poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 51:,,Wojna za sprawę może być szaleństwem, ale nie hańbą.''

                  Profesor McGonagall przemierza Hogwarckie korytarze szybkim krokiem. Zmęczona po kolejnej nieprzespanej nocy chce jak najszybciej dostać się do okolic wieży astronomicznej.
Jej umysł nie daje jej odpocząć. Szykuje się kolejne starcie, które jest wielką niewiadomą.
Jest już zmęczona, ale nie daje tego po sobie poznać. Nie chce okazywać swej słabości i rzadko pojawiających się wątpliwości. To odebrałoby im wiarę w zwycięstwo na które mają, mamy szanse.
Stara dyrektorka nigdy nie myślała o sobie, zawsze o swych wychowankach. Z każdym z nich wiąże ją swego rodzaju więź, zależy jej na każdym z osobna. Podczas chłodnych, ponurych nocy marzy.
Siedząc na swoim skórzanym fotelu marzy, by czasy lepsze i szczęśliwsze za niedługo nadeszły.

,,By zza czarnego nieba wyszło słońce.''

Marzy o spokoju i o szczęściu dla swych uczniów. By mogli odpocząć od panującego koszmaru. Od wojny. Tej, która dopiero co się zaczęła i za niedługo ruszy pełną parą i od tej, która już minęła. Nie wątpliwie im się to należy. Jej też.
                   Ta starsza już kobieta po raz kolejny będzie musiała stawić czoła złu  i ochronić swoich wychowanków. Uczniów tego wspaniałego zamku.
Syriusz, Kingsley Schackebolt i starsi Weasley'owie już na nią czekają. Muszą przedyskutować kolejne ostrzeżenie Śmierciożerców. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to nie żarty, a szczególnie jej uczniowie.
Jej uczniowie. 
Ci młodzi ludzie zdają się być oparciem dla każdego. Sami potrafią zdziałać więcej niż niejedna grupa dorosłych aurorów. Po raz kolejny muszą stawić czoła wojnie mimo swego młodego wieku.
Lecz co to znaczy młodego?
Kogo, jak kogo, ale ich nie można nazwać młodymi. Ich dusza jest dużo starsza, ma wiele doświadczeń na swych barkach.
Lecz najgorsze, a zarazem najlepsze jest to, że wydaje się iż to oni prowadzą tą akcje, a nie MY. Dorośli. Że to oni chronią  nas, że to my  będziemy zawdzięczać życie im.
                  Przed wejściem na kolejne piętro doświadczona kobieta staje gwałtownie. Zaciska swe usta w wąską linie i klęka przy leżącej na zimnej podłodze dziewczynie. Sprawdza jej puls. Nie żyje.
Oszołomiona szybko podnosi się z klęczek po czym kieruje  wzrok  na stojącą przed nią ścianę i sporej wielkości napis.

Oto pierwsza buntująca się czarownica. 

Minevra przełyka ślinę. Szybko wysyła patronusa do swego przyjaciela, Kingsley'a.

Dziś jest piąty stycznia.

