Sylvią z domu wcześniej zaglądając do Hermiony wiem dwie rzeczy. 

Harry Potter był niepowtarzalny, a ja choć trochę spróbuję się z nim zrównać. 
Nie pozwolę Hermionie dalej tak żyć. Nie pozwolę narażać naszego dziecka i wywiąże się z obietnicy, którą złożyłem Harry'emu przed śmiercią.

Nie wiem co, ale coś muszę zrobić.


*****

Arabella


            Chowam się w mroku ulicy po raz ostatni. Wczorajsza śmierć Harry'ego Potter'a rozpoczęła nowy rozdział w moim życiu. Wypełniłam swoje zadanie, którego celem było zabicie Hermiony Zabini. Zrobiłam to nie brudząc sobie rąk jej krwią, zadałam jej cios, który jest gorszy od śmierci. 

I to było ostatnie zadanie jakie wypełniłam. Ani jednego więcej.

           Z mocno bijącym sercem czekam na brata. Patrzę na zegarek, za pół godziny odjeżdża z Kings Cross mój pociąg i mam nadzieję, że nie wsiądę do niego sama.
          Śmieje się cicho. To takie dziwne; ponownie czuć miłość i  inne ludzkie uczucia po tylu latach. 
Mocno zaciskam swą różdżkę w dłoni gotowa do ataku w każdej chwili. Ulica Śmiertelnego Nokturnu nocą zmienia się nie do poznania. Króluje ciemność, mrok i złe śmiechy do których wciąż się zaliczam.
Resztki śniegu roztopiły się tworząc coś na wzór błota, który utrudnia  przemieszczanie się. Mimo to nie patrzę na niego z obrzydzeniem jak niektórzy. Właśnie w takiej postaci przedstawia życie znacznej części czarodziei.
          Odwracam się szybko czując czyjś dotyk na swoim ramieniu, a moje długie, czarne loki owijają mi się wokół szyi niczym szalik.
-Przyszedłeś.-stwierdzam widząc przed sobą brata z rozwichrzonymi włosami i zaciekawionymi, fiołkowymi oczami, które w wczesnym dzieciństwie były obiektem mojej fascynacji.
-Czy to znaczy, że jedziesz ze mną?-pytam lekko przechylając głowę w bok.
Wzrusza ramionami i milczy jakby czekając.
-Przepraszam Cię Ed, za wszystko.-zaczynam opornie wzdychając.-Nie powinnam Cię tak traktować. Byłam głupia myśląc, że to ty zepsułeś mi życie, że sądziłam iż błędy ojca są Twoimi...Po prostu kiedy matka zginęła nie został mi nikt. Zamarzłam, w moje ciało weszła nowa dusza. I wtedy nagle pojawiłeś się ty...Nie rozumiałam, że komuś może na mnie zależeć, że ktoś prócz nieżyjącej matki może mnie kochać...Przepraszam...-kończę swój monolog i opuszczam wzrok jednak nie mogę odmówić sobie cynicznego uśmiechu.
Po chwili czuję jak ciemnowłosy zamyka mnie w swoich ramionach.
-Nic mnie tu nie trzyma, pojadę z tobą, bo chcę być tam gdzie ty.-mówi.-Pamiętam Cię tą inną, małą...Pomogę Ci odnaleźć dawną siebie, którą gdzieś zgubiłaś...
-Rzucam to. Chcę zacząć od nowa. Służyłam Czarnemu Panu i Śmierciożercom wiernie, do samego ich końca. Utrzymałam dobre imię matki, wypełniłam zadanie, które mi zlecili. Teraz mogę odejść.
-Możemy.-poprawia.-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że zmądrzałaś, że możemy żyć jak rodzina...
-Od razu wszystkich nawyków nie porzucę...-upominam.
-Wiem, ale mam cierpliwość. Długo starałem się, by Cię odzyskać, byś mnie pokochała. 
-Kocham Ed.-zarzekam wciąż będąc w jego uścisku.
-Tyle czasu tak do mnie nie mówiłaś...Przed śmiercią Belli, kiedy widzieliśmy się po raz pierwszy...
Uśmiecham się lekko i odrywam się od niego, by po chwili złapać walizkę.
-Musimy teleportować się na Kings Cross.-przypominam.
-Jedźmy i nie wracajmy.-mówi rozbawiony po czym łapie mnie za rękę. Spoglądam na niego z uśmiechem i ściskam mocniej jego dłoń, dłoń mojego brata.
Teleportujemy się.

