Ja Siedzę na parapecie w Hogwarcie , a on nie wiadomo gdzie ...
Te uczucie pustki jest nie do zniesienia . Wypuszczam głośno powietrze .
Mimo wsparcia Harrego i Rona , Blaisa i Pansy , Seamusa , Nevila , Luny i reszty czuje się jakbym była sama .
Czuje się tak bo jestem sama , z nim odeszła cząstka mnie .
~~~~~~~~~~
Draco
Siedze w jakiejś komórce . Jest ciemno i zimo . Matke teleportowali do Munga . Słyszę dudnienie z zewnątrz . Pewnie pada i krople wody uderzają o parapety . Nie wiem gdzie jestem . Moją jedyną nadzieją jest to , że Hermiona jest bezpieczna . Właśnie , Hermiona . Jak ja się jej na oczy pokarze ?
Pewnie znalazła list od ojca , nie schowałem go . Mroczny Znak przekreśla nasze szanse .
Nie może być ze Śmierciożercą , zasługuje na kogoś lepszego . Serce mi pęka , z tej bezradności mam ochote krzyczeć .
Kopię stojącą obok beczkę . Rozwala się na kilka części . A co ze szkołą ? Będą trzymać w niej popielecznika Czarnego Pana ?
W głębi duszy proszę żeby nie dali mi jakiegoś zadania , bym znowu nie musiał zabijać ...
Pod drzwiami pojawia się cienka linia światła . Ktoś schodzi na dół , do mnie . Drzwi się otwierają . Staje w nich Rowle , Śmierciożerca , stary kolega który zawsze zazdrościł mi pozycji u boku Voldemorta . Kiedyś byłem z niej dumny teraz wstydze się tego i sam siebie nie rozumiem jak to mogło być takie ważne .
Rowle opiera się o ramę drzwi . Kręci kluczami ,,od mojej celi'' .
-Długo się nie widzieliśmy co nie Malfoy Jak tam Ci się układa ? - pyta sarkastycznie .
-Nie udawaj , że Cię to interesuje .- warczę . - Po co cię tu przysłali , czyżby odzyskali te swoje mikroskopijne rozumy i postanowili mnie stąd wypuścić ? - pytam z ironią .
-Dokładnie Malfoy , dokładnie . Podnoś dupe i na górę . Nie będzie miło ... - mówi i idzie schodami na górę . Nie mam różdżki więc nie jestem dla nich zagrożeniem , nie potrzebna mi eskorta . Zresztą teraz ZNÓW jestem jednym z nich . Wlecze się po schodach na górę . Stoi tam ten sam stół co za JEGO czasów . Wielkie okna zasłonięte sa przez długie ciemno-zielone zasłony . Stół jest dębowy i wielki wokół którego poustawiane są masywne krzesła . Czarny kominek jest wyłączony , obok mają zapas środka Fiuu . Kafelki są czarne jak smoła .
Mój ojciec siedzi po prawej od JEGO miejsca . Wskazuje ręką a miejsce obok siebie . Czyżby trzymali je dla mnie od mojego odejścia ?
Idę w jego kierunku pomijając mordeczne spojrzenia reszty i siadam obok ojca , a na przeciwko Rowla .
-Witaj synu , jak widzisz nic się nie zmieniło od twojej ostatniej wizyty . - ironizuje Lucjusz i ogląda mój znak .
-Dobrze . - mruczy . -Bardzo dobrze .
-Do rzeczy , czego jeszcze ode mnie chcecie ? - pytam .
-Wrócisz do szkoły , McGonagall ma się nie dowiedzieć o tym całym zajściu jak również o twoim znaku . Kiedy Czarny Pan się odrodzi staniesz po naszej stronie przeciwko całej reszcie , uderzysz w sam środek - w Hogwart i jego uczniów . Bez litości , nawet dla tej twojej panienki . Potem ruszymy na Ministerstwo , rozumiesz ?
-Co ty pieprzysz ?! ON się nie odrodzi , został zgładzony . Nie ma już żadnego horkruksa ...
-Jesteś pewien synu ? Nie jesteś świadomy niektórym rzeczy . Potter popełnił jeden błąd , błąd bardzo ważny . Ministerstwo mamy już prawie w garści . Nawet nie wiesz ilu mamy tam swoich ludzi . Czekają tylko na nasz sygnał , by uderzyć . Opanujemy cały magiczny świat . Z NIM na czele . Tym razem Czarny Pan będzie górą . A ty pomożesz nam przejąć Hogwart . Kiedy przyjdzie czas zaatakujesz go z innymi Śmierciożercami , ci którzy będą się przeciwstawiać i próbować walczyć zostaną zgładzeni , na przykałd przez ciebie . Teraz rozumiesz ?
-Skąd masz pewność , że kiedy przyjdzie czas stane po waszej stronie ?
-Draco , Draco... . Staniesz po naszej stronie . Mamy zdolność przekonywania , bardzo skuteczną nie zauważyłeś ? I pamiętaj McGonagall nie ma się dowiedzieć ani o znaku , ani o tym co powiedziałem ci przed chwilą . Ktoś w Hogwarcie będzie miał cię na oku , nic przede mną nie ukryjesz . Pamiętaj .