*****

Hermiona

                 Uśmiecham się kiedy podnoszę się do pozycji siedzącej. Pierwsze lekkie, styczniowe promienie wyciągnęły mnie z objęć snu. 
Coś chwyta mnie za już matczyne serce kiedy spoglądam w lewo. Wczorajszego wieczoru zaprowadziliśmy Sylvie do jej nowego pokoju. Bardzo jej się spodobał, a jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej gdy dowiedziała się,że  przygotował go Draco.
Późnego wieczoru kiedy leżeliśmy już w łóżku zapukała do naszego pokoju. Kiedy zamykała za sobą drzwi zaśmiałam się cicho. Praktycznie nie dosięgała do klamki!
Śniła jej się Pamela. Nie mogła zasnąć, więc przyszła do nas. Z lekkim już uśmiechem wgramoliła się na nasze łóżko i położyła się pomiędzy nami twarzą do mnie. Pocałowałam ją w czoło na co lekko zachichotała, a przez to że byliśmy wszyscy blisko siebie Draco objął nas obie ręką.
                Teraz znowu się uśmiecham. To taki uroczy widok! Sylvia leży obecnie twarzą zwróconą ku Malfoy'owi. Ich włosy porozrzucane są na poduszce i poplątane są ze sobą. Przez to, że mają praktycznie identyczny odcień trudno jest odróżnić które są kogo. Rączki małej mocno trzymają kciuk Dracona, a na jego ustach  błąka się lekki uśmiech. 
               Nie będę ich budzić, decyduję kiedy zerkam na zegarek. Mają jeszcze czas. 
Podnoszę się z łóżka i kieruje się ku łazience. Rozczesuje włosy, biorę kąpiel i ubieram się. Wychodząc z pomieszczenia  rzucam przelotne spojrzenie na łóżko. Podchodzę do blondyna i tyrpię go  w ramię. Mruży oczy, a po chwili całkowicie je otwiera.
-Wstawaj Draco, trzeba się zbierać.-zaczynam i przysiadam na skraju łóżka.
-Pójdę po śniadanie.-mówi i odgarnia kilka kosmyków z oczu Sylvi.
-Nawet nie wiesz jak to uroczo wygląda.-odpowiadam obserwując tę scenę  i całuje chłopaka w policzek.
-Zaraz wracam.-dodaje po czym odgarnia kołdrę. Przeciąga się i podnosi się z łóżka. Wyciąga z szafy ubrania i wkłada na siebie koszulę. Podchodzę do chłopaka i zarzucam mu ręce na szyję. Chłopak uśmiecha się kpiąco i delikatnie całuje mnie  w usta. 
-Zachciało Ci się igraszek?-pyta z łobuzerskim uśmiechem po czym przesuwa swoją rękę z mojej talii na pośladki. 
-Po prostu cię kocham.-mówię dotykając jego policzka.
-No przecież wiem.-odpowiada przewracając  oczami. Po chwili ponownie pieści moje usta, a ja znów czuje żar w moim sercu. Szczególnie teraz, kiedy w obliczu wojny mogę go stracić chcę czuć jego bliskość jak najczęściej. 
Za każdym razem, podczas każdego pocałunku czuje się po prostu wyjątkowa. Wyróżniona, że TEN mężczyzna całuje właśnie mnie. Czuję się tak jak podczas naszego pierwszego bliższego kontaktu. Pierwszego pocałunku. 

Słaby  deszcz, przyciemniony pokój, lekka muzyka, taniec. I MY.