Znikam. Na zawsze.



*****

Hermiona


               Odbudowane Hogwarckie Błonia ogrzewane są przez lekkie promienie słońca i  jednocześnie ozdobione  resztkami białego puchu.
               Nauczyciele, uczniowie jak również absolwenci tego zamku zebrali się tu dzisiaj, by uczcić pamięć poległych w wojnie przyjaciół, by przesłać im do zaświatów znak, że wciąż o nich pamiętamy i pamiętać będziemy.
              Na najwyższym wzniesieniu stoi ambona z ciemnego drewna przyozdobiona wiązanką białych róż. Kingsley Schakabolt sztucznie wyprostowany obserwuje zebranych z tęgo miną. Nasz nowy Minister Magii już o nas dba i pilnuje.
             Zajmujemy miejsca na ułożonych równo krzesłach przyozdobionych czarnym materiałem przez co wręcz zanikamy kiedy kolory naszych ubrań zlewają się z barwami żałobnymi siedzenia.
             Mimo końcówki zimy niebo jest błękitne niczym niezmącona tafla oceanu. W niektórych miejscach miga słońce jakby pełniło role sygnału, który posyłają nam zmarli.
-Dziękuję wszystkim za przybycie tu w tym dniu, który od dzisiaj zwany będzie Dniem Poległych Bohaterów.-zaczyna z ponurą miną.-Serce pęka każdemu nas kiedy do naszej głowy ponownie zawita obraz martwych ciał naszych przyjaciół. Słyszymy ich głos, czujemy na sobie ich wzrok, wyczuwamy ich obecność. I bardzo dobrze, bo tak właśnie jest. Wszyscy nasi polegli przyjaciele, którzy stali się ofiarami zarówno tej wojny jak i pierwszej bitwy o Hogwart czuwają nad nami i kroczą za nami podczas kiedy my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Musimy o nich pamiętać. O ich bohaterstwie, ideałach za które polegli i wielkich sercach, które przestały już bić. Dokładnie tutaj, w tym miejscu stanie pomnik ku pamięci poległych uczniów podczas pierwszej jak i drugiej wojny, by pamięć o nich nie zginęła i, by byli wzorem dla kolejny uczących się tu pokoleń. Ministerstwo Magii będzie zaszczycone posiadaniem tablicy pamiątkowej, która lad moment tam zawiśnie.-kończy powodując napływa pierwszych łez u większości. Wyciąga swą różdżkę i szepcze cicho dobrze nam znane zaklęcie. Robimy to samo, a po chwili ku niebo unosi się gromada błękitnych punktów przypominając tym samym rozpacz po śmierci profesora Dumbledor'a.
-Chciałbym też, by Ci, którzy ocaleli pamiętali jak ważne stały się ich zasługi dla przyszłości całego świata Magicznego.-informuje.
-Order Merlina Pierwszej Klasy i Medal Honorowy dla Harry'ego Potter'a, który ze względu na okoliczności proszę, by odebrała Hermiona Zabini, która razem z Ron'em Weasley'em również otrzymują Order Merlina Pierwszej Klasy i Medal Honorowy.-mówi. Z zaszklonymi oczami wstaje z miejsca i łapiąc po drodze Ron'a za nadgarstek kieruje się ku Kingsley'owi.
Ze sztucznym uśmiechem odbieram odznaczenia i wymieniam się z Ministrem uściskiem dłoni.Padają kolejne nazwiska.
-Order Merlina Trzeciej Klasy dla Nevil'a Longbottom'a.
-Order Merlina Trzeciej Klasy dla Luny Lovengood.
-Order Merlina Pierwszej Klasy i Medal Honorowy dla Dracon'a Malfoy'a.
-Order Merlina Pierwszej Klasy i Medal Honorowy dla Teodor'a Nott'a.
-Order Merlina Drugiej Klasy dla Pansy Parkinsoon.
-Order Merlina Pierwszej Klasy dla Blaise'a Zabini'ego.
-Order Merlina Pierwszej Klasy dla Georg'a Weasley'a i pośmiertny Order Merlina Pierwszej Klasy dla Fred'a Weasley'a.
-Order Merlina Trzeciej Klasy dla Cho Chang.