-Oddaj mi różdżkę . Wracam do Hogwartu .
-Ależ oczywiście . - jeden ze Śmierciożerców wyciąga moją różdżkę i kładzie na stole . Ojciec przesuwa ją w moją stronę . Biorę ją szybko w obawie , że znów ją stracę .
-Mam na ciebie oko , nie zapomnij synu .
Nie słuchając dalej zaciskam dłoń na różdżkę i teleportuje się do Hogwartu . Na błonia .
Szarpnięcie w pępku , a po chwili znów czuje grunt pod nogami . Rozglądam się dookoła . Jestem tam gdzie chciałem . Moja koszula nadal jest poszarpana , ale nie dbam o to . Szybkim krokiem wchodzę w jeden z korytarzy zamku . Chce znaleźć Hermionę . Napewno nie jest w dormitorium . Kiedy coś się dzieje zawsze jest na dworze , by widzieć wszystko dookoła , odetchnąć świeżym powietrzem , mieć wszystko pod kontrolą . Sprawdzam jezioro i wiekszę dęby . Mijam grupkę uczniów . Widze ich zdziwione spojrzenia . Pewnie cała szkoła wie o moim zniknięciu . Ból przeszywa moje przedramię .
Nagle zauważam ją na jednym z parapetów . Siedzi skulona , smutna .
Serce mi pęka wiedząc , że jest taka przeze mnie . Walcze ze sobą co zrobić dalej .
Rozsądek wie , że nie powinienem tam podchodzić . Co ja jej powiem ? Byłam sobie na takim kameralnym zebraniu Śmierciożerców i znów jestem w ich szeregach ? To śmieszne . Serce rwie się by pobiec do niej i mocno przytulić do siebie , znów poczuć tą bliskość . ...
Rozsądek przegrywa z sercem . Biegam puszczam się w jej stronę .
-Hermiona ! - krzyczę .
Ona podnosi głowę . Patrzy na mnie oczami które teraz wydają mi się puste , jednak zaraz zrywa się z parapetu i również biegnie w moim kierunku . Po chwili czuje jak jej drobne ciało wtula się w moje . Kładę podbródek na jej głowie i zaciągam się jej zapachem .
-Coś ty ze sobą zrobił ? - pyta łamliwym głosem w momencie kiedy podnosi głowę i skupia wzrok na mojej potarganej koszuli i zmęczonej twarzy .
-Nie tutaj..
-Gdzie byłeś te dwa dni ? Co ci się stało ? Draco!
Wzdycham i wypuszczam ją z objęć . To musiało się stać . Nieunikniony element . Koniec .
Nic nie mówiąc pokazuje jej moje lewe przedramię . Strach pojawia się w jej oczach , cofa sie do tyłu .
-Co ty zrobiłeś ....Boże.. Lucjusz ?
-Tak . - spuszczam głowę .
-A co z Narcyzą ?
-Jest już bezpieczna .
-Pomoge Ci , pozbędziemy się tego cholerstwa słyszysz ? - podnosi mój podbródek i zmusza bym spojrzał jej w oczy .
-Nie rozumiesz , nie możemy . Oni mnie obserwują , mogą ci coś zrobić . Jeśli zobaczą , że próbuje TO usunąć lub jesteśmy za blisko mogą...
-Czyli chcesz mnie teraz tak zostawić ?! Mamy udawać , że się nie znamy ?!
-To dla twojego bezpieczeństwa nie rozumiesz?! - przytrzymuje ją za ramiona .
-Nie nie rozumiem .- mówi , a w jej oczach pojawiają się nowe łzy . - Nie mogę , nie mogę udawać , że cię nie znam , przechodzić koło ciebie z obojętną miną , bo ... bo cię kocham kretynie !
I nienawidzę siebie za to ...- szepcząc kończy ostanie zdanie i wyrywa się z mojego uścisku . Szybkim krokiem wchodzi do zamku i znika mi z oczu .
Chce za nią pobiec , ale jej już nie ma . Kobieta mojego życia powiedziała , że mnie kocha .
Teraz nie mogę się poddać . Będę o nią walczył , bo życie bez niej nie jest życiem .
---------------------------------------------
Dzisiaj to drugi rozdział , mozna go uznać jako część drugą 21 . Mam nadzieję , że się podoba . Vivian Malfoy .
A jakżeby inaczej?!! Bomba!!! ja chce dalej!! Co będzie dalej!!! Jej!!!(robię ci to specjalnie) Jutro czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńWIem, że robisz to specjalnie. W końcu to TY! ;)
UsuńCudo ! Ale nie oni muszą być razem bo AZ mnie serce boli !
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMuszą, nie muszą...;)
Pozdrawiam mocno.
Słodko. Rozczulająco. Chcę więcej.
OdpowiedzUsuńJak na razie najlepszy rozdział jaki przeczytałam. Blog świetny. Loffciam dwa ostatnie zdania: "Teraz nie mogę się poddać . Będę o nią walczył , bo życie bez niej nie jest życiem ."
OdpowiedzUsuńZdajesz sobie sprawę ze Pokatna jest w Londynie wiec nie mogli tam szukac Draco?
OdpowiedzUsuń