Odrywam się od blondyna i przystawiam policzek do jego torsu. Draco całuje mnie w czubek głowy. 
-Nie pozwolę, by coś Ci się stało. I Sylwi też.-mówi.
-Wiem to, kochanie.-odpowiadam, a po chwili słyszę cichy chichot i razem ze stojącym  przy mnie mężczyzną odwracam się w stronę łóżka.
Kącik mych ust unosi się lekko do góry kiedy  zauważam siedzącą wśród rozkopanej pościeli małą dziewczynkę. 
Draco kręci głową i podchodzi do łóżka po czym bierze Sylvie na ręce i wysoko podnosi do góry.
-Ładnie to tak podglądać?-pyta z uśmiechem. 
-No nie...-przyznaje nieco radośnie. Draco uśmiecha się kpiąco, a po chwili unosi córkę do góry i kręci się z nią dookoła.
-Dlaco! Dlaco!-woła śmiejąc się Sylvia. To tak pięknie wygląda! Proszę, proszę, a on tak się bał, że nie będzie potrafił  spełnić się  w roli ojca.
-Dobrze Sylvia, muszę iść po śniadanie dla nas.-informuje i podaje mi małą. Szybko oplatuje  swoimi małymi rączkami moją szyję. 
Blondyn rzuca nam jeszcze jedne spojrzenie po czym cicho wyślizguje się z pomieszczenia. 
-Musisz się ubrać, a po śniadaniu pójdziemy do wujka Blaisa jeśli chcesz.-mówię do córki.
-Lubię go, jest bardzo śmieszny.-mówi z radosnymi iskierkami w oczach. Podchodzę do szafy i wyciągam jej ubranko.  Kiedy zakładam je na nią nie mogę nadziwić się jak szybko przypadła wszystkim do gustu. 
Kiedy wczoraj spędziliśmy z nią trochę czasu zabraliśmy ją do reszty. Gdy zobaczył ją  Harry  od razu pozbył się swoich wątpliwości związanych z dużą odpowiedzialnością, którą na siebie bierzemy. Sylvia również go polubiła. Ciągle ściągała mu jego okrągłe okulary i zakładała na swój drobny nosek. Pansy i Luna były nią zachwycone. Ze wzajemnością. Sylvia kiedy zobaczyła długie, jasne włosy Luny szybko się do nich dorwała. Krukonka mówiła, że tamtego wieczoru długo rozczesywała powstałe kołtuny, ale opowiadała o tym z wielkim uśmiechem. U Rona natomiast narobiła niemałego zamieszania. Wynalazki Weasley'ów nie były dla niej trudną rzeczą.
Jednak nie równało się to z reakcją Blaisa i Teo. Kiedy mój brat odwiedził nas wczoraj od razu porwał małą w swoje ramiona. Na początku Sylvia nie wiedziała co się dzieje. Jej dolna warga zaczęła drgać, jednak po chwili uspokoiła się i zaczęła chichotać kiedy ten gilgotał ją po brzuchu. Tylu śmiesznych min jeszcze w życiu u niego nie widziałam . Zaczął wołać, dość głośno jak bardzo to się cieszy, że jest wujkiem. Jego krzyki usłyszał Teo i szybko do nas dołączył. Powitał Sylvie dość nietypowo. Po prostu uścisnął jej dłoń. Dziewczynka nie zwracała na to zbyt dużej uwagi, gdyż jej wzrok przykuły jego ciemne, wręcz czarne włosy. Porównywała je do swoich jasnych i przeczesywała je malutką dłonią. Później śmiała się radośnie kiedy razem z Blaisem udawali jej wiernego kucyka. Miała na prawdę dużo frajdy jeżdżąc na ich plecach. Skończyło się to interwencją Dracona. Z krzykiem kazał przerwać im te fascynujące zajęcie i wytknął im, że są kompletnie nieodpowiedzialni i, że nie przemyśleli tego co mogłoby się stać gdyby spadła.
Odebrał ją od mojego ,,nieodpowiedzialnego'' brata i zabrał na spacer.
Jednak najczulszym wzrokiem spoglądała na nią babcia Narcyza. Była szczęśliwa kiedy mogła się z nią pobawić. Szczęśliwa i dumna. Dumna ze swojego syna kiedy ten trzymał na rękach córkę. 
-A do wujka Harrego też pójdziemy?-pyta mała czym przerywa moje rozmyślania. 
-Oczywiście.-odpowiadam z lekkim uśmiechem. Dziewczynka przesiada się bliżej mnie i dotyka dłońmi moich policzków. 
-Uczeses mnie?-pyta przyszła Malfoy.  Przytakuję, więc  Sylvia odwraca się do mnie plecami, a ja wstaje po szczotkę. Wyciągam ją z półki po czym wracam na swoje miejsce. Zaczynam rozczesywać jej jasne włosy.  Rozdzielam je na trzy części i zaczynam pleść jej warkocza.
Kiedy jestem w połowie drzwi otwierają się, a do środka wchodzi Draco z  tacą na rękach. Zamyka je w takim sam sposób co otwarł- nogą - po czym z uśmiechem siada koło nas.
-No moje panie, częstujcie się. 