Mocno ściskam w dłoni medal Wybrańca.


*****

Hermiona 


                  Nie byłam w Norze od czasów pierwszej wojny o Hogwart. Ze smutkiem w oczach pukam w drewniane drzwi domu Weasley'ów dzień po uroczystości.
-Cześć.-zaczynam kiedy  w drzwiach  staje George. Wysoki mężczyzna uśmiecha się lekko choć z odrobiną   goryczy i wpuszcza mnie do środka.
-Nie powinieneś być w sklepie?-pytam z błyskiem w oku.
-Mam jeszcze chwilę...-odpowiada popijając kawę. Jest ranek.-Ron'a nie ma.
-Wiem, przyszłam do Ginny.
Posyła mi zdziwione spojrzenie.
-Myślałem, że już nie utrzymujecie kontaktu...-snuję kiedy zmierzamy do pokoju rudowłosej.
-Tak było, ale...-biorę głęboki wdech.-Harry wybaczył jej leżąc w Mungu. Uznałam, że powinna to wiedzieć, że powinnam spełnić jego ostatnią życiową misję.-kontynuuje ściskając w dłoni jego okulary.
George dostrzega je.
-Wszystkim nam jest ciężko, ale nawet nie mogę wyobrazić sobie bólu Twojego i Ron'a.
-Straciłam brata. Tak jak ty straciłeś Fred'a George.-podsumowuje smutno.-Pewnie też przetrzymujesz wszystkie jego rzeczy.
-Dokładnie. Zabrałem wszystko do siebie. Dla pozostałych nic nie zostało.-odpowiada z uśmiechem dotykając kieszeni spodni w której podobnie do mnie trzyma dwie różdżki. Swoją i Fred'a.
-Podziwiam Cię, że mówisz o tym z taką...radością.-mówię kiedy stoimy przed drzwiami pokoju Ginny.
-Ty też będziesz kiedyś tak mówiła. Po prostu potrzebujesz czasu, by zamiast bólu czuć szczęście kiedy o nim pomyślisz.-informuje trzymając dłoń na moim ramieniu. Uśmiech się ciepło w stronę bliźniaka.
-Wiem, że masz dużo wsparcie ze strony Dracon'a i Blaise'a, ale jeśli potrzebowałabyś kogoś kto, by Cię wysłuchał znajdę czas. Wiem, że to momentami pomaga.
-Dziękuję George.-odpowiadam szczerze  po czym wcześniej pukając wchodzę do pokoju...kogo? kim ona się dla mnie stała?
               W środku panuje bałagan. Rudowłosa z już dość widocznym brzuchem siedzi na łóżku ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Podnosi go na chwilę słysząc jak ktoś wchodzi do jej pokoju jednak nie na długo.
-Co tu robisz?-pyta cicho. Z mieszanymi emocjami siadam koło niej.
-Chciałam z tobą porozmawiać.-zaczynam. Ponownie podnosi wzrok, a w jej tęczówkach pojawiają się gniewne ogniki kiedy zauważą kawałek wystających z mojej kieszeni okularów Wybrańca.
-O czym? Znowu nawrzucać mi jaka jestem beznadziejna i zła?-pyta wrogo.
-Nie odwiedziłaś go kiedy był w szpitalu...
-Czyli jednak tak.
-Nie odwiedziłaś go kiedy był w szpitalu.-powtarzam ze złością.-Kiedy odzyskał na chwilę przytomność powiedział, że Ci wybacza i, że od razu po wyjściu Ci do powie. Nie wyszedł, więc robię to za niego.-dokończam powstrzymując łzy. Ginny prostuje się i siada po turecko raz co raz spoglądając na moje już zaszklone oczy. 
-Dziękuję.
Nie mówi nic więcej, a i ja nie odpowiadam. Wstaję z łóżka i kieruje się ku drzwiom.
-Hermiona? Co z...nami. Z naszą przyjaźnią...-pyta kiedy trzymam dłoń na klamce.
-Dużo przeszłyśmy, krzywdziłyśmy się na wzajem. Sądzę, że nie ma sensu tego ciągnąć.-odpowiadam.
Żegnam się z Georg'em po czym inspirowana jego słowami i ślepo wierząca w obecność Harry'ego w moim życiu teleportuje się do domu.