*****

                  Pamiętam kiedy będąc w jej wieku przemierzałam te korytarze. To niesamowite. Jeszcze całkiem nie dawno to ja chodziłam tymi ścieżkami, a teraz robi to moja córka.
Rozgląda się dookoła z wielkim zainteresowaniem. Mimo iż ostatnio razem z Draco obejrzała prawie cały zamek, wciąż szuka nowych zaułków i skrótów. Jest do mnie taka podobna...
Idzie kilka kroków przed nami, raz na jakiś czas zatrzymuje się przed jakimś portretem. Z fascynacją w oczach dotyka ich opuszkami palców.
-Gdzie my w ogóle idziemy?-pyta Draco mocno obejmując mnie w talii.
-Do Harrego i pewnie do Rona.-odpowiadam. Na twarz blondyna wpływa grymas niezadowolenia.
-A do Weasley'a to po co?-pyta oburzonym tonem.
-Idziemy do Harrego, a Ron pewnie u niego będzie.-wyjaśniam.
-To czemu Potter nie może przyjść do nas?
-Draco! Całe życie będziesz się chował przed Ronem?-pytam kręcąc głową z politowaniem.
-Nie chowam się przed tą łasicą! Po prostu nie czerpie przyjemności oglądając go.-tłumaczy i odwraca wzrok.
-Wytrzymasz jakoś.-mówię zrezygnowana.
-No, ale ja nie chce!-woła.
-Jesteś nieznośny! Przecież nie karzę Ci się z nim całować.
-Do tego mam lepszą partnerkę.-odpowiada cichszym głosem i przesuwa nosem po moim obojczyku, a po chwili składa na nim kilka pocałunków.
-Pomyśl sobie, że robisz to dla swojej córki. To Sylvi zależało, żeby do nich iść.
-Co? Boże, moja córka lubi Weasley'a! Koniec świata...-pomrukuje pod nosem. Śmieje się krótko i całuje chłopaka w policzek. Kiedy pokonujemy schody koło nas pojawia się Sylvia i łapie mnie za rękę.
Posyłam jej ciepły uśmiech, a po chwili wchodzimy do Pokoju Wspólnego Gryfindoru.
Wchodząc do środka uderza mnie pewna myśl. Nie pasujemy tu.
Nasza trójka wygląda jak wycięta z innego obrazka. W pokoju jest dużo więcej osób niż przypuszczałam. Zauważam Lunę, Nevila, Rona, Harrego, Ginny, Blaisa, Teo, Pansy, pozostałych uczniów szóstego oraz siódmego roku  i niestety Arabelle stojącą przy oknie.
Wszyscy są pogrążeni w ściszonych rozmowach, skupieni, poważni. Wchodząc tu ze swoim szczęściem naruszyliśmy ich ponury nastrój.
-Hermiona?-zaczyna cicho dziewczynka na co przykucam obok niej.-Mogę iść do Blaise i Teo?-dodaje uśmiechając się słodko.
-Pewnie.-odpowiadam. Sylvia w podskokach oddala się do chłopaków stojących przy oknie. Mój brat bierze ją w ramiona co nie umyka Draconowi.
-Jeśli znowu wpadnie na jakiś chory pomysł...-zaczyna.
-Nie przesadzaj, jesteś przewrażliwiony.
-Bo to moja córka.-odpowiada. Przybliża się do mnie i całuje w czoło.-Nasza.-dodaje z uśmiechem.
Odpowiadam mu tym samym i łapię blondyna za rękę. Ciągnę go do Złotego Chłopca. Witam go uściskiem i buziakiem w policzek, a Draco uściśnięciem dłoni.
-Co tu takie tłumy?-pytam i jeszcze raz wiodę wzrokiem po pokoju.
-McGonagall znalazła martwą uczennicę. Romilda Vane.
-Co? Przecież to znaczyłoby, że Śmierciożercy byli w Hogwarcie!-wołam i mocniej ściskam rękę blondyna.
-Gorsze jest to, że gdyby nie Romilda nikt, by się o tym nie dowiedział.-dodaje Draco.
-Właśnie. Rozmawiałem z Syriuszem. Zaraz mamy zacząć przygotowania. Zaczynamy przenosić się do schronu. Tego pomieszczenie w podziemiach, które Ci pokazywałem.-wyjaśnia Wybraniec.
-Pamiętam. Czyli innymi słowy, najwyższy stan gotowości.-podsumowuje smutno.
-Co się stało Hagenowi?-pyta Draco rzucając krótkie spojrzenie na stojącego w  pobliżu Edwarda z widocznymi zadrapaniami na twarzy.
-Kolejna sprzeczka między nim, a Lestrange. -odpowiada Harry, a w między czasie koło nas staje Ron.
-Cześć.-rzuca mierząc blondyna wrogim spojrzeniem. Arystokrata posyła mu kpiący uśmiech.
-Sądząc po waszych minach, pewnie już wiecie.-zauważa rudzielec.
-Jesteś taki błyskotliwy Weasley...-dodaje Draco na co posyłam mu ostrzegające spojrzenie.
Nagle po pokoju roznosi się wesoły chichot,a koło nas pojawia się Sylvia. Blondyn uśmiecha się czule i bierze ją na ręce. Mała korzysta z okazji i wyciąga rączki przed siebie. Po chwili trzyma okulary Harrego w  swoich drobnych dłoniach. Pomagam jej je założyć.
-Ładnie razem wyglądacie.-mówi Harry targając swe włosy. Odpowiada mu niewyraźne pomrukiwanie Rona.
-Co ty tam mamroczesz łasico?-pyta Draco z mściwym uśmiechem.
-Nic ty cholerna fretko.-odpowiada gniewnie.
-Uważaj na słownictwo przy mojej córce Weasley.-ostrzega Malfoy.
Zauważam drgnięcie dziewczynki kiedy słyszy zwrot użyty przez blondyna. Zdaje sobie sprawę, że jeszcze nie jest to dla niej normalne, trudno jest jej się przyzwyczaić choć wiem, że dobrze się z nami czuję Dlatego zwraca się do nas po imieniu.
Nagle zauważam jak Teo osuwa się po ścianie. Blaise i Pansy szybko klękają przy chłopaku. Nott zaciska zęby i stara się, by nie wydobył się z nich potężny krzyk. Krzyk bólu i rozpaczy. Kiedy łapie się za przedramię wiem co zaraz stanie się Draconowi. Pansy posyła mi rozpaczliwe spojrzenie, a Blaise wyprowadza Teo z Pokoju Wspólnego co spotyka się z zainteresowaniem uczniów.
Kiedy pierwszy grymas wpływa na twarz blondyna kładzie Sylvie na ziemi. Widzę zaczerwieniony Mroczny Znak gdy rękaw jego koszuli podwija się
-Dlaco, co się stało?-pyta mała patrząc na niego z dołu.
-Nie przejmuj się Sylvia, będę musiał na chwilkę wyjść.-mówi przez zęby klęcząc przy niej  i przejeżdża prawą dłonią po jej włosach. Kiedy cichy krzyk wydobywa się z ust Malfoy'a dziewczynka rzuca mu się na szyję. Wiem, że musi być w szoku, to dla niej nowa sytuacja, nie wie co się dzieje z Draconem.
Blondyn obejmuje ją prawą ręką.
-Wrócę.-mówi cicho.
-Wierzę Ci, Dlaco.-odpowiada i pociąga nosem,a po chwili  uwalnia go ze swego uścisku. Chłopak podnosi się z klęczek i podchodzi bliżej mnie.
-Wytrzymasz, wiem to.-wyznaje mu  kiedy przytulam chłopaka. Po chwili odrywa się ode mnie i składa na mych ustach krótki, lecz namiętny pocałunek. Desperacko chcę zapamiętać jego smak na  dłużej, zapamiętać i zabrać ze sobą odczucie jego bliskości. 
-Kocham Cię.-mówi cicho, a mi aż łzy napływają do oczu widząc jego ból.
-Ja ciebie też, nie zapomnij o tym. -odpowiadam. Draco spogląda raz jeszcze w moje oczy i rzuca krótkie spojrzenie Wybrańcowi, który przytakuję.
-Zajmę się nią, możesz na mnie liczyć. Draco.-mówi Harry, a zaraz po tym  blondyn szybko rzuca się w kierunku drzwi.
Arabelli już dawno nie ma. Słyszę trzask teleportacji. Ciekawscy uczniowie po chwili powracają do swoich zajęć, a Nevil przypomina, że za chwilę zaczniemy przygotowania schronu.
Zerkam na Sylvie, która mocno ściska moją rękę. Wiem, że myśli o tym samym, że martwi się o swojego ojca. Myślami jesteśmy  z NIM.