Przez rozmowę z Ginny po wyjściu z Nory czuję niesamowitą ulgę. I poczucie, że coś się skończyło jak również  zaczęło.


*****

Teo


               Stoję przed drzwiami jej mieszkania w pełni zdecydowany. Wóz abo przewóz. Wyśmieje mnie albo rzuci mi się na szyję. Proste, a czuje jakby zależało od tego moje życie. 
Pukam po raz kolejny. 
-Cześć Teo.-mówi kiedy otwiera mi drzwi.-Wejdź.
Przytakuję i przekraczam próg jej domu nic nie mówiąc. W głowie staram się ułożyć scenariusz tego spotkania, plan najbliższych minut. Wszystko jednak wali się kiedy będąc już w salonie odwracam się i widzę  piękne, duże oczy Katie.
               Zdecydowanym ruchem podchodzę do niej i może zbyt stanowczo wręcz przyciskam ją do ściany. Widzę jej lekko zdziwione spojrzenie i powiększające się wypieki na twarzy spowodowane moją bliskością.
-Kocham Cię.-mówię.

Sam dziwie się tej zażartej stanowczości w moim głosie. 


*****


Draco


              Kiedy znajduję chwilę, by porozmawiać z Hermioną jest już noc. W dzień nie zostawiałem Sylvi nawet na chwilę nie chcąc, by smutek, który już się w niej zagnieździł  urósł. 
Mojej narzeczonej nie było. Wiem, że rano była w Norze, co robiła dalej nie mam pojęcia. 
             Cicho wchodzę do naszej sypialni zastając ją siedzącą na łóżku ze wzrokiem utkwionym w okno.

Znowu.

-Hermiono, możemy porozmawiać?-pytam bojąc się wybuchu płaczu czy histerii z jej strony.
-Musimy.-odpowiada zadziwiająco spokojnie i podnosi się z łóżka. Kiedy stoi już blisko mnie mocno wtula się w mój tors.
-Nie możesz żyć w ten sposób.-zarzekam wzdychając ciężko.-Obiecałem mu, że nie pozwolę byś się stoczyła i, że przywrócę Ci wiarę w fakt, że on ciągle z tobą jest. 
-Sama nie chce tak żyć. To wyniszcza mnie od środka. Chcę wyjść za Ciebie, wychowywać Sylvie i naszego syna.
-Syna?-odpowiadam unosząc brew.
-Tak czuję.-wyjaśnia z uśmiechem.-Chciałabym, by miał na drugie Harry.
-Nie mam nic przeciwko.-oznajmiam i całuje ją w czubek głowy wciąż trzymając w objęciach.-Cieszmy się, że wreszcie odpocznie, że spotka rodziców.
-Zawsze o tym marzył. By zobaczyć ich choć przez chwilę.-informuje z rozmarzeniem.-Jest szczęśliwy.
-Na pewno.-łapie ją za podbródek.
-Tobie też nie jest łatwo, widzę to...
-Nie jest, dlatego obje musimy wziąć się w garść.-decyduje.-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Jeśli będziesz ze mną przejdę przez wszystko.
-Będę. Zawsze.