Może na trwodze polega prawdziwe szczęście matki... 
Antoni Makarenko.


*****

Draco

               Kiedy przekraczam próg Malfoy Manor ból powoli ustaje. Spoglądam na zmęczoną twarz Teo i zastanawiam się czy wyglądam tak samo. Czy u mnie też widać ten ból i utrapienie.
Nie mogę tu zostać. W Hogwarcie czeka na mnie Hermiona i Sylvia. Nie mogę zostawić ich samych. Ręce trzęsą mi się z nerwów. Serce kroi mi się na miliony kawałeczków, pęka. Wyrywa się z piersi z tęsknoty, desperacko chce uciec z tego miejsca. Tak samo jak ja.

Miłość to sprawa idealna, małżeństwo realna. Rodzina prawdziwa, nie do rozwiajania. Wzajemne poczucie kochania. 
A.Kossowski
              
Zasiadam przy stole z Nott'em po swojej prawej i wyczekująco patrzę na swojego ojca. Odpowiada mi głucha cisza. Nikt się nie odzywa, każdy patrzy gdzie indziej. Wiatr uderza o okna, nieme krzyki niosą się po pokoju. Dreszcz przechodzi mi po plecach kiedy pomyślę, że tu jest tak cicho, a pod nami, w piwnicach stawiający opór czarodzieje są torturowani i przeżywają istne katusze. Krew gotuje mi się w żyłach, zęby zaciskam mocno, aż czuję metaliczny smak krwi. Do chwili...
-Powiecie nam w końcu, po jaką cholerę nas tu ściągaliście?!-pytam zdenerwowany i uderzam pięścią w blat.
-Spokojnie Draco, niepotrzebnie się tak unosisz.-odpowiada opanowany  Rudolf Lestrange. Arabella prycha cicho.
-Nie pochwalisz się?-pyta czarnowłosa patrząc na mnie wyczekująco.
-Nie wiem o co Ci chodzi.-odpowiadam lodowatym tonem. Młoda Lestrange nachyla się do przodu i gniewnie mruży oczy.
-Zapomniałeś już o córce?-pyta jadowicie, a jej czarne loki opadają jej na czoło. Klnę pod nosem, a mój ojciec odwraca się w moją stronę kończąc tym samym rozmowę z jednym ze Śmierciożerców.
-Masz mi coś do powiedzenia synu?
Odpowiadam mu milczeniem.
-Oh, bo widzisz wujaszku. Jakby Ci to powiedzieć? Razem z młodą Zabini adoptowali dziecko.  Zostałeś dziadkiem!-oznajmia Arabella patrząc wprost w lodowate tęczówki Lucjusza.
-Co?! Jak mogłeś tak splamić naszą krew? Jesteś jeszcze głupszy niż myślałem!-krzyczy wściekły zaciskając dłoń ma swej różdżce.
-Zrozum wreszcie, że nie masz już wpływu na moje decyzje! To moje życie, które ty próbujesz zniszczyć! Nie obchodzi mnie czy Ci się to podoba czy nie. Kocham Sylvie, jak własne dziecko, a tobie nic do tego.-odpowiadam zimno po czym wstaje z miejsca razem z Teo. Kiedy jesteśmy już przy drzwiach prowadzących do holu Rudolf Lestrange interweniuje.
-Chłopcy, a wy dokąd?-pyta również wstając z miejsca.
-Do Hogwartu, nie będziemy tu siedzieć bezcelowo.Niepotrzebnie nas wzywaliście.-odpowiada Teo kładąc rękę na klamce.
-Wręcz przeciwnie.-dorzuca tajemniczo ojciec Arabelli.
-Właśnie zaczynamy atak na Hogwart.


*****

No! Tak oto kończymy rozdział 51. Czuję, że nie jest on za dobry gdyż pisałam go jednocześnie ucząc się historii. 
Pozdrawiam was mocno i dziękuję wam za wszystko, a szczególnie za 23 000 wejść.
P.S Myślę nad kolejną miniaturką :)
Vivian Malfoy.

20 komentarzy:

  1. JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! Przez ciebie umrę na zawał w wieku niecałych 18 lat, a tak niewiele mi brakuje.. Byłam wzruszona przywiązaniem małej Sylvie do Draco. Wiem, że małe dzieci szybciej przywiązują się do matek, ale w tym przypadku widzę, że Malfoy odnosi sukces wychowawczy. Blaise jak to Blaise. Szybko dogadał się z małą, bo on sam jest jak małe dziecko.;d Rozdział jest cudowny. Nie wyobrażam sobie, że teraz mogłoby się coś stać Draco, Sylvie albo Hermionie - nie wiem jak zakończysz tą opowieść, ale powiem szczerze - liczę na happy end. Po tym co przeszli ci bohaterowie tylko na to zasługują. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy, bo nie wiem, czy zdołam długo żyć w tej niepewności..
    Życzę ci mnóstwa weny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodziewałam się takiej reakcji :)
      Nie mogłam ciągnąć dłużej, mam rozplanowane co jest w jakim rozdziale :)
      Ale liczę na wybaczenie! ;)

      Dziewczynka ma wyjątkowy kontakt z ojcem, Dracone. Jest dla niej wzorem, podziwia go.
      Blaise na prawdę jest trochę jak dziecko, dobrze to określiłaś :)
      Nie wiem zdradzę jakie będzie zakończenie, niespodzianka.

      Nowy postaram się dodać w miarę możliwości jak najszybciej.
      Pozdrawiam mocno i dziękuję.

      Usuń
  2. No nieee w takim momencie skończyć?! No tak to się bawić nie będziemy!
    Draco, Hermiona i Sylvia są taka kochaną rodzinką <3 kocha, kocham, kocham i jeszcze raz kocham! Mam tylko nadzieje, że nikomu się nic nie stanie podczas wojny, to znaczy pewnie jakieś ofiary będą ale mam nadzieje, że nie zbyt bolesne!
    Rozdział jak zawsze genialny ^^ mam wielką nadzieje, że to będzie Happy end :D

    życze duuużo weny i z niecierpliwością czekam na NN
    Pozdrawiam
    Caroline Cross ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba widzę cię po raz pierwszy ? :)
      Ale to nic! Ciesze się, że czytasz i zachciałaś skomentować :)

      Ciesze się, że tak Ci się podoba i jesteś taka ,,wkręcona''.
      Postaram się dodać jak najszybciej, ale w związku z nadchodzącym Halloween nie wiem jak to wyjdzie.
      Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz czytała dalej.
      V.M

      Usuń
  3. No jak mogłaś skończyć w takim momencie :( Mam nadzieję , że nie każesz długo czekać na kolejny :)

    http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się byście długo nie czekali.
      Wchodzę do cb, dość często i bardzo przepraszam, że nie zostawiłam po sobie ,,śladu'' . Pospolity i bardzo dokuczliwy brak czasu+olimpiada z historii i polskiego.

      Pozdrawiam i dziękuję za wszystko.

      Usuń
  4. Cudowny rozdział, ale żeby kończyć w takim momencie! Wspaniałe są momenty o Draco, Hermionie i Sylvii. Czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że te rodzinne momenty Ci się podobają <3
      Równie mocno ciesze się, że znów cię widzę ;)

      Pozdrawiam i dziękuję.

      Usuń
  5. JAK MOGLAS SKONCZYC W TAKIM MOMENCIE?!
    Tozdzial jak zwykle cudowny. Oni tak słodko razem wyglądają, jak sobie ich wyobrazilam to normalnie ^.^
    Nie wiem jak skończysz te opowieść, ale.mam nadzieję, ze szczęśliwie.
    G.e.n.i.a.l.n.e.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili Blue(Potter)
    Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, proszę o wybaczenie! ;)

      Jestem zachwycona, że Ci się podoba i, że nie zawiodłam Twych i reszty czytelników oczekiwań.

      Z przyjemnością do cb wejdę, tyle, że tym razem zostawię po sobie komentarz.

      Ale nadrobię!

      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
      V.M

      Usuń
  6. Dawaj szybko kolejny rozdział !!! :) Czekam, ten wspaniały, świetnie piszesz :) / Tsuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się Tsuki

      Dziękuję za uznanie i mam nadzieję, że kolejny również Ci się spodoba.
      Pozdrawiam serdecznie
      Vivian Malfoy.

      Usuń
  7. Rozdział świetny.
    Pomino wojny Draco i Herm potrafili znaleźć szczęście i jeszcze podzielić się nim z małą Sylvią. Strasznie słodko razem wyglądają, szczególnie jak opisałaś ich poranek ;)
    Fajnie też, że reszta zaakceptowała małą, widać, że podbiła ich serca. Blaise zachowuje się jak typowy wujek, który ma zamiar rozpieszczać siostrzenicę ;) No a Draco to już typowy tata, martwi się o jej bezpieczeństwo i Herm.

    Wynika z tego,że bitwa właśnie się rozpoczyna... mam nadzieję, że Hogwartczycy wygrają i nie poniosą wielkich strat oraz rozniosą w pył wielką ideę Lucjusza. Oby wreszcie dostał za swoje!
    Najbardziej szkoda mi Draco i Teo, dla nich to przecież tragedia atakować swoich przyjaciół i ukochane osoby...

    Pozdrawiam ;)
    PS. Fajnie, że mała nosi imię Sylvia, bo sama mam tak na imię i jakoś tak miło mi się o niej czyta ;) Ehh, sentyment... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafią znaleźć szczęście i oby jak najdłużej je przy sobie utrzymali ;)
      Mała czuję się u nich dobrze, co widać. Możę to los tak chciał ;)
      Blaise również dobrze odnajduje się w tej roli.

      Bitwa się zaczyna. Musiał przyjść ten czas.
      Dla Draco I Teo ten czas jest najgorszy, ale dadzą radę, są na prawdę silni.

      Ciesze się, że masz tak samo na imię jak córka Dracona i Hermiony.
      Pozdrawiam cię, więc Sylwio i dziękuję.

      Usuń
  8. Siema!

    Jestem tu nową, bo dziś trafiłam na tego cudownego bloga :* Jestem zachwycona blogiem i uroczyście przysięgam, że będę wpadać częściej. Tylko jeden fragment jakoś mi nie pasuje...

    "Pamiętam kiedy *będąc w jej wieku* przemierzałam te korytarze. To niesamowite. Jeszcze *całkiem nie dawno* to ja chodziłam tymi ścieżkami, a teraz robi to moja córka." Po uno: Najpierw napisałaś, że dziewczynka ma 2 lata, a teraz Hermiona mówi, że *będąc w tym samym wieku* przemierzała korytarze Hogwartu. Po des: Ale ok. Załóżmy, że tak. No to w takim razie *całkiem niedawno* to być nie mogło...
    Ale weź mnie nie słuchaj lubię sb ponarzekać na wszystko co znajdę.

    Przesyłająca POZYTYWNĄ xD energię i chęci do pisania
    NN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, to chyba do poprzedniego rozdziału... Ale co tam xD

      Usuń
    2. Witam!

      Ciesze się, że jesteś zadowolona i mam nadzieję, że będziesz na bieżąco.

      Co do Twoich wątpliwości: chodziło mi o to, że całkiem nie dawno-czyli kiedy ona i reszta byli na pierwszym czy drugim roku w Hogwarcie :) No, a teraz ma już przy sobie Sylvie...;)

      Ciesze się, że cię to zastanowiło, bo oznacza to, że czytasz uważnie rozdziały ;)

      Pozdrawiam mocno
      Vivian Malfoy

      Usuń
  9. Ten sam rzucił mi się w oczy, co NN, ale domyśliłam się, że chodziło Ci o to, o co Ci chodziło ^^ Hehe, masło maślane na końcu mi wyszło :D

    Draco spełnia się w roli ojca i to mnie strasznie raduje! ;) Cieszę się, że nie boi się okazywać uczuć Sylvii, że traktuje ją jak największy skarb. ;) Opis poranka i odwiedzania poszczególnych bohaterów wywołał na mojej twarzy szeroki uśmiech i uczucie ciepła w okolicach serca. ;) Mała Sylvia bardzo przywiązała się do Draco i nie zdziwię się, jak wkrótce powie do niego "Tato". :) Łzy mi poleciały, kiedy Draco dostał wezwanie, a mała się do niego przytuliła. Wiesz, że jak uwielbiam, to jak mną poruszasz? :*

    Blaise - najlepszy, najśmieszniejszy i najmniej uważny wujek tego świata! Ależ on rozpieści Sylvię! ;)

    Teo podchodzi do Sylvii z pewnym dystansem. Być może chce ją w ten sposób chronić. Teo o wiele gorzej znosi przynależność do "Śmierciożerców" niż Draco. Jest dla mnie zagadką. Chętnie przeczytałabym jego rozmyślania, wspomnienia, cokolwiek na podstawie czego będę mogła go lepiej zrozumieć. :) Różni się od Draco, ale także i on ma w sobie pokłady dobra i czułości, trzeba tylko je umiejętnie wydobyć i ciekawa jestem kiedy nastąpi przełom w jego życiu. :)

    Arabella swoim zachowaniem przypomina Bellę. Posłuszna, pokorna i perfekcyjna. Śmierć Romildy Vane to jej sprawka.

    Cieszę się, że nie zapominasz o innych bohaterach magicznego świata. Po raz pierwszy spotkałam się na blogu Dramione z dłuższym opisem poświęconym profesor McGonagall. I możesz być z niego dumna! ;*

    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco nie chcę, by jego córka miała takie dzieciństwo jak on dlatego okazuje jej swoje uczucia w przeciwieństwie do Lucjusza kiedy to nasz Draco był mały.

      Ciesze się, że wzbudzam w tobie odczucie. Choć z drugiej strony przykro mi, że płaczesz przeze mnie, ale pociesza mnie fakt iż jest to wzruszenie i zadowolenie ;)

      Blaise sam ma troszkę z dziecka więc rozumie się z Sylvią. Co do Teo- znowu myślisz o tym samym co ja!
      Planuję znów napisać fragment ,,w jego narracji'' , ale nie wiem czy wiesz, że w zakładce ,,bohaterowie'' został dodany Teodor Nott!
      Jeśli nie wiedziałaś, zajrzyj. Zawsze da Ci to jakieś informacji o naszym Teo.

      Nie chciałam, by w moim opowiadaniu postacie drugoplanowe były pominięte, by w centrum była tylko główna para i wszystko kręciło się wokół nich. Dobrze, że Ci się to podoba :*

      Pozdrawiam i dziękuję za wszystko :*

      Usuń
  10. Nie czytałam w tym tyg i teraz nadrabiam :)
    kolejny piękny rozdział <3 nie wiem jak Ty to robisz ale piszesz z takimi uczuciami, że aż mi dech zapiera !
    Ohh ta ich miłość - taka piękna i niewinna, którą jeszcze przelewają na Sylvię :)
    Takie słodkie są te wszystkie sceny z Draco Herm i Sylvią :)
    I jeszcze ta scenka jak spali razem ze Sylvią i jak je Draco przytulał - tu dopiero ociekało aż miłością - są spełnioną, szczęśliwą rodziną pomimo tego, w jakich czasach żyją i myślę, że dzięki temu przetrwają wszystko :)
    No to lecę czytać następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj

Tytuł aktualnego opowiadania: Czarny Raj
Tematyka : Potterowskie
Para : Dramione
Autor : Vivian Malfoy
Szablon : Szablownica




Obserwatorzy