Żyjemy dalej, z uważnie przyglądającym się  nam aniołem stróżem z blizną na czole. 
Nie żyje, ale wciąż jest z nami.


*****

Powiem tak: TO OSTATNI ROZDZIAŁ OPOWIADANIA ,,KOCHAJ I WALCZ''. W NAJBLIŻSZYCH DNIACH UKARZE SIĘ EPILOG, A DZIEŃ PO NIM PROLOG NOWEGO OPOWIADANIA DRAMIONE POD TYTUŁEM ,,CZARNY RAJ.''
Pozdrawiam was wszystkich strasznie mocno.
Vivian Malfoy. 




16 komentarzy:

  1. Jak to koniec :( Wspaniały rozdział jak i całe opowiadanie! Czekam z niecierpliwością na epilog :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ymm pod koniec(i nie tylko) tego rozdziału miałam straszne łzy w oczach,a moment z Georgem był po prostu przecudowny :*
    Dobra, ewentualnie mogę odpuścić focha, ale...zakończenie ma być szczęśliwe, i proszę napisz choć jedno zdanie o arabelli, tyle.
    Wgl cały rozdział był taki...rozczulający, piękny...
    Pozdrawiam, Kat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się. Przez stratę Harry'ego relacje Hermiony z George'm jeszcze bardziej się poprawiły. Zacieśniły. Odnieśli tę samą stratę.

      Zakończenie już jest, za niedługo opublikuje.
      Ciesze się, że rozdział się podobał i, że wzbudził emocje.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Pod koniec miałam łzy w oczacg..
    To, co powiedział Draco...Było genialne.
    Rozdział jak zwykle cudowny, ale jest mi przykro, że to już ostatni .
    Czekam na epilog na na nowe opowiadanie.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że słowa Draco wzbudziły emocje :)
      Ostatni, ale kiedyś musiał nadejść. Na pocieszenie powiem, że będzie nowe opowiadanie, które mam nadzieję przeczytasz ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Koniec? :'( Ale na szczęście będzie kolejne opowiadanie :D Rozdział genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że Ci się podoba.
      Kolejne opowiadanie, a raczej jego prolog jak najszybciej. :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że już koniec ;c
    mam nadzieję, że niedługo zaczniesz pisać coś nowego :)
    życzę weny i zapraszam do mnie :)
    zbioeram czytelników bo dopiero zaczynam :3
    http://harrymione-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę, prolog już mam ;)

      Wejdę z przyjemnością. Lubię Harrymione, a naprawdę jest ich mało :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że to już koniec...
    Bardzo mi szkoda Harrego ale nasi bohaterowie muszą żyć dalej. Rozdział, tak jak poprzedni, bardzo emocjonalny ale ja takie lubię. Praktycznie czułam to co oni, ich smutek, żal...
    Będę czekać na epilog a także na nowe opowiadanie ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zaskoczyłam ! ;)

      Muszą żyć dalej i będą. Ciesze się, że emocjonalny. Trudno takie pisać więc dobrze, że mi się udało ;)

      Naprawdę jestem szczęśliwa, że z kolejnym opowiadaniem tez z nami będziesz :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Koniec? Szkoda:( ! Aczkolwiek powiem Ci że genialne zakończenie! Ten moment rozmowy Hermiony z Georgem bardzo wzruszający.
    Czekam i na Epilog i na prolog!
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się podobało.

      Ta ich rozmowa była pisana kilka razy, ale w końcu usunęłam to i napisałam tak jak było za pierwszym razem ;)

      Super, że dalej będziesz z nami!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. świetne i wzruszające

    dobrze że porozmawiała z georgem:) szkoda mi harrego i freda;(

